[Recenzja] Tangerine Dream - "Phaedra" (1974)



Zainteresowanie zespołem po wydaniu "Atem" doprowadziło do podpisania przez niego kontraktu z brytyjską wytwórnią Virgin. Jej przedstawiciele namówili muzyków, aby swój kolejny album - zatytułowany później "Phaedra" - zarejestrowali w Wielkiej Brytanii. W listopadzie 1973 roku Edgar Froese, Christopher Franke i Peter Baumann rozpoczęli sesję nagraniową w studiu The Manor, znajdującym się w malowniczej angielskiej wsi Shipton-on-Cherwell. Nagrania trwały około sześciu tygodni, pomimo licznych problemów technicznych. Zespół eksperymentował z nowymi dla siebie urządzeniami, jak syntezator Mooga czy sekwencery.

Na albumie znalazły się cztery nagrania. Niemal 18-minutowy utwór tytułowy, samodzielnie wypełniający stronę A winylowego wydania, powstał nieco przypadkiem. Zespół eksperymentował z syntezatorami, nie mając pojęcia, że nagrywanie jest włączone. Zapis na taśmie okazał się jednak na tyle interesujący, że postanowiono wykorzystać go jako podstawę utworu, do którego dograno później partie melotronu i fletu. Efekt jest naprawdę fascynujący. Utwór charakteryzuje się bardzo przestrzennym, klimatycznym (ale już nie tak mrocznym, jak na wcześniejszych wydawnictwach) brzmieniem, jednak uwagę przyciąga przede wszystkim hipnotyzującą linią basu, stworzoną za pomocą Mooga i sekwencera. Podobny zabieg zastosowano także w "Movements of a Visionary". Te dwa nagrania zapoczątkowały nowy nurt muzyki elektronicznej, nazwany Szkołą Berlińską, oparty na charakterystycznym pulsie osiągniętym dzięki sekwencerom. "Mysterious Semblance at the Strand of Nightmares" to dla odmiany bardziej ambientowe nagranie, zdominowane przez partie melotronu, ze stosunkowo niewielkim udziałem syntezatorów. Całości dopełnia wyjątkowo krótki, nieznacznie przekraczający dwie minuty "Sequent 'C", będący jednak jednym z najciekawszych fragmentów albumu. Przetworzonej partii fletu Baumanna towarzyszą dźwięki przegrzewającego i rozstrajającego się syntezatora VCS 3 - po raz kolejny zupełnie przypadkiem powstało coś pięknego i intrygującego.

"Phaedra" rozpoczyna nowy okres zarówno w twórczości Tangerine Dream, jak i całej muzyki elektronicznej. Eksperymenty zespołu okazały się bardzo inspirujące. Ale nie tylko dlatego warto znać ten album. Sama zawartość muzyczna jest tego warta. "Phaedra" jest jednocześnie piękna, dość przystępna, ale też nieco dziwna i zdecydowanie ambitna. Prawdziwa perła analogowej elektroniki.

Ocena: 9/10



Tangerine Dream - "Phaedra" (1974)

1. Phaedra; 2. Mysterious Semblance at the Strand of Nightmares; 3. Movements of a Visionary; 4. Sequent 'C

Skład: Edgar Froese - melotron, organy, syntezator, gitara; Peter Baumann - organy, elektryczne pianino, syntezator, flet; Christopher Franke - syntezatory
Producent: Edgar Froese


Komentarze

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jeden z tych albumów, które doceniłem dopiero po paru przesłuchaniach.

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  2. To jest płyta, od której zaczyna się moje najukochańsze wcielenie Tangerine Dream. Fajnie, że udało ci się ją zmęczyć. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz się przy niej na pewno nie męczyłem ;) Za pierwszym razem musiałem tego słuchać nie będąc kompletnie w nastroju na taką muzykę. Bo już wcześniej znałem "Cyclone" i "Stratosfear", które oceniłem wyżej (temu pierwszemu jednak potem spadła ocena; ciekawe czy do czasu recenzji znów wzrośnie?).

      Usuń
  3. Najlepsze jest to, że te "perły analogowej elektroniki", takie jak ta, wydają się właściwie w ogóle nie starzeć brzmieniowo, choć wiadomo, że z technicznego punktu widzenia się starzeją. Taka "Phaedra" (utwór) wciąż brzmi lepiej, niż wiele późniejszej elektronicznej muzyki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może dlatego, że wtedy nie było jeszcze syntezatorów cyfrowych, tylko analogowe.

      Usuń
  4. Sekwencer był modułem syntezatora Moog 960. Faktem jest, że początek utworu tytułowego(do momentu przejścia granego na gitarze basowej - imitowanie Mooga 960) wziął się z grania na próbie, podczas strojenia Mooga 960 przez Chrisa Franke, co wykorzystał Froese, dając polecenie nagrywania inżynierowi dźwięku, przed swoim wejściem z linią melodyczną mellotronu.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Laurie Anderson - "Big Science" (1982)

[Recenzja] Julia Holter - "Something in the Room She Moves" (2024)

[Recenzja] Alice Coltrane - "The Carnegie Hall Concert" (2024)

[Recenzja] Księżyc - "Księżyc" (1996)

[Zapowiedź] Premiery płytowe marzec 2024