[Recenzja] Rory Gallagher - "Deuce" (1971)
"Deuce", drugi solowy album Rory'ego Gallaghera, ukazał się zaledwie pół roku po eponimicznym debiucie. Nagrania przebiegały sprawnie i szybko, ponieważ tym razem odbywały się bardziej spontanicznie, bez przesadnego dłubania przy poszczególnych utworach. Muzycy wchodzili do studia tuż przed lub zaraz po koncertach, aby zyskać podobny klimat i energię, jak podczas grania na żywo. Znaczna część materiału powstała w jednym podejściu, bez żadnych późniejszych dogrywek lub poprawek. Nawet wokal rejestrowano równolegle z muzyką, co nie było powszechnie przyjętą praktyką. Rezultatem jest album bardziej surowy od poprzedniego, oszczędniejszy brzmieniowo i aranżacyjnie, choć zdarzają się pewne wyjątki. Szkoda tylko, że występują pewne różnice w produkcji poszczególnych utworów i czasem zbyt słabo słychać niskie tony. Pod względem stylistycznym "Deuce" nie odbiega daleko od swojego poprzednika. Charakteryzuję się podobną różnorodnością. Oczywiście, podstawą większo