[Recenzja] Rush - "Hold Your Fire" (1987)



"Hold Your Fire" kontynuuje popowy kierunek "Power Windows". Ale efekt jakby nieco lepszy. Złagodzenie i uproszczenie kompozycji tym razem idzie w parze z autentyczną przebojowością. Czego najlepszym przykładem singlowy przebój "Time Stand Still" - dość ckliwy (za sprawą syntezatorów i chórków Aimee Mann, wokalistki zespołu 'Til Tuesday), banalny, ale przynajmniej wyrazisty melodycznie, w przeciwieństwie do bezpłciowych kawałków z poprzedniego albumu (choć i tutaj takie się zdarzają, np. "Second Nature", "Mission", "Tai Shan"). Co ciekawe, "Time Stand Still" został zilustrowany zabawnym, strasznie kiczowatym teledyskiem autorstwa Polaka - Zbigniewa Rybczyńskiego.

Warto zwrócić uwagę na brzmienie albumu, które jest nieco mniej zdominowane przez syntezatory - a w każdym razie większą rolę odgrywa gitara Alexa Lifesona (np. "Force Ten", "Open Secrets", "Prime Mover"). Co jednak wcale nie dodaje całości bardziej rockowego charakteru. To wciąż stricte popowe granie, pozbawione jakichkolwiek ambicji, z wyjątkiem tych komercyjnych. No, może z jednym wyjątkiem - partia basu i gitarowa solówka z "Turn the Page" przywołują odrobinę starego Rush, jednak maksymalnie wygładzone brzmienie i banalna melodia przypominają, że czasy "Moving Pictures" czy nawet "Grace Under Pressure" bezpowrotnie minęły.

"Hold Your Fire" jest zatem albumem odrobinę mniej bezbarwnym od swojego poprzednika, ale to wciąż okropnie kiczowate banalne i prostackie granie, które nie przystoi tak utalentowanym muzykom.

Ocena: 4/10



Rush - "Hold Your Fire" (1987)

1. Force Ten; 2. Time Stand Still; 3. Open Secrets; 4. Second Nature; 5. Prime Mover; 6. Lock and Key; 7. Mission; 8. Turn the Page; 9. Tai Shan; 10. High Water

Skład: Geddy Lee - wokal, bass, syntezatory; Alex Lifeson - gitara; Neil Peart - perkusja i instr. perkusyjne
Gościnnie: Aimee Mann - dodatkowy wokal (2); Andy Richards - instr. klawiszowe; The William Faery Engineering Brass Band - instr. dęte
Producent: Rush i Peter Collins


Komentarze

  1. Nie gustuję w takim popowym graniu (aczkolwiek nie uważam, by każde popowe nagrania/płyta były złe, wręcz przeciwnie), ale akurat "Time Stand Still" bardzo lubię.

    I spośród albumów wydanych po "Moving Pictures" ten chyba lubię najbardziej - co nie oznacza, że jest dla mnie najlepszy z okresu po 1981.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, nie powiedziałbym tego. Ja jestem zagorzałym fanem RUSH, a po albumie "Moving Pictures", kapitalny wręcz był album "Signals" z najpiękniejszym i najbardziej tajemniczym utworem "The Weapon" to istny majstersztyk i perkusyjne arcydzieło, moim zdaniem najlepszego perkusisty w historii, jakim był nieżyjący już NEIL PEART.

      Usuń
  2. Całkiem niezła płyta , są na niej bardzo dobre utwory...Brzmieniowo ciemne z wytłumioną górą .....Brzmieniowo płyta bardzo zyskuje przy odsłuchu w formie pliku 24/96 , gdzie góra jest już wyraźnie słyszalna.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Pearl Jam - "Dark Matter" (2024)

[Recenzja] ||ALA|MEDA|| - "Spectra Vol. 2" (2024)

[Recenzja] Death - "Human" (1991)

[Recenzja] Present - "This Is NOT the End" (2024)

[Recenzja] Republika - "Nowe sytuacje" (1983) / "1984" (1984)