[Recenzja] John Mayall - "Talk About That" (2017)
Ojciec brytyjskiego bluesa nieustannie zachwyca. Mimo osiemdziesięciu trzech lat na karku, John Mayall wciąż koncertuje (na początku marca wystąpi na dwóch koncertach w Polsce) i nagrywa nowe albumy. Bardzo dobre albumy. Właśnie wydany "Talk About That" jest tego najlepszym potwierdzeniem. Zawarta na nim muzyka przenosi słuchacza w najlepsze czasy muzyki bluesowej i rockowej, zarówno swoim oldskulowym klimatem, jak i poziomem. To niesamowite, ale John jest tutaj w porównywalnej formie - kompozytorskiej i wykonawczej - co w czasach "Blues Breakers" czy "The Turning Point". Dobrze brzmi jego głos. Słychać w nim upływ czasu, ale nie ukrywajmy - to nigdy nie był wybitny wokalista, więc nie mógł wiele stracić, a obecnie naprawdę daje radę. Cieszy też brzmienie, bardzo klasyczne, naturalne, jakby album był nagrany czterdzieści parę lat temu, a nie w XXI wieku. Początek jest dość zaskakujący, bo tytułowy "Talk About That" to utwór... funkrockowy.