[Recenzja] Tomasz Stańko - "Balladyna" (1976)
"Balladyna" to pierwszy album Tomasza Stańki nagrany dla słynnej wytwórni ECM, będącej prawdziwym bastionem ambitnego jazzu w latach 70., gdy większe wytwórnie nie były już zainteresowane tego typu muzyką. Warto dodać, że Stańko był pierwszym polskim muzykiem zaproszonym przez tą prestiżową wytwórnię. Longplay ukazał się wyłącznie w Niemczech i USA. W obu tych krajach - i tylko tam - był wielokrotnie wznawiany, także w wersji kompaktowej. Importowane egzemplarze można obecnie bez problemu kupić w Polsce, co stanowi przyjemną odmianę po wcześniejszych zagranicznych albumach trębacza, nagranych dla małych firm fonograficznych ("Jazzmessage from Poland", "Purple Sun").
Materiał został zarejestrowany w grudniu 1975 roku w studiu Tonstudio Bauer, mieszczącym się w Ludwigsburgu. Podobnie jak na poprzednim w dyskografii Stańki "TWET", trębaczowi w nagraniach towarzyszyli saksofonista Tomasz Szukalski i perkusista Edward Vesala. Stanowisko basisty tym razem objął Dave Holland - tak, ten sam Dave Holland, który jeszcze kilka lat wcześniej grał z Milesem Davisem. Pod względem stylistycznym, "Balladyna" stanowi kontynuację "TWET". To wciąż bardzo swobodne improwizacje, pokazujące bardziej klimatyczną stronę free jazzu. Materiał jest jednak dość zróżnicowany i nie brakuje też naprawdę ekspresyjnych momentów (przede wszystkim w "First Song"). Co ciekawe, najbardziej wyeksponowanym, obok trąbki, instrumentem jest kontrabas - i to nie tylko w nagranym bez udziału Szukalskiego i Vesali "Duet". To dobrze, bo partie Hollanda są prawdziwą ozdobą tej płyty. Co bynajmniej nie znaczy, że reszta kwartetu nie zachwyca. Ogólnie materiał jest bardzo spójny i równy, dlatego najlepiej słuchać go w całości, ale gdybym musiał szczególnie wyróżnić jakiś fragment, to byłby to utwór tytułowy, w którym muzycy kreują najbardziej intrygującą atmosferę.
"Balladyna" to jeden z największych punktów zwrotnych w karierze Tomasza Stańki. Co prawa pod względem artystycznym stanowi tylko udane rozwinięcie pomysłów z poprzednich wydawnictw, ale dzięki współpracy z wytwórnią ECM longplay dotarł do znacznie szerszego grona odbiorców, zapewniając polskiemu trębaczowi rozpoznawalność i uznanie wśród wielbicieli jazzu na całym świecie. Zupełnie zasłużenie. Jednak mnie osobiście ten album nie zachwyca aż tak bardzo, jak niektóre z wcześniejszych wydawnictw Stańki. Choć to też bardzo ładna, wartościowa i porywająca muzyka.
Materiał został zarejestrowany w grudniu 1975 roku w studiu Tonstudio Bauer, mieszczącym się w Ludwigsburgu. Podobnie jak na poprzednim w dyskografii Stańki "TWET", trębaczowi w nagraniach towarzyszyli saksofonista Tomasz Szukalski i perkusista Edward Vesala. Stanowisko basisty tym razem objął Dave Holland - tak, ten sam Dave Holland, który jeszcze kilka lat wcześniej grał z Milesem Davisem. Pod względem stylistycznym, "Balladyna" stanowi kontynuację "TWET". To wciąż bardzo swobodne improwizacje, pokazujące bardziej klimatyczną stronę free jazzu. Materiał jest jednak dość zróżnicowany i nie brakuje też naprawdę ekspresyjnych momentów (przede wszystkim w "First Song"). Co ciekawe, najbardziej wyeksponowanym, obok trąbki, instrumentem jest kontrabas - i to nie tylko w nagranym bez udziału Szukalskiego i Vesali "Duet". To dobrze, bo partie Hollanda są prawdziwą ozdobą tej płyty. Co bynajmniej nie znaczy, że reszta kwartetu nie zachwyca. Ogólnie materiał jest bardzo spójny i równy, dlatego najlepiej słuchać go w całości, ale gdybym musiał szczególnie wyróżnić jakiś fragment, to byłby to utwór tytułowy, w którym muzycy kreują najbardziej intrygującą atmosferę.
"Balladyna" to jeden z największych punktów zwrotnych w karierze Tomasza Stańki. Co prawa pod względem artystycznym stanowi tylko udane rozwinięcie pomysłów z poprzednich wydawnictw, ale dzięki współpracy z wytwórnią ECM longplay dotarł do znacznie szerszego grona odbiorców, zapewniając polskiemu trębaczowi rozpoznawalność i uznanie wśród wielbicieli jazzu na całym świecie. Zupełnie zasłużenie. Jednak mnie osobiście ten album nie zachwyca aż tak bardzo, jak niektóre z wcześniejszych wydawnictw Stańki. Choć to też bardzo ładna, wartościowa i porywająca muzyka.
Ocena: 8/10
Tomasz Stańko - "Balladyna" (1976)
1. First Song; 2. Tale; 3. Num; 4. Duet; 5. Balladyna; 6. Last Song; 7. Nenaliina
Skład: Tomasz Stańko - trąbka; Tomasz Szukalski - saksofon sopranowy, saksofon tenorowy; Dave Holland - kontrabas; Edward Vesala - perkusja
Producent: Manfred Eicher
Po prawej: alternatywna wersja okładki.
To ile płyt wydał Stańko?Ile jeszcze będzie recenzji?
OdpowiedzUsuńWydał ponad 40 albumów. Ale w ogóle nie znam jego twórczości po 1979 roku.
Usuń"Balladyna" wyszła również w Japonii.
OdpowiedzUsuńNa Discogs nie ma takiego wydania, ale czasem są tam braki. Albo po prostu album ukazał się w Japonii jako importowane wydanie z dodanym obi. W każdym razie dzięki za uzupełnienie.
UsuńZnajomy ma japońskie wydanie (ECM), wiadomo że Discogs trzeba traktować jak Wikipedię.
OdpowiedzUsuń