[Recenzja] Queen - "News of the World" (1977)



Po kilku bardzo eklektycznych, pełnych rozmachu i przepychu albumach, muzycy Queen postanowili nagrać coś nieco innego. W rezultacie, "News of the World" to wydawnictwo bardziej jednorodne stylistycznie, stawiające przede wszystkim na dość surowe, stricte rockowe granie. I był to naprawdę dobry pomysł, choć ostateczny efekt nie jest pozbawiony wad. Początek longplaya jest naprawdę obiecujący. Porażający swoją efektowną prostotą "We Will Rock You" i znany przez wszystkich hymn "We're the Champions" to prawdopodobnie najsłynniejszy duet otwieraczy w całej historii fonografii. Oba utwory tak świetnie się uzupełniają, że na koncertach zwykle grano je jeden po drugim, a nawet wydano je na jednym singlu, choć opublikowane osobno mogły przynieść większe korzyści. Tym bardziej, że drugi singiel promujący album, "Spread Your Wings", nie powtórzył sukcesu poprzednika. W sumie nie bardzo wiem dlaczego, bo to bardzo ładna ballada, pokazująca rozwój Johna Deacona jako kompozytora. Nie mniej ładną i niedocenianą balladą jest śpiewana przez Maya, fortepianowa "All Dead, All Dead". Fajnym utworem jest też drugi kawałek śpiewany przez gitarzystę, "Sleeping on the Sidewalk" - klasyczny blues rock w stylu wczesnego Fleetwood Mac.

Bardziej zadziorne oblicze zespołu pokazują dwie kompozycje Rogera Taylora. Perkusista nie tylko w nich zaśpiewał (w pierwszej z pomocą Mercury'ego), ale także zagrał partie basu i rytmicznej gitary. "Sheer Heart Attack", którego pierwsza wersja powstała podczas tworzenia tak samo zatytułowanego albumu, to rozpędzony kawałek o niemalże punkowej agresji - w końcu to już 1977 rok. "Fight from the Inside" to z kolei bardzo fajne połączenie hardrockowego brzmienia z funkową rytmiką. Ciekawie pod względem rytmicznym wypada także "Get Down, Make Love", najbardziej eksperymentalny utwór na albumie, ale zachowujący rockowy czad. O ile te pierwsze osiem utworów trzyma naprawdę solidny poziom (choć osobiście średnio przepadam za "We're the Champions" i "Sheer Heart Attack"), tak końcówka albumu jest wyraźnie słabsza. Poziom zaniża przede wszystkim żartobliwy "Who Needs You". Trudno uwierzyć, że Deacon mógł w krótkim czasie skomponować "Spread Your Wings" i takiego gniota. "It's Late" to w sumie dość przyjemny kawałek, ale za bardzo rozwleczony, nieco bez pomysłu. "My Melancholy Blues", nawiązujący do staroświeckich ballad, też nie jest najgorszy, ale - tak samo jak "Who Needs You" - zupełnie nie pasuje do charakteru tego albumu.

Na "News of the World" ponownie ujawnia się stały problem z wydawnictwami Queen - muzycy przykładali za mało uwagi do spójności swoich albumów. Tym razem udało im się nagrać nieco bardziej jednorodny album, wyraźnie widoczny jest pewien pomysł na całość, ale i tak nie udało się uniknąć kilku niepasujących do tego zamysłu kawałków. W dodatku jeden z nich jest zwyczajnym gniotem. Natomiast wśród tych lepszych fragmentów nie znalazł się żaden naprawdę wybitny (chyba, że pod względem komercyjnym), choć trzymają równy, wysoki poziom. Nie przeszkodziło to albumowi w odniesieniu wielkiego sukcesu: doszedł do 4. miejsca w Wielkiej Brytanii (najniżej od czasu "Queen II") i 3. w Stanach (najwyżej do tamtej pory).

Ocena: 7/10



Queen - "News of the World" (1977)

1. We Will Rock You; 2. We Are the Champions; 3. Sheer Heart Attack; 4. All Dead, All Dead; 5. Spread Your Wings; 6. Fight from the Inside; 7. Get Down, Make Love; 8. Sleeping on the Sidewalk; 9. Who Needs You; 10. It's Late; 11. My Melancholy Blues

Skład: Freddie Mercury - wokal i pianino; Brian May - gitara, wokal (4,8), dodatkowy wokal; John Deacon - gitara basowa, gitara (5,9); Roger Taylor - perkusja i instr. perkusyjne, gitara (3,6), bass (3,6), wokal (3,6), dodatkowy wokal
Producent: Queen i Mike Stone

Po prawej: okładka wydania południowokoreańskiego.


Komentarze

  1. Moim zdaniem płyta w cało$ci trzyma bardzo wysoki poziom jaki zespół prezentował w latach 70. Faktem jest że pierwsza część albumu z We Will Rock You i We Are the Champions to absolutny rockowy TOP wszechczasów. Szkoda że Spreed Your Wings nie jest należycie docenione bo to fantastyczny utwór. Nigdy nie rozumiałem fenomenu utworu Get Down Make Love ktory przez lata był grany na koncertach. Dla mnie to jeden z najgorszych numerów grupy. Średniakami są w mojej ocenie Fight from the Inside czy Sleeping on the Sidewalk. Natomiast It's Late to naprawde świetny hard rockowy numer. Jeśli chodzi o My Melancholy Blues to uwielbiam ten numer. Ta prostota i ten luz... no i wokal Freddiego ktory potrafił zaśpiewać dosłownie wszystko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o Get down Make Love na koncertach, to chodziło głównie o pokazanie w pełnej krasie konstrukcji oświetleniowej zespołu. Sam utwór bardzo ciekawy, szczególnie środkowa część. Mercury pokazuje swoją skalę głosu, wokalizuje, bawi się efektem echa, a Brian wydaje ze swojej gitary kosmiczne dźwięki, wykorzystując różne efekty dźwiękowe. W wersji studyjnej to niemal erotyczne interludium, na koncertach pośród tej niemalże kakofonii wydawało się, że zaraz wyląduje UFO, szczególnie jeśli dodamy efekt oświetlenia. Zgadzam się natomiast co do My Melancholy Blues. To jest cudowny utwór. Queen w klimatach jazzowych, te akordy na fortepianie są bardzo wyrafinowane i nieoczywiste, o śpiewie nie wspominając.

      Usuń
  2. Uwielbiam: 100% zespołu Queen w Queen. :)
    No i na winylu wygląda to zupełnie inaczej, niż na miniaturowym, kompaktowym bieda-wydaniu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Uprościli styl i aranżacje co wyszło na dobre muzyce! Obok hitów perełki jak Who Needs You czy My Melancholy Blues, gitarowo- orkiestrowe tutti w All Dead jest najlepiej zrealizowanym dźwiękowo fragmentem tego rodzaju w nagraniach Queen. Świetna płyta.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Julia Holter - "Something in the Room She Moves" (2024)

[Recenzja] Alice Coltrane - "The Carnegie Hall Concert" (2024)

[Recenzja] Laurie Anderson - "Big Science" (1982)

[Recenzja] Księżyc - "Księżyc" (1996)

[Zapowiedź] Premiery płytowe marzec 2024