[Recenzja] Grateful Dead - "Workingman's Dead" (1970)



Po podsumowaniu dotychczasowej kariery koncertówką "Live/Dead", muzycy Grateful Dead postanowili porzucić psychodelię i zwrócić się w stronę swoich muzycznych korzeni. Zawartość kolejnego, czwartego studyjnego longplaya, "Workingman's Dead", to osiem nieskomplikowanych utworów, opartych głównie na brzmieniu akustycznych gitar. Zespół oddaje tutaj hołd amerykańskiej tradycji muzycznej, oscylując pomiędzy takimi stylistykami, jak folk, country i blues. W klimat całości świetnie wprowadza otwierający album "Uncle John's Band" - bardzo chwytliwy i energetyczny kawałek, z pięknymi harmoniami wokalnymi w stylu Crosby, Stills & Nash. Bardzo fajnym urozmaiceniem są natomiast dwa żywsze kawałki bluesowe, w których większą rolę odgrywa elektryczne instrumentarium: "New Speedway Boogie" i "Easy Wind". Niestety, reszta utworów pozostawia mnie całkowicie obojętnym, lub wywołuje zdecydowanie negatywne odczucia ("Dire Wolf" i "Cumberland Blues", składające się z tego, co najgorsze w muzyce country). Ogólnie więc nie przekonuje mnie stylistyczny zwrot dokonany na tym albumie.

Ocena: 6/10



Grateful Dead - "Workingman's Dead" (1970)

1. Uncle John's Band; 2. High Time; 3. Dire Wolf; 4. New Speedway Boogie; 5. Cumberland Blues; 6. Black Peter; 7. Easy Wind; 8. Casey Jones

Skład: Jerry Garcia - wokal, gitara, bandżo; Bob Weir - gitara, wokal (5), dodatkowy wokal; Ron McKernan - instr. klawiszowe, harmonijka, wokal (7), dodatkowy wokal; Phil Lesh - gitara, dodatkowy wokal; Bill Kreutzmann - perkusja i instr. perkusyjne; Mickey Hart - perkusja i instr. perkusyjne
Gościnnie: David Nelson - gitara (5)
Producent: Bob Matthews, Betty Cantor i Grateful Dead


Komentarze

  1. Co masz na myśli przez "najgorsze, co w muzyce country"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdy rockowi wykonawcy biorą się za granie country, to zawsze wychodzi to identycznie - jakby grali ten sam kawałek, w dokładnie taki sam sposób. Zawsze brzmi to karykaturalnie, jakby celowo chcieli podkreślić banalność i monotonię tego gatunku.

      Kiedyś myślałem, że to po prostu ten gatunek jest do kitu i nie da się zagrać w tym stylu nic dobrego. Dopiero Townes Van Zandt uświadomił mnie, że tak nie jest. Po prostu rockowi muzycy nie potrafią grać country.

      Usuń
  2. Pozwolę sobie, nie zgodzić się z tą opinią. Uważam, że Allmani przeczą Twojej tezie. Podobnie Creedence Clearwater Revival i wielu innych. Tak właściwie, to cały southern rock oparty jest również na country!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego nie przepadam za southern rockiem ;) Allmani są rewelacyjni, gdy grają blues rocka, ale w wydaniu southernowym/country są dla mnie niestrawni. Dlatego w kolekcji mam tylko debiut i "At Fillmore East".

      A CCR to w ogóle moim zdaniem jeden z najgorszych klasycznych zespołów rockowych. Po prostu nie nagrali niczego, co by mi się choć trochę podobało.

      Usuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Julia Holter - "Something in the Room She Moves" (2024)

[Recenzja] Alice Coltrane - "The Carnegie Hall Concert" (2024)

[Recenzja] Laurie Anderson - "Big Science" (1982)

[Recenzja] Księżyc - "Księżyc" (1996)

[Zapowiedź] Premiery płytowe marzec 2024