[Recenzja] Tomasz Stańko - "TWET" (1974)



W 1974 roku nowymi stałymi współpracownikami Tomasza Stańki zostali saksofonista i klarnecista Tomasz Szukalski oraz fiński perkusista Edward Vesala. Na początku kwietnia powyżsi muzycy, wraz z amerykańskim basistą Peterem Warrenem (znanym ze współpracy m.in. z Anthonym Braxtonem, Donem Cherrym i Jackiem DeJohnette'em), odbyli jednodniową, improwizowaną sesję w sali PWSM w Warszawie. Jej rezultat znalazł się na albumie "TWET" (zatytułowanym tak od pierwszej litery imienia lub nazwiska każdego muzyka), wydanym jeszcze w tym samym roku (nieliczne źródła podają 1975 rok) jako 39. pozycja w słynnej serii Polish Jazz. Dzięki temu, longplay - w przeciwieństwie do trzech poprzednich wydawnictw Stańki, wydanych przez małe niemieckie wytwórnie ("Jazzmessage from Poland", "Purple Sun") lub jako ekskluzywne wydawnictwo dla członków jednego stowarzyszenia ("Fish Face") - był wielokrotnie wznawiany i jest łatwo dostępny w sprzedaży.

Jak przystało na album nagrywany na żywo (choć w studiu i bez udziału publiczności) i całkowicie improwizowany materiał, "TWET" ma bardzo swobodny i spontaniczny charakter. Jednak instrumentaliści doskonale się ze sobą porozumiewali na płaszczyźnie muzycznej, dzięki czemu nie ma tu wrażenia przypadkowości. Całość doskonale rozpoczyna trzynastominutowy "Dark Awakening". Liczne przeszkadzajki i wokalizy przywołują skojarzenia z Art Ensemble of Chicago, a wraz z partiami klarnetu basowego, trąbki, harmonijki (!) i powolnego kontrabasu tworzą niezwykły, tajemniczy klimat. I choć z czasem utwór nabiera freejazzowej intensywności, nieustannie intryguje. Tytułowy "TWET" to już bardziej zwarte, choć wciąż bardzo swobodne, intensywne nagranie. Tak mógłby brzmieć "Bitches Brew", gdyby Davis nie sięgnął po elektryczne instrumenty i pozbył się swojej niechęci do free jazzu. "Mintuu Maria" to dla odmiany bardziej subtelny, wręcz balladowy utwór, wciągający klimatem, zachwycający solowymi partiami Stańki i Szukalskiego oraz budującą napięcie linią basu. Freejazzowa ekspresja wraca w kolejnym rozbudowanym nagraniu, dziesięciominutowym "Man of the North" - zatytułowany na cześć Vesali, który nie tylko perfekcyjnie napędza całość, ale też ma okazję do zagrania dwóch treściwych solówek. Ponownie pierwsza część jest bardziej luźna, by w pewnym momencie nabrać intensywności. Agresywnym solówkom saksofonu i trąbki towarzyszy zaskakująco tradycyjna, hardbopowa partia Warrena. Na zakończenie pojawia się jeszcze krótki "Night Peace", utrzymany w minorowym klimacie.

"TWET" to bez wątpienia jedna z największych pereł polskiej fonografii. Absolutnie światowy poziom, zarówno pod względem wykonania, jak i brzmienia. Nie jest to album łatwy w odbiorze, ale z kolejnymi przesłuchaniami coraz bardziej zyskuje. Na razie daję dziewiątkę, ale być może wkrótce tu wrócę, by zmienić na maksymalną ocenę. Uważam, że "TWET" powinien znaleźć się w każdej jazzowej kolekcji, a już zwłaszcza w tych należących do polskich wielbicieli gatunku. Zresztą każdy Polak powinien go przynajmniej posłuchać.

Ocena: 9/10



Tomasz Stańko - "TWET" (1974)

1. Dark Awakening; 2. Twet; 3. Mintuu Maria; 4. Man from North; 5. Night Peace

Skład: Tomasz Stańko - trąbka; Tomasz Szukalski - saksofon sopranowy, saksofon tenorowy, klarnet basowy; Peter Warren - kontrabas; Edward Vesala - perkusja
Producent: Janusz Urbański


Komentarze

  1. Rzeczywiście niesamowita płyta. Jego współczesna twórczość jest jakby oparta własnie na takim graniu jak Twet choć w bardziej lirycznym wymiarze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tych nowszych albumów słyszałem tylko "Litanię" i raczej mnie to wynudziło. Pozostałe są podobne?

      Usuń
    2. Jeżeli wynudziła cie Litania to przy reszcie uśniesz. Klimatem i budową przypominają Twet tylko w bardzo bardzo zwolnionym tempie. Płyty są bardzo długie i robią dobre wrażenie przy pierwszym przesłuchaniu ale ich powolność i długość zniechęca przed kolejnymi odsłuchami.

      Usuń
    3. Tego się mniej więcej spodziewałem.

      Usuń
  2. Lepszą płytą w tej stylistyce z serii Polish Jazz jest Włodzimierz Nahorny - Heart.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uważam odwrotnie. "Heart" jest ogólnie ok, ale nie wyróżnia się jakoś szczególnie na tle ówczesnego jazzu. Natomiast "TWET" prezentuje całkiem oryginalne podejście do stylistyki free. Te utwory to właściwie ballady, tylko grane w mocno niekonwencjonalny, dość agresywny sposób. Chyba nikt inny czegoś takiego nie robił prócz Stańki.

      Usuń
  3. Z każdym kolejnym przesłuchaniem podoba mi się coraz bardziej. Świetny album.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Laurie Anderson - "Big Science" (1982)

[Recenzja] Julia Holter - "Something in the Room She Moves" (2024)

[Recenzja] Alice Coltrane - "The Carnegie Hall Concert" (2024)

[Recenzja] Księżyc - "Księżyc" (1996)

[Zapowiedź] Premiery płytowe marzec 2024