[Recenzja] Herbie Hancock - "Flood" (1975)



"Flood" to ostatni album Herbiego Hancocka zarejestrowany ze składem Head Hunters (poszerzonym o gitarzystę Dewayne'a McKnighta). Zespół kontynuował działalność bez swojego lidera, a poszczególni muzycy często dalej występowali na jego solowych albumach. Dwupłytowy "Flood" został zarejestrowany podczas dwóch tokijskich koncertów, 28 czerwca i 1 lipca 1975 roku (a więc już po nagraniu, ale jeszcze przed wydaniem "Man-Child"). Początkowo longplay został wydany wyłącznie w Japonii (jak wiele zarejestrowanych tam koncertówek), ale parę lat temu doczekał się premiery także w Europie i Stanach.

Album rozpoczyna się od solowego popisu Herbiego - utworu "Maiden Voyage" zagranego w większości na samym pianinie akustycznym. W takiej ascetycznej wersji podoba mi się nawet bardziej - udało się tutaj uzyskać naprawdę przepiękne brzmienie pianina. Dopiero w końcówce dołączają pozostali instrumentaliści - Bennie Maupin grający ładne solo na flecie i dodająca odrobinę funkowego pulsu sekcja rytmiczna. Muzycy płynnie przechodzą w "Actual Proof", który w tej wersji, za sprawą akustycznego pianina, nabrał nieco bardziej jazzowego charakteru. W kolejnych utworach Hancock przechodzi jednak na elektryczne i elektroniczne klawisze. "Spank-a-Lee" i "Watermelon Man" to już zdecydowanie funkowe, taneczne granie. Dłuższą chwilę uspokojenia przynosi "Butterfly" z pięknymi partiami elektrycznego pianina. W "Chameleon" wraca taneczny rytm, ale o ile pierwsza połowa to wzorowy funk, tak w drugiej dominują syczące i bulgoczące dźwięki syntezatora, nadające bardziej eksperymentalnego charakteru. Na zakończenie czeka jeszcze doskonała wersja "Hang Up Your Hang Ups" - ten funkowy przebój wzbogacony został tutaj wspaniałymi improwizacjami, które rozciągnęły go do prawie dwudziestu minut.

Choć na studyjnych albumach Herbie Hancock coraz bardziej zbliżał się do czystej komercji, "Flood" udowadnia, że na żywo potrafił z tej funkowej stylistyki wycisnąć znacznie więcej, nadać jej bardziej artystycznego charakteru. Utwory z albumów "Head Hunters", "Thrust" i "Man-Child" nabrały tutaj większej naturalności, a rozluźnienie struktur dało im więcej swobody do solowych i zespołowych popisów. Warto też zwrócić uwagę na świetną jakość brzmienia. "Flood" to zdecydowanie największe osiągnięcie Hancocka z funkowego okresu.

Ocena: 9/10



Herbie Hancock - "Flood" (1975)

LP1: 1. Introduction / Maiden Voyage; 2. Actual Proof; 3. Spank-a-Lee; 4. Watermelon Man
LP2: 1. Butterfly; 2. Chameleon; 3. Hang Up Your Hang Ups

Skład: Herbie Hancock - instr. klawiszowe; Bennie Maupin - saksofon tenorowy, saksofon sopranowy, saxello, klarnet basowy, flet, instr. perkusyjne; Dewayne McKnight - gitara; Paul Jackson - gitara basowa; Mike Clark - perkusja; Bill Summers - instr. perkusyjne
Producent: David Rubinson


Komentarze

  1. Moja ulubiona płyta jazzowa live,taki jazzowy odpowiednik Made in Japan-Deep Purple.Album powinien się nazywać Tsunami-skoro został nagrany w Japoni.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Death - "Human" (1991)

[Recenzja] Republika - "Nowe sytuacje" (1983) / "1984" (1984)

[Recenzja] Present - "This Is NOT the End" (2024)

[Zapowiedź] Premiery płytowe kwiecień 2024

[Recenzja] Extra Life - "The Sacred Vowel" (2024)