[Recenzja] Uriah Heep - "...Very 'Eavy ...Very 'Umble" (1970)
Niektórzy uważają Uriah Heep za zespół niemalże równy wielkiej hardrockowej trójcy: Led Zeppelin, Black Sabbath i Deep Purple. Inni słyszą w nim wyłącznie klona ostatniej z tych grup. Podobieństwa są uderzające, szczególnie w kwestii brzmienia oraz roli organów Hammonda, ale też np. w warstwie wokalnej. Fakt, że debiutancki album Uriah Heep, "...Very 'Eavy ...Very 'Umble", ukazał się zaledwie tydzień po premierze "In Rock", na którym w pełni ukształtowało się hardrockowe brzmienie Purpli. ale wcześniej oba zespoły często ze sobą koncertowały. Podobieństwa mogą też wynikać ze wspólnej inspiracji dokonaniami amerykańskiego Vanilla Fudge. Tak czy inaczej, twórczość obu brytyjskich grup jest bardzo do siebie zbliżona. I nie przypadkiem o jednym z nich pamiętają już chyba wyłącznie wielbiciele takiej stylistyki. Uriah Heep nie zbliżył się nigdy do poziomu najlepszych dokonań swojego głównego konkurenta, nie dawał tak porywających koncertów, ani nie dorobił s