[Recenzja] Out of Focus - "Out of Focus" (1971)



Niemiecki zespół Out of Focus swoją nazwę zaczerpnął od tytułu utworu grupy Blue Cheer, z kultowego albumu "Vincebus Eruptum". Nie jest to jednak dobry trop, jeśli chodzi o muzyczne inspiracje. Twórczość zespołu najłatwiej określić za pomocą terminu krautrock. Chcąc być bardziej precyzyjnym, należałoby uściślić, że grupa w mniej więcej równym stopniu czerpała z brytyjskiego proga, hard rocka i bluesa, dodając do tego odrobinę psychodelii i folku, by z czasem zwrócić się w bardziej jazzrockowymowym kierunku. W składzie, oprócz oczywiście gitarzysty, basisty i perkusisty, był także klawiszowiec i (pełniący również obowiązki wokalisty) flecista.

Debiutancki album Out of Focus, "Wake Up!", ukazał się pod koniec 1970 roku i przyniósł bardzo jednorodną muzykę na pograniczu blues rocka (partie gitary), hard rocka w stylu Deep Purple (organy elektryczne) i folku (flet). Longplay ma raczej luźny, jamowy charakter, jednak improwizacje muzyków są pozbawione kreatywności. Muzycy poczynili znaczne postępy na swoim kolejnym wydawnictwie, zatytułowanym po prostu "Out of Focus". To wciąż bardzo swobodne granie, ale znacznie ciekawsze. Instrumentarium poszerzyło się o saksofon i pianino, co jakby automatycznie popchnęło muzyków w bardziej jazzowe rejony. Może i nie mają oni szczególnie wielkich umiejętności improwizatorskich, ale słucha się tego naprawdę fantastycznie. Gitarzysta i klawiszowiec grają bardziej kreatywnie i różnorodnie, niż na poprzednim albumie, a sekcja rytmiczna zapewnia im niebanalny akompaniament. Dobrą wiadomością jest też to, że Moran Neumüller tym razem skupia się głównie na grze na saksofonie (lub, rzadziej, flecie), zamiast na śpiewaniu, bo jego wokal jest zdecydowanie najsłabszym ogniwem zespołu.

Cieszy także większa różnorodność kompozycji. W otwierającym całość, energetycznym "What Can a Poor Boy Do (But to Be a Streetfighting Man)" słychać jeszcze purplowe naleciałości debiutu, choć gra muzyków jakby stała się bardziej wyrafinowana, a długie solówki saksofonu i mocno jazzujące przełamanie w drugiej połowie jednoznacznie pokazują w jakim kierunku muzycy postanowili się rozwijać. W "It's Your Life" zespół całkowicie zmienia klimat - to bardziej piosenkowy utwór, w którym partie gitary akustycznej i fletu dodają folkowego klimatu. "Whispering" po niezbyt obiecującym wstępie, zmienia się w fantastyczny, jazz-krautowy popis instrumentalny, zyskujący z każdą minutą. "Blue Sunday Morning" wyróżnia się bardziej wyrazistą melodią i świetnym, folkowo-psychodelicznym klimatem (trochę w stylu wczesnego Pink Floyd). Partie fletu, organów, basu i perkusji są naprawdę dobre, a nawet partia wokalna wypada wyjątkowo udanie. Szkoda tylko, że wyczekiwany od początku punkt kulminacyjny nie nadchodzi, a zamiast tego otrzymujemy pozbawione kreatywności przedłużanie. Utwór mógłby być o połowę krótszy i tylko by na tym zyskał. Zespół rehabilituje się naprawdę zgrabnym, balladowym "Fly Bird Fly", w którym nie ma ani jednego zbędnego dźwięku. Finałowy "Television Program" z początku jest dość nudny, przegadany. Kiedy jednak Neumüller milknie i zaczynają się solowe popisy instrumentalistów o jazzowym zabarwieniu, robi się naprawdę przyjemnie.

Choć słuchając "Out of Focus" można odnieść wrażenie, że muzycy nieco przecenili swoje umiejętności, jest to naprawdę udany album. A byłby jeszcze lepszy, gdyby go skrócić o fragmenty obnażające kompozytorską nieporadność muzyków (wstęp "Whispering", druga połowa "Blue Sunday Morning" i wokalna część "Television Program"). Polecam wszystkim wielbicielom muzyki z tamtego okresu, przede wszystkim tej opartej na długich improwizacjach.

Ocena: 8/10



Out of Focus - "Out of Focus" (1971)

1. What Can a Poor Boy Do (But to Be a Streetfighting Man); 2. It's Your Life; 3. Whispering; 4. Blue Sunday Morning; 5. Fly Bird Fly; 6. Television Program

Skład: Moran Neumüller - wokal, saksofon, flet; Remigius Drechsler - gitara; Hennes Hering - instr. klawiszowe; Stefan Wiesheu - gitara basowa; Klaus Spöri - perkusja
Producent: Out of Focus


Komentarze

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Julia Holter - "Something in the Room She Moves" (2024)

[Recenzja] Alice Coltrane - "The Carnegie Hall Concert" (2024)

[Recenzja] Laurie Anderson - "Big Science" (1982)

[Recenzja] Księżyc - "Księżyc" (1996)

[Zapowiedź] Premiery płytowe marzec 2024