Posty

Wyświetlam posty z etykietą low

[Recenzja] Low - "HEY WHAT" (2021)

Obraz
Choć trudno w to uwierzyć, za jeden z najciekawszych tegorocznych albumów odpowiada rockowy zespół z blisko trzydziestoletnim stażem. Zdecydowana większość przedstawicieli tego gatunku w tak późnym okresie działalności ma już długą tradycję bycia własnym coverbandem. Zupełnie inaczej potoczyły się losy Low, który tak naprawdę dopiero niedawno zaczął się naprawdę rozwijać. I to w bardzo ciekawym kierunku. Wydany przed trzema latami "Double Negative" przyniósł drastyczną zmianę brzmienia, a najnowszy "HEY WHAT" idzie jeszcze o parę kroków dalej. W międzyczasie skład grupy zredukował się duetu, który tworzą Alan Sparhawk i Mimi Parker (prywatnie małżeństwo), choć nie mniej ważnym twórcą tego materiału okazuje się ponownie producent BJ Burton. Podobnie, jak poprzednio, kompozycje Low zyskały imponującą, a zarazem intrygującą oprawę brzmieniową. Z jednej strony pełno tu wszelkiego rodzaju zniekształceń, szumów, przesterów, zgiełku, glitchów i sam nie wiem czego jeszcze,

[Recenzja] Low - "Double Negative" (2018)

Obraz
Jeżeli jakiś twórca przez wiele lat trzyma się uparcie jednej stylistyki i sprawdzonych patentów, to trudno spodziewać się po nim zaskoczeń. Czasem jednak zdarzają się cuda. Grupa Low na ponad dwie dekady wpadła w pułapkę własnego stylu, nagrywając kolejne - raz lepsze, raz gorsze - wersje swojego znakomitego debiutu "I Could Live in Hope", nigdy jednak nie zbliżając się do poziomu albumu z 1994 roku. Od pewnego momentu coś jednak zaczęło się zmieniać. Albumy "Drums and Guns" i "Ones and Sixes", wydane odpowiednio w latach 2007 i 2015, przyniosły brzmienie odświeżone o elektroniczne smaczki. Były to jednak mocno zachowawcze zabiegi, które tak naprawdę w samej muzyce wiele nie namieszały. A potem niespodziewanie nastąpiła kompletna destrukcja doczasowej stylistyki, jaka rozegrała się na "Double Negative". Alan Sparhawk i Mimo Parker, wsparci przez kolejnego nowego basistę Steve'a Garringtona, zarejestrowali ten materiał przy pomocy tradycyjneg

[Recenzja] Low - "I Could Live in Hope" (1994)

Obraz
Niedawna premiera nowego albumu Low, "HEY WHAT", to doskonały powód, aby przybliżyć tę jedną z najsłynniejszych grup slowcore'owych. Historia tego nurtu sięga końca lat 80., a jego prekursorami były takie zespoły, jak Galaxie 500, Codeine czy Red House Painters. Proponowana przez nich muzyka wywodziła się z indie rocka i dream popu, jednak charakteryzowało ją powolne tempo, brzmieniowy minimalizm oraz przygnębiający nastrój. Low zadebiutował kilka lat później, lecz okazał się dużo bardziej konsekwentny od swoich poprzedników, przez wiele lat nie podejmując prób przekroczenia sztywnych ram przyjętej stylistyki. Wydany w 1994 roku album debiutancki, "I Could Live in Hope", okazał się znakomitą alternatywą dla bardziej energicznego i czadowego grania, jakie dominowało wówczas w mainstreamie, by przywołać tylko grunge lub stadionowy hard rock w stylu Guns N' Roses czy łagodzącej coraz bardziej swoje brzmienie Metalliki. "I Could Live in Hope" to jedena