[Recenzja] Wayne Shorter - "Juju" (1965)



"Juju" to drugi album Wayne'a Shortera dla Blue Note. Zarejestrowany został niewiele ponad trzy miesiące po sesji "Night Dreamer", 3 sierpnia 1964 roku. W nagraniach, ponownie mających miejsce w Van Gelder Studio, uczestniczył podobny skład, złożony z współpracowników Johna Coltrane'a - tych aktualnych (McCoy Tyner, Elvin Jones) i tych dawnych (Reggie Workman). Na sesji tym razem nie pojawił się natomiast trębacz Lee Morgan. Dzięki temu muzycy zyskali więcej swobody, by eksplorować inne, mniej bopowe rejony. Shorter postanowił bowiem pójść w podobnym kierunku, jak Coltrane po wydaniu "Giant Steps" - uduchowionego jazzu modalnego.

W ciągu tych trzech miesięcy, jakie minęły od nagrania "Night Dreamer", Wayne stworzył naprawdę mocny materiał (jest kompozytorem wszystkich sześciu utworów). A skład tym razem sprawia wrażenie znacznie lepiej zgranego. Muzycy zaprezentowali bardzo natchniony, intensywny materiał. Nad całością wyraźnie dominuje Shorter, grający na swoim tenorze przepiękne partie, bardzo swobodne, płynne i eleganckie, a zarazem zadziorne. Sporo miejsca na solowe popisy ma także Tyner, a mocna gra Jonesa napędza całość. Szkoda jedynie, że partie Workmana są dość mocno wyciszone w miksie. W nagraniu tytułowym, "Deluge" i - przede wszystkim - "Mahjong" muzykom udaje się stworzyć nastrój niemalże spiritual jazzowy. "House of Jade" to z kolei piękna ballada, trochę podobna do słynnej "Naimy" Trane'a. Bardziej tradycyjnie wypadają nieco bopowy "Yes or No" i blues "Twelve More Bars to Go", ale dzięki porywającemu wykonaniu (i brzmieniowej spójności) nie odstają od reszty albumu.

Wpływ Johna Coltrane'a na zawartość "Juju" jest ewidentny, ale zarazem jest to longplay na miarę jego najlepszych wydawnictw z tamtego okresu (jak "Coltrane" czy "Crescent"). Wayne Shorter potwierdził swój wielki talent kompozytorski, a cały skład zachwyca fantastycznym wykonaniem i doskonałą współpracą. Trudno powiedzieć, czy to najlepszy album saksofonisty, gdyż kilka kolejnych trzyma równie wysoki poziom, a niektóre z nich są z pewnością bardziej oryginalne. Jednak na chwilę obecną, "Juju" jest moim ulubionym solowym wydawnictwem Shortera.

Ocena: 9/10



Wayne Shorter - "Juju" (1965)

1. JuJu; 2. Deluge; 3. House of Jade; 4. Mahjong; 5. Yes or No; 6. Twelve More Bars to Go

Skład: Wayne Shorter - saksofon tenorowy; McCoy Tyner - pianino; Reggie Workman - kontrabas; Elvin Jones - perkusja
Producent: Alfred Lion


Komentarze

  1. To ja trochę pod prąd napiszę. Bardzo fajny i równy album z wyrozwyróżni dla utworu tytułowego i 'Mahjong'. Natomiast ' Houses Of Jade' jakkolwiek piękny, to tak mi osobiście nie pasuje do całości. To mój pierwszy zaliczony album Shorter'a, na dzień dzisiejszy 8.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Annette Peacock - "I'm the One" (1972)

[Recenzja] Julia Holter - "Aviary" (2018)

[Recenzja] Amirtha Kidambi's Elder Ones - "New Monuments" (2024)

[Recenzja] Moor Mother - "The Great Bailout" (2024)

[Recenzja] Joni Mitchell - "Song to a Seagull" (1968)