[Recenzja] Megadeth - "Cryptic Writings" (1997)



Na "Cryptic Writings" zespół idzie jeszcze dalej w stronę lżejszego, bardziej melodyjnego grania. I to z całkiem dobrym skutkiem. Zespół nauczył się pisać (głównym kompozytorem, oczywiście, pozostał Dave Mustaine) całkiem przyjemne, zgrabne i przebojowe - choć nie prezentujące sobą niczego wartościowego pod względem artystycznym - kawałki, czego najlepszym przykładem "Trust", "Almost Honest", "I'll Get Even" i częściowo akustyczny, nieco grunge'owy "Use the Man". Nie zostało w nich nic z metalowych korzeni zespołu, to już czysty rock. W "Have Cool, Will Travel" zespół po raz kolejny wzbogacił brzmienie o harmonijkę, która fajnie kontrastuje z cięższymi gitarami (sam utwór nie jest jednak najwyższych lotów). Zupełną nowością jest natomiast użycie elektrycznego sitaru (zagrał na nim sam Mustaine) w "A Secret Place". To najfajniejszy tutaj utwór, choć trudno uniknąć skojarzeń z metallikowym "Wherever I May Roam" - partie sitaru brzmią jak żywcem wyjęte z tamtego nagrania. To zresztą nie jedyny fragment, gdy Mustaine nawiązuje do swoich dawnych kolegów - "FFF" jest niczym innym, jak plagiatem / parodią "Motorbreath". Jest to jeden z kilku bardziej metalowych fragmentów albumu. Większości pozostałych (np. "Mastermind", "The Disintegrators", "Vortex") ewidentnie brakuje wyrazistości, pełnią tutaj rolę zapychaczy. Trochę ich też za dużo, jak na album trwający niewiele ponad trzy kwadranse. Gdyby pominąć wszystkie mniej udane kawałki, to zostałby materiał na EPkę.

"Cryptic Writings", podobnie jak większość albumów popowych i pop-rockowych, zawiera kilka kawałków o singlowym potencjale (niektóre faktycznie były przebojami - "Trust" i "Almost Honest" znalazły się w pierwszej, a "Use the Man" i "A Secret Place" w drugiej dziesiątce listy Mainstream Rock magazynu Billboard), ale tez sporo takich, których jedynym celem jest wydłużenie całości do rozmiaru płyty długogrającej. Zwykle wystarcza to do odniesienia komercyjnego sukcesu. Longplay nie powtórzył co prawda świetnych wyników swoich poprzedników, "Countdown to Extinction" i "Youthanasia", choć i tak sprzedawał się bardzo dobrze, dochodząc do 10. miejsca w Stanach i 38. w Wielkiej Brytanii. Wielu fanów zapewne było rozczarowanych kierunkiem, jaki obrał zespół, marząc o powrocie muzyków do thrash-metalowej łupanki. Moim zdaniem nie w tym tkwi problem "Cryptic Writings". Mustaine i spółka całkiem nieźle sprawdzili się w takim mainstreamowym graniu, udowadniając, że potrafią pisać melodyjne piosenki, nie popadając przesadnie w banał i kicz (wychodzi im to tu zresztą lepiej, niż ciężkie kawałki). Gorzej, że nie udało im się utrzymać równego poziomu przez całe wydawnictwo. Ale przecież nagranie równego albumu zawsze ich przerastało. 

Ocena: 6/10



Megadeth - "Cryptic Writings" (1997)

1. Trust; 2. Almost Honest; 3. Use the Man; 4. Mastermind; 5. The Disintegrators; 6. I'll Get Even; 7. Sin; 8. A Secret Place; 9. Have Cool, Will Travel; 10. She-Wolf; 11. Vortex; 12. FFF

Skład: Dave Mustaine - wokal i gitara, sitar (8); Marty Friedman - gitara, dodatkowy wokal; Dave Ellefson - bass, dodatkowy wokal; Nick Menza - perkusja, dodatkowy wokal
Producent: Dann Huff i Dave Mustaine


Komentarze

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Annette Peacock - "I'm the One" (1972)

[Recenzja] Julia Holter - "Aviary" (2018)

[Recenzja] Amirtha Kidambi's Elder Ones - "New Monuments" (2024)

[Recenzja] Moor Mother - "The Great Bailout" (2024)

[Recenzja] Joni Mitchell - "Song to a Seagull" (1968)