[Recenzja] Nirvana - "MTV Unplugged in New York" (1994)



Historia Nirvany zakończyła się 5 kwietnia 1994 roku, wraz z samobójczą śmiercią Kurta Cobaina. Oczywiście tylko ta część historii związana z tworzeniem nowego materiału. Pojawienie się kolejnych wydawnictw z archiwalnymi nagraniami było wyłącznie kwestią czasu. Na pierwszy ogień, jeszcze przed końcem 1994 roku, poszedł zapis występu zespołu z 18 listopada 1993 roku w nowojorskim Sony Music Studios. Całość została nagrana i sfilmowania w celu wyemitowania w dziś już kultowym (w dużym stopniu właśnie dzięki występowi Nirvany) programie "MTV Unplugged", w którym popularni wykonawcy prezentowali swoje przeboje w wersjach akustycznych.

Muzycy Nirvany - wsparci przez dodatkowych muzyków, jak gitarzysta Pat Smear i wiolonczelistka Lori Goldston - podeszli jednak do tematu nieco inaczej, unikając uwzględniania w repertuarze swojego występu singlowych hitów (jedyny wyjątek stanowi "Come As You Are", bowiem "All Apologies" na małej płycie wydano później). Nie trudno jednak zgadnąć, skąd taka decyzja. Po prostu wybrano te kompozycje, które najłatwiej było przerobić na wersje bez prądu. Dominują więc kawałki, które już w wersjach studyjnych były zagrane akustycznie ("Polly", "Something in the Way") lub przynajmniej z dużym udziałem gitary akustycznej ("About a Girl", "All Apologies"). Wybór "Dumb" również nie zaskakuje. Ciekawszy efekt osiągnięto jednak w przypadku utworów, których studyjne pierwowzory w większym stopniu opierały się na gitarowym brudzie - "Come As You Are", "Pennyroyal Tea" i "On a Plain". Tutaj faktycznie  można mówić o pokazaniu ich z nieco innej strony. Szkoda, że nie podjęto więcej takich prób.

W repertuarze są za to obecne liczne covery, które same w sobie są wystarczającym powodem, aby sięgnąć po to wydawnictwo. Może niekoniecznie ze względu na krótki set z kompozycjami zaprzyjaźnionej grupy Meat Puppets i udziałem jej członków - gitarzysty Curta Kirkwooda i basisty Crisa Kirkwooda, choć wszystkie trzy kawałki ("Plateau", "Oh, Me", "Lake of Fire") wypadają całkiem przyjemnie. Jednak większe atrakcje przynoszą pozostałe przeróbki. "Jesus Doesn't Want Me for a Sunbeam" z repertuaru The Vaselines pokazuje Nirvanę od zupełnie innej strony, zdominowaną przez brzmienie akordeonu (zagrał na nim Krist Novoselic). Wykorzystanie tego instrumentu na "Bleach", "In Utero" czy nawet "Nevermind" byłoby nie do pomyślenia. Bardzo zgrabnie wypadł "The Man Who Sold the World" Davida Bowiego. Tutaj wyjątkowo przełamano konwencję występu, gdyż główny motyw grany jest co prawda na gitarze akustycznej, ale przepuszczonej przez łagodny przester wzmacniacza. Najlepszym fragmentem występu jest jednak finałowy "Where Did You Sleep Last Night" - tradycyjna folkowa pieśń, tutaj oparta na aranżacji Lead Belly'ego. Utwór zaskakuje wokalną interpretacją Cobaina, z początku bardzo subtelną, a w drugiej połowie niezwykle emocjonalną i ekspresyjną. W przeciwieństwie do amerykańskich krytyków, nie nazwałbym tego nagrania jednym z najlepszych wykonań wszech czasów, ale z dużym prawdopodobieństwem jest to najlepsze wykonanie w historii Nirvany.

Nie wiem, czy to kwestia konwencji tego występu, czy dużego udziału dodatkowych muzyków, ale Nirvana brzmi tutaj wyjątkowo starannie, nawet Kurt Cobain śpiewa lepiej, niż kiedykolwiek. Z drugiej strony, przydałoby się więcej niespodzianek w stylu "Jesus Doesn't Want Me for a Sunbeam" i "The Man Who Sold the World" lub ekspresji na miarę "Where Did You Sleep Last Night", albo przynajmniej skrócić całość o kilka utworów, aby uniknąć pojawiającej się tu i ówdzie monotonii. Chociażby wykonania "Polly" i "Something in the Way" nic nie wnoszą w stosunku do wersji albumowych, a "About a Girl" nawet traci. Mimo wszystko, jest to całkiem ciekawy punkt dyskografii Nirvany (bo to jednak coś więcej, niż tylko dodatek do niej), pokazujący zupełnie inne oblicze zespołu.

Ocena: 6/10



Nirvana - "MTV Unplugged in New York" (1994)

1. About a Girl; 2. Come as You Are; 3. Jesus Doesn't Want Me for a Sunbeam; 4. The Man Who Sold the World; 5. Pennyroyal Tea; 6. Dumb; 7. Polly; 8. On a Plain; 9. Something in the Way; 10. Plateau; 11. Oh, Me; 12. Lake of Fire; 13. All Apologies; 14. Where Did You Sleep Last Night

Skład: Kurt Cobain - wokal i gitara; Krist Novoselic - gitara basowa (1,2,4-9,13,14), akordeon (3), gitara (10-12); Dave Grohl - perkusja, gitara basowa (3), dodatkowy wokal
Gościnnie: Pat Smear - gitara (1-4,6-9,13,14); Lori Goldston - wiolonczela (3,4,6-9,13,14); Curt Kirkwood - gitara (10-12); Cris Kirkwood - gitara basowa (10-12), dodatkowy wokal (10-12)
Producent: Alex Coletti, Scott Litt, Nirvana


Komentarze

  1. I tym samym wydawnictwo to zostało ocenione wyżej niż "Unplugged" Alice in Chains. WOW, jestem zaskoczony i osobiście popieram (choć dzieło AiC też lubię) ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alicja po prostu odgrywa materiał z płyt w zubożałych wersjach. Ci przynajmniej momentami próbowali czymś zaskoczyć ;)

      Usuń
  2. Tyle czasu czekałem na tą recenzje. Panie Pawle tak długo trzymał pan w niepewności i napięciu. Dla mnie jedna z pierwszych płyt w życiu po której pozostał sentyment. Świetne info. a propo zadawania pytań.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Death - "Human" (1991)

[Recenzja] Republika - "Nowe sytuacje" (1983) / "1984" (1984)

[Recenzja] Present - "This Is NOT the End" (2024)

[Zapowiedź] Premiery płytowe kwiecień 2024

[Recenzja] Death - "The Sound of Perseverance" (1998)