[Recenzja] Don Cherry - "Eternal Rhythm" (1969)



Pod koniec lat 60. Don Cherry wyruszył w podróż po Europie, Azji i Afryce, w trakcie której zafascynowała go muzyka z różnych stron świata. Postanowił nauczyć się grać na jak największej ilości egzotycznych instrumentów. A efekt tego jest słyszalny na całej jego późniejszej dyskografii, począwszy od albumu "Eternal Rhythm". Materiał na niego został zarejestrowany w dniach 11-12 listopada 1968 roku, podczas występów na Berlin Jazz Festival (nie słychać tu jednak odgłosów publiczności). Cherry'emu towarzyszył międzynarodowy skład, złożony z muzyków pochodzenia niemieckiego (puzonista Albert Mangelsdorff, pianiści Karl Berger i Joachim Kühn), szwedzkiego (puzonista Eje Thelin, saksofonista Bernt Rosengren), norweskiego (basista Arild Andersen), francuskiego (perkusista Jacques Thollot) i amerykańskiego (gitarzysta Sonny Sharrock).

Oprócz instrumentów typowych dla zachodniej muzyki, słychać tutaj także cały szereg egzotycznych perkusjonaliów (w tym indonezyjskie metalofony stosowane w gamelanie), a także przeróżne rodzaje fletów (od bambusowych, po metalowe i plastikowe). Te pierwsze obsługiwali Cherry, Thollot i Berger, na dętych grał wyłącznie lider. Powstało niespotykane wcześniej połączenie muzyki dalekowschodniej, zwłaszcza gamelanu, z awangardowym jazzem. Trudno przecenić wkład tego albumu w rozwój takich stylistyk, jak spiritual jazz i world music. Longplay składa się z dwóch długich improwizacji, podzielonych na kilka części. W osiemnastominutowym "Eternal Rhythm Part I" wyraźnie dominują te wszystkie egzotyczne piszczałki, przeszkadzajki i inne dzwonki, a zachodnie instrumentarium jedynie dopełnia brzmienia (w sposób jednak bardzo ciekawy, jak np. atonalne dźwięki gitary lub melodyjne partie dęciaków). Dużo w tym wszystkim przypadku, muzycy grają praktycznie bez żadnego planu, ale jaki to ma fantastyczny klimat! Ostatnie pięć minut (część "Baby's Breath") to już solowy popis Cherry'ego grającego bez żadnego akompaniamentu na flecie; nastrój jest tutaj bardziej liryczny, ale wciąż tak samo niesamowity. Trwający blisko dwadzieścia cztery minuty "Eternal Rhythm Part II" wydaje się już trochę bardziej zorganizowany - przynajmniej na tyle, na ile zorganizowane mogą być freejazzowe improwizacje - odwracają się też proporcje i tym razem to egzotyczne instrumentarium dopełnia brzmienia, co daje równie interesujący efekt.

Jest w tej muzycy coś pierwotnego, dzikiego, ale kryje się w niej tez prawdziwe piękno. Nie przeszkadza, że muzycy zdają się nie zawsze być pewni tego, co mają robić, bo doskonale pasuje to do koncepcji całości - połączenia jazzowej awangardy z prymitywną muzyką z egzotycznych zakątków świata. Nieprzewidywalność, momentami wręcz chaos jest w pełni uzasadniony. Tym bardziej, że nie powstaje z tego bezmyślny hałas, a wciągająca niesamowitym klimatem muzyka. "Eternal Rhythm" to jeden z najbardziej oryginalnych, kreatywnych i inspirujących albumów w dziejach jazzu.

Ocena: 9/10



Don Cherry - "Eternal Rhythm" (1969)

1. Eternal Rhythm Part I (Baby's Breath / Sonny Sharock / Turkish Prayer / Crystal Clear / Endless Beginnings / Baby's Breath); 2. Eternal Rhythm Part II (Autumn Melody / Lanoo / Crystal Clear / Screaming J / Always Beginnings)

Skład: Don Cherry - kornet, flety, instr. perkusyjne, głos; Bernt Rosengren - saksofon tenorowy, klarnet, obój, flet; Albert Mangelsdorff - puzon; Eje Thelin - puzon; Sonny Sharrock - gitara; Karl Berger - wibrafon, pianino, instr. perkusyjne; Joachim Kühn - pianino; Arild Andersen - kontrabas; Jacques Thollot - perkusja i instr. perkusyjne, głos
Producent: Joachim E. Berendt


Komentarze

  1. ''połączenia jazzowej awangardy z prymitywną muzyką z egzotycznych zakątków świata''
    Uważam, że lepszym określeniem byłoby ''pierwotną'' ponieważ słowo ''prymitywny'' ma raczej negatywny wydźwięk.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słowo pierwotny jest użyte zaledwie jedno zdanie wcześniej, a prymitywny to jego synonim. Kontekst zdania nie jest negatywny.

      Usuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Zapowiedź] Premiery płytowe maj 2024

[Recenzja] Oren Ambarchi / Johan Berthling / Andreas Werliin - "Ghosted II" (2024)

[Recenzja] Cristóbal Avendaño & Silvia Moreno - "Lancé esto al otro lado del mar" (2024)

[Recenzja] Pearl Jam - "Dark Matter" (2024)

[Recenzja] Kin Ping Meh - "Kin Ping Meh" (1972)