Posty

Wyświetlam posty z etykietą megadeth

[Recenzja] Megadeth - "Risk" (1999)

Obraz
W latach 90. twórczość Megadeth przeszła długą drogę. Od thrashowego "Rust in Peace", przez bardziej melodyjną odmianę metalu na "Countdown to Extinction" i "Youthanasia", momentami niemalże rockowy "Cryptic Writings", aż po zdradzający wyraźnie ciągoty do muzyki pop "Risk". Aż trudno uwierzyć, że tak częste zmiany stylu odbywały się w okresie największej stabilności składu zespołu. Zmieniały się za to muzyczne realia. Był to okres, kiedy muzyka metalowa gwałtownie traciła na popularności. Chcąc dotrzymać kroku Metallice - która w tamtym czasie również złagodziła swoje brzmienie, zyskując coraz więcej wielbicieli - Dave Mustaine szedł na coraz większe kompromisy, aby utrzymać się w głównym nurcie. Nagranie czegoś takiego, jak "Risk", faktycznie było dość ryzykownym posunięciem. Zespół praktycznie odciął się tutaj od swoich fanów i ich oczekiwań. Szkoda jednak, że nie stała za tym chęć artystycznego rozwoju, lecz ewide

[Recenzja] Megadeth - "Cryptic Writings" (1997)

Obraz
Na "Cryptic Writings" zespół idzie jeszcze dalej w stronę lżejszego, bardziej melodyjnego grania. I to z całkiem dobrym skutkiem. Zespół nauczył się pisać (głównym kompozytorem, oczywiście, pozostał Dave Mustaine) całkiem przyjemne, zgrabne i przebojowe - choć nie prezentujące sobą niczego wartościowego pod względem artystycznym - kawałki, czego najlepszym przykładem "Trust", "Almost Honest", "I'll Get Even" i częściowo akustyczny, nieco grunge'owy "Use the Man". Nie zostało w nich nic z metalowych korzeni zespołu, to już czysty rock. W "Have Cool, Will Travel" zespół po raz kolejny wzbogacił brzmienie o harmonijkę, która fajnie kontrastuje z cięższymi gitarami (sam utwór nie jest jednak najwyższych lotów). Zupełną nowością jest natomiast użycie elektrycznego sitaru (zagrał na nim sam Mustaine) w "A Secret Place". To najfajniejszy tutaj utwór, choć trudno uniknąć skojarzeń z metallikowym "Wherev

[Recenzja] Megadeth - "Hidden Treasures" EP (1995)

Obraz
W połowie lat 90. grupa Megadeth cieszyła się ogromną popularnością. Zupełnie logicznym posunięciem było zatem wydanie w tym okresie takie wydawnictwa, jak "Hidden Treasures". Krótko mówiąc jest to EPka zbierająca niealbumowe kawałki zarejestrowane w latach 1989-94 i do tamtej pory rozproszone na kompilacjach różnych wykonawców (głównie filmowych soundtrackach) i/lub singlach. To w sumie osiem utworów i niemal równe pół godziny trwania. A na wydaniu japońskim i późniejszych reedycjach - dwanaście utworów o łącznym czasie trwania trzech kwadransów. Owe bonusy to po prostu zawartość europejskiej wersji singla "A Tout le Monde", a więc utwór tytułowy (w identycznej wersji, jak na albumie "Youthanasia") oraz wersje demo "Symphony of Destruction", "Architecture of Aggression" i "New World Order" (w przypadku tego ostatniego, była to jedyna wydana wersja aż do 2011 roku, gdy jego ostateczna wersja trafiła na album "Th1r

[Recenzja] Megadeth - "Youthanasia" (1994)

Obraz
"Countdown to Extiction" okazał się ogromnym sukcesem komercyjnym (2. miejsce na liście sprzedaży w Stanach, 5. w Wielkiej Brytanii). Nic dziwnego, że zespół na swoim kolejnym wydawnictwie kontynuował obrany wcześniej kierunek. "Youthanasia" to dwanaście kawałków łączących metalowy ciężar z uwypuklonymi melodiami i typowo piosenkowymi strukturami. I właściwie tyle tylko można o nich powiedzieć. Pomijając wykorzystanie harmonijki w dwóch kawałkach ("Train of Consequences", "Elysian Fields") i śpiewany po francusku refren najłagodniejszego "A Tout le Monde", niewiele się tutaj dzieje. To pierwsze było bardzo fajnym pomysłem na urozmaicenie. Drugie już niekoniecznie - dodaje za dużo lukru do i tak już nieco zbyt przesłodzonej piosenki. Pozostałe nagrania, wszystkie bez wyjątku, zbudowane są dokładnie z tych samych elementów i według tego samego schematu. Melodie mogłyby być nieco bardziej wyrafinowane, riffy - bardziej charakterysty

[Recenzja] Megadeth - "Countdown to Extinction" (1992)

Obraz
Ciekawa sprawa z tym albumem. Bo skład tu taki sam, jak na poprzednim w dyskografii "Rust in Peace", a podejście zupełnie inne. Dave Mustaine zapewne pozazdrościł sukcesu, jaki jego byli koledzy z Metalliki osiągnęli dzięki swojemu eponimicznemu albumowi z czarną okładką. "Countdown to Extinction" idzie podobną drogą. Utwory stały się prostsze, bardziej uporządkowane, bardziej wyraziste. Stylistycznie bliższe zwykłego heavy metalu lub nawet hard rocka, niż thrashu. Nagle okazało się, że rudy potrafi pisać dość zgrabne... piosenki. Najlepszym tego przykładem takie nagrania, jak "Symphony of Destruction" (spory przebój singlowy), "Skin O' My Teeth" (nieco mniejszy przebój) czy tytułowy "Countdown to Extinction" (niesłusznie mniej popularny). W porównaniu z wcześniejszymi longplayami Megadeth, panuje tu odrobinę większa różnorodność. Najcięższe w zestawie "Architecture of Aggression" i "Ashes in Your Mouth" k

[Recenzja] Megadeth - "Peace Sells… but Who's Buying?" (1986)

Obraz
Megadeth to jeden z najsłynniejszych przedstawicieli thrash metalu, powszechnie zaliczany - razem z Metalliką, Slayerem i Anthrax - do tzw. "wielkiej czwórki" tego stylu. Założony został przez gitarzystę Dave'a Mustaine'a i basistę Dave'a Ellefsona wkrótce po tym, gdy pierwszy z nich został wyrzucony z Metalliki (przez co do dziś ma na tym punkcie kompleksy). Obaj występują w zespole do dzisiaj (choć Ellefson z przerwą w latach 2002-10), a reszta składu regularnie się zmienia. W początkowym okresie Mustaine'owi przyświecał jeden tylko cel: grać szybciej, ciężej i agresywniej od Metalliki. I to właściwie wystarczyłoby za recenzje debiutanckiego albumu Megadeth, "Killing Is My Business... and Business Is Good!". "Peace Sells… but Who's Buying?", drugie wydawnictwo ekipy Mustaine'a, zostało wydane w przełomowym dla thrash metalu roku 1986. Tym samym, gdy ukazały się także "Reign in Blood" Slayera i "Master of Pu