[Recenzja] Prince Lasha & Sonny Simmons - "Firebirds" (1968)
Okładka może i nie zachęca do sięgnięcia po "Firebirds", ale muzyka zawarta na drugim wspólnym albumie Prince'a Lashy i Sonny'ego Simmonsa zdecydowanie zasługuje na uwagę. Już sam skład robi wrażenie. Oprócz dwójki liderów, w sesji nagraniowej (odbywającej się w dniach 28 i 29 września 1967 roku) udział wzięli wibrafonista Bobby Hutcherson, basista Buster Williams (najbardziej znany ze współpracy z Herbiem Hancockiem w okresie Mwandishi) oraz perkusista Charles Moffett (występujący wcześniej m.in. z Ornette'em Colemanem). Obaj liderzy zagrali na saksofonach altowych, a ponadto Lasha wykorzystał flet i klarnet altowy, zaś Simmons tak rzadko spotykany w jazzie instrument, jak rożek angielski (Sonny uczył się na nim grać jako nastolatek, zanim zdecydował się na saksofon). Bardzo ciekawie urozmaica i wzbogaca to brzmienie albumu.
Muzyka zawarta na "Firebirds" mieści się gdzieś pomiędzy jazzowym mainstreamem, a jazzową awangardą, gdzieś pomiędzy bopową tradycją, a wyraźnymi odniesieniami do free jazzu. Jest to granie jeszcze przystępne, ale już ambitne. Przeważają dość długie nagrania: "Psalm of Solomon" i tytułowy "Firebirds" przekraczają długość dziesięciu minut, a "The Island Song" zbliża się do dziewięciu, choć znalazły się tu także niespełna czterominutowy "Prelude to Bird" oraz trwający pięć i pół minuty "The Loved Ones". Materiał jest zróżnicowany. Rozpoczynający całość energetyczny "The Island Song" jest mocno zanurzony w bopowej tradycji, zwłaszcza za sprawą swingującej gry Williamsa i Moffetta, choć nie brakuje tu też zbliżających się do freejazzowej ekspresji solówek saksofonów, a swobodne partie wibrafonu mają post-bopowy charakter. Całkowicie odmiennie prezentuje się "Psalm of Solomon", nastrojowy utwór zbudowany na bardziej subtelnej grze sekcji rytmicznej, ze świetnie dopełniającymi się partiami liderów, którzy tym razem porzucają saksofony na rzecz fletu, klarnetu i różka, których brzmienie naprawdę fantastycznie wzbogaca ten utwór. Króciutki "Prelude to Bird" to bardzo liryczny utwór, z wyrazistą melodią, a także pięknie przeplatającymi się solówkami liderów na klarnecie i saksofonie. Liryczny nastrój podtrzymuje "The Loved Ones", jeszcze bardziej subtelny, a przy tym pozbawiony określonej struktury, z pięknymi partiami rożka, klarnetu i wibrafonu. Dla odmiany, finałowy "Firebirds" to najbardziej ekspresyjny utwór na albumie, z agresywnymi solówkami saksofonów i energetyczną grą sekcji rytmicznej (szczególnie Moffetta podczas jego solówki).
"Firebirds" sprostał wymaganiom, które można było wobec niego mieć po poprzednim wspólnym dziele Prince'a Lashy i Sonny'ego Simmonsa, "The Cry!" z 1963 roku. A nawet wydaje się nieco bardziej dojrzały i przemyślany od swojego poprzednika. Na dobre wyszła większa swoboda poszczególnych kompozycji, których jest mniej, ale za to z każdej wyciągnięto jak najwięcej. Doskonałym pomysłem było wzbogacenie brzmienia o rożek angielski i wibrafon. To wszystko jednak, w moim przekonaniu, stawia "Firebirds" tylko nieznacznie wyżej od - bardzo dobrego przecież - "The Cry!". I dlatego wystawiam taką samą ocenę, jednocześnie mocno rekomendując oba albumy wszystkim wielbicielom ambitnego jazzu.
Muzyka zawarta na "Firebirds" mieści się gdzieś pomiędzy jazzowym mainstreamem, a jazzową awangardą, gdzieś pomiędzy bopową tradycją, a wyraźnymi odniesieniami do free jazzu. Jest to granie jeszcze przystępne, ale już ambitne. Przeważają dość długie nagrania: "Psalm of Solomon" i tytułowy "Firebirds" przekraczają długość dziesięciu minut, a "The Island Song" zbliża się do dziewięciu, choć znalazły się tu także niespełna czterominutowy "Prelude to Bird" oraz trwający pięć i pół minuty "The Loved Ones". Materiał jest zróżnicowany. Rozpoczynający całość energetyczny "The Island Song" jest mocno zanurzony w bopowej tradycji, zwłaszcza za sprawą swingującej gry Williamsa i Moffetta, choć nie brakuje tu też zbliżających się do freejazzowej ekspresji solówek saksofonów, a swobodne partie wibrafonu mają post-bopowy charakter. Całkowicie odmiennie prezentuje się "Psalm of Solomon", nastrojowy utwór zbudowany na bardziej subtelnej grze sekcji rytmicznej, ze świetnie dopełniającymi się partiami liderów, którzy tym razem porzucają saksofony na rzecz fletu, klarnetu i różka, których brzmienie naprawdę fantastycznie wzbogaca ten utwór. Króciutki "Prelude to Bird" to bardzo liryczny utwór, z wyrazistą melodią, a także pięknie przeplatającymi się solówkami liderów na klarnecie i saksofonie. Liryczny nastrój podtrzymuje "The Loved Ones", jeszcze bardziej subtelny, a przy tym pozbawiony określonej struktury, z pięknymi partiami rożka, klarnetu i wibrafonu. Dla odmiany, finałowy "Firebirds" to najbardziej ekspresyjny utwór na albumie, z agresywnymi solówkami saksofonów i energetyczną grą sekcji rytmicznej (szczególnie Moffetta podczas jego solówki).
"Firebirds" sprostał wymaganiom, które można było wobec niego mieć po poprzednim wspólnym dziele Prince'a Lashy i Sonny'ego Simmonsa, "The Cry!" z 1963 roku. A nawet wydaje się nieco bardziej dojrzały i przemyślany od swojego poprzednika. Na dobre wyszła większa swoboda poszczególnych kompozycji, których jest mniej, ale za to z każdej wyciągnięto jak najwięcej. Doskonałym pomysłem było wzbogacenie brzmienia o rożek angielski i wibrafon. To wszystko jednak, w moim przekonaniu, stawia "Firebirds" tylko nieznacznie wyżej od - bardzo dobrego przecież - "The Cry!". I dlatego wystawiam taką samą ocenę, jednocześnie mocno rekomendując oba albumy wszystkim wielbicielom ambitnego jazzu.
Ocena: 8/10
Prince Lasha & Sonny Simmons - "Firebirds" (1968)
1. The Island Song; 2. Psalm of Solomon; 3. Prelude to Bird; 4. The Loved Ones; 5. Firebirds
Skład: Prince Lasha - saksofon altowy, klarnet altowy, flet; Sonny Simmons - saksofon altowy, rożek angielski; Bobby Hutcherson - wibrafon; Buster Williams - kontrabas; Charles Moffett - perkusja
Producent: Lester Koenig
Prince Lasha & Sonny Simmons - "Firebirds" (1968)
1. The Island Song; 2. Psalm of Solomon; 3. Prelude to Bird; 4. The Loved Ones; 5. Firebirds
Skład: Prince Lasha - saksofon altowy, klarnet altowy, flet; Sonny Simmons - saksofon altowy, rożek angielski; Bobby Hutcherson - wibrafon; Buster Williams - kontrabas; Charles Moffett - perkusja
Producent: Lester Koenig
Komentarze
Prześlij komentarz
Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.