[Artykuł] Historie okładek Led Zeppelin


Mało który wykonawca przywiązuje aż taką wagę do graficznej oprawy swoich dzieł, jak robiła to grupa Led Zeppelin. Właściwie każda okładka tego zespołu zasługuje na obecność w tym cyklu - dlatego też dzisiejszy odcinek "Historii okładek" poświęcam nie jednemu albumowi, lecz całej dyskografii.

"Led Zeppelin" (1969)

Okładka albumu "Led Zeppelin" (fragment).
Nazwa zespołu pochodzi od popularnego określenia sterowców (nawiązującego do nazwiska niemieckiego konstruktora tych maszyn), nie dziwi zatem, że na okładce pierwszego albumu widnieje właśnie zeppelin. Zaprojektowanie okładki zlecono George'owi Hardiemu. Zaproponował wizerunek sterowca w chmurach; pomysł nie spotkał się jednak z aprobatą Jimmy'ego Page'a. Gitarzysta zaproponował w zamian wykorzystanie zdjęcia z katastrofy pasażerskiego liniowca LZ 129 Hindenburg, do której doszło 6 maja 1937 roku, podczas cumowania, po jego pierwszym locie przez Atlantyk. Autorem wykorzystanej fotografii był fotoreporter Gus Pasquarell z dziennika "Philadelphia Bulletin". Hardie przerobił zdjęcie, nadając mu monochromatyczny wygląd za pomocą kalki kreślarskiej. Otrzymał za to 60 funtów. W późniejszych latach projektował okładki m.in. dla Pink Floyd, Black Sabbath, Genesis, Yes i Wings.

Oryginalna fotografia Gusa Paquarella.
Na okładce pierwszego brytyjskiego wydania albumu "Led Zeppelin" nazwa zespołu i logo wytwórni Atlantic są w kolorze niebieskim; z kolei na pierwszym wydaniu CD, z 1990 roku - w żółtym. We wszystkich innych wydaniach wykorzystano kolor pomarańczowy (w różnych odcieniach).



"Led Zeppelin II" (1969)

Okładka "Led Zeppelin II" (front i fragment rewersu).
Pomysłodawcą okładki drugiego albumu Led Zeppelin jest David Juniper. Wykorzystał zdjęcie jednostki lotnictwa niemieckiego Luftstreitkräfte z okresu I wojny światowej, a następnie twarze lotników zastąpił twarzami członków zespołu i innych osób - według jego słów byli to m.in.: Miles Davis (lub Blind Willie Johnson), dziewczyna Andy'ego Warhola (prawdopodobnie Mary Woronov) i astronauta Neil Armstrong. W rzeczywistości wykorzystał twarz innego astronauty, Franka Bormana. W tle widać kontur sterowca z tej samej fotografii, która znalazła się na okładce debiutanckiego albumu zespołu. Juniper stworzył także psychodeliczną ilustrację, uwieszoną po wewnętrznej stronie rozkładanej koperty winylowego wydania.

Zdjęcie, które stało się podstawą okładki "Led Zeppelin II".
Psychodeliczna ilustracja Davida Junipera.


"Led Zeppelin III" (1970)

Okładka "Led Zeppelin III" (fragment).
Obrotowa plansza ze środka koperty.
Okładki poprzednich albumów Led Zeppelin - zwłaszcza debiutu - przyciągały wzrok, ale prawdę mówiąc, nie były niczym nadzwyczajnym. Dopiero okładka "Trójki" wyróżnia się naprawdę nowatorskim pomysłem: rozkładana koperta, w której prawym skrzydle umieszczona została płyta winylowa, a w lewym - okrągła kartonowa plansza, umieszczona na blaszanym nicie, dzięki któremu można nią obracać i oglądać namalowaną na niej grafikę przez 11 otworów wyciętych we froncie okładki. W późniejszych wydaniach plansza nie była przymocowana do reszty okładki, a w niektórych krajach (i wszystkich wydaniach CD) w ogóle z niej zrezygnowano. Pomysłodawcą obrotowej planszy był sam Jimmy Page, zainspirowany... kalendarzami rolniczymi. Wykonaniem zajął się niejaki Richard Drew, ukrywający się pod pseudonimem Zacron. Po latach Page przyznawał jednak, że nie jest do końca zadowolony z ostatecznego wyglądu okładki. Myślę, że wygląda bardzo dziecinnie - mówił w 1998 roku. Ale goniły nas terminy i nie było już czasu na żadne poprawki. Dlatego jest tam kilka głupich fragmentów, jak małe kawałki kukurydzy i inne bzdury.


"Led Zeppelin IV" (1971)

Okładka "Led Zeppelin IV" (po rozłożeniu koperty).
Koperta czwartego albumu grupy wyróżnia się tym, że nie ma na niej praktycznie żadnych liter (z wyjątkiem numeru seryjnego płyty na niektórych wydaniach). Dopiero na wewnętrznej kopercie wydrukowana została lista utworów, informacje o nagraniu, oraz tekst "Stairway to Heaven". Jednak nawet tam nie umieszczono tytułu (którego notabene album oficjalnie nie ma), nazwy zespołu, ani nazwisk muzyków (z wyjątkiem Page'a, który został wymieniony jako producent). Zamiast tego pojawiły się cztery symbole, każdy reprezentujący innego członka zespołu:



Odczytując od lewej strony, symbole oznaczały odpowiednio Jimmy'ego Page'a, Johna Paula Jonesa, Johna Bonhama i Roberta Planta. O znaczeniu wszystkich symboli można przeczytać na tej stronie: [link]. Pomysłodawcą wykorzystania ich zamiast nazwisk muzyków i nazwy zespołu, był Page. Gitarzysta liczył na to, że jeśli zachowają anonimowość, album zostanie lepiej oceniony przez nieprzychylną grupie prasę. Na wewnętrznej kopercie można znaleźć jeszcze piąty symbol, umieszczony przy tytule "The Battle of Evermore". Oznacza on Sandy Denny - wokalistkę, która wsparła wokalnie Planta w tym utworze.

Obraz widoczny na froncie okładki to 19-wieczny obraz olejny, kupiony przez Planta w Reading. Nie wiadomo kto wykonał jego zdjęcie, nieznany jest również autor zdjęcia miasta z rewersu okładki. Wiadomo tylko, że koordynacją całego projektu graficznego zajęła się firma Graphreaks. Natomiast za wewnętrzną ilustrację pustelnika (po prawej) odpowiada Barrington Colby MOM. Inspirację stanowiła postać Pustelnika ("The Hermit") z talii kart do tarota, zaprojektowanych przez Pamelę Colman Smith.


"Houses of the Holy" (1973)

Ilustracja z okładki "Houses of the Holy".
Pierwsza okładka Led Zeppelin zaprojektowana przez słynną firmę designerską Hipgnosis, a konkretnie przez Aubreya Powella. Na zdjęciu (wypełniającym rewers i front okładki) widać jedenaścioro dzieci, ale w rzeczywistości pozowała tylko dwójka - siedmioletnia Samantha Gates i jej młodszy o dwa lata brat - później zaś nałożono na siebie kilka zdjęć. Fotografie Powell wykonał na północnym wybrzeżu Irlandii, na tzw. Grobli Olbrzyma. Kontrowersje budzi fakt, że rodzeństwo pozowało nago. Dziś coś takiego by nie przeszło - mówił Powell. Oskarżono by nas o mnóstwo okropnych rzeczy. Ale w tamtym czasie panowała hipisowska niewinność. Nie wszędzie. W Hiszpanii i konserwatywnych stanach USA zakazano sprzedaży albumu.

Fotografia z wewnętrznej strony koperty.
Na potrzeby albumu Aubrey Powell wykonał jeszcze jedną fotografię, którą wykorzystano na wewnętrznej stronie rozkładanej koperty longplaya. Zdjęcie zostało zrobione u podnóża zamku Dunluce, znajdującego się niedaleko Grobli Olbrzyma.


"Physical Graffiti" (1975)

Koperta "Physical Graffiti" (fragment).
Kolejna, po "Led Zeppelin III", "interaktywna" okładka zespołu. Mamy na niej zdjęcie dwóch kamienic, znajdujących się w Nowym Jorku przy St. Mark's Place pod numerami 96 i 98. A właściwie dwa zdjęcia - pierwsze, zrobione za dnia, trafiło na front, zaś drugie, wykonane nocą - na rewers. W miejscach okien są otwory, w których można "ustawić" jeden z czterech zestawów zdjęć, przedstawiających głównie muzyków, wydrukowanych na kopertach wewnętrznych (album jest dwupłytowy), lub skorzystać z dołączonej wkładki, na której do wyboru mamy puste okna z zasłonami, lub te same okna, ale z literami układającymi się w tytuł albumu.

Kamienice przy St. Mark's
Place.
Jako autorzy okładki "Physical Graffiti" podpisani są Peter Corriston i Mike Doud. To ja zaproponowałem zespołowi koncepcję okładki ukazującej kamienicę i jej mieszkańców, którzy mogliby się przemieszczać - mówił Corriston. Przez kilka tygodni krążyliśmy po mieście szukając odpowiedniego domu. Pomysł nie był jednak oryginalny. Dwa lata wcześniej identyczny patent zastosowano na albumie "Compartments" Jose'a Feliciano. Posiadacze tego albumu mają do wyboru jednak tylko dwie grafiki, które mogą ustawić w "oknach".

Okładka "Physical Graffiti" była dość zabawna - przyznawał John Paul Jones. Ale przyznam, że oprawa graficzna naszych płyt nigdy specjalnie mnie nie interesowała. Autorem był zazwyczaj ktoś spoza zespołu. W dodatku rzecz powstawała na samym końcu, kiedy płyta była już gotowa.


"Presence" (1976)

Zdjęcie z okładki "Presence".
Właściwie jest to najmniej ciekawa okładka Led Zeppelin - zdjęcie rodziny siedzącej przy stoliku gdzieś w porcie... Jedynym zastanawiającym fragmentem jest niezidentyfikowana rzecz znajdująca się na stole (pojawia się także na innych zdjęciach z koperty albumu). Do dziś nie wiadomo co to jest, ani co symbolizuje. Tajemniczy przedmiot powiększył jednak kieszenie muzyków - należąca do nich firma Swan Song wypuściła na rynek tysiąc indywidualnie numerowanych replik przedmiotu. Wracając do okładki, została ona zaprojektowana przez firmę Hipgnosis, a konkretnie przez jednego z jej pracowników - George'a Hardiego (dla przypomnienia - autora okładki debiutu Led Zeppelin).


"In Through the Out Door" (1978)

Fragment papierowej torby ukrywającej okładkę "In Through the Out Door".
Ostatni studyjny album Led Zeppelin, delikatnie mówiąc, nie prezentuje wysokiego poziomu artystycznego. Mówiąc wprost, zespół sięgnął tutaj dna. Aby zwiększyć sprzedaż tego nieciekawego longplaya posłużono się sprytnym chwytem marketingowym - wydano go w sześciu różnych wersjach różniących się okładkami (wszystkie są jednak równie brzydkie i bardzo do siebie podobne). Aby utrudnić fanom skompletowanie wszystkich sześciu okładek, album był pakowany w szary papier. Za projekt okładki odpowiada firma Hipgnosis.

Wszystkie wersje okładki "In Through the Out Door".

Post Scriptum

Dyskografię grupy uzupełnia kilka albumów koncertowych i kompilacyjnych. Uwagę warto zwrócić przede wszystkim na - niemal identyczne - okładki dwóch boksów wydanych w 1990 roku, "Led Zeppelin Remasters" i "Led Zeppelin Boxed Set". Wykorzystano na nich pomysł, który Aubrey Powell przedstawił grupie w 1973 roku, jako potencjalną okładkę "Houses of the Holy". Miała przedstawiać symbol zespołu na płaskowyżu Nazca w Peru. Symbol miał być wycięty w specjalnie zasadzonych roślinach, a zdjęcie wykonane z powietrza - realizacja tego projektu okazała się wówczas niemożliwa.

Okładka "Led Zeppelin Remasters" (fragment).
Okładki najnowszych albumów Led Zeppelin - koncertówek "How the West Was Won" i "Celebration Day", kompilacji "Mothership" - cechuje raczej prostota. W przypadku tej pierwszej, mamy do czynienia po prostu z przerobionym zdjęciem muzyków; natomiast na ostatnie dwa trafiły proste, nieco komiksowe ilustracje.


Komentarze

  1. Słyszałem taką genderową (sic) interpretację, że sterowiec z pierwszej okładki symbolizuję falusa :P .

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Pearl Jam - "Dark Matter" (2024)

[Recenzja] ||ALA|MEDA|| - "Spectra Vol. 2" (2024)

[Recenzja] Death - "Human" (1991)

[Recenzja] Present - "This Is NOT the End" (2024)

[Recenzja] Republika - "Nowe sytuacje" (1983) / "1984" (1984)