[Recenzja] Yes - "Fly From Here" (2011)
To nie mógł być dobry album. Z wielu powodów, jednak przede wszystkim z przyczyny kompletnie niezrozumiałych decyzji Steve'a Howe'a, Chrisa Squire'a i Alana White'a. Najpierw usunęli ze składu swojego charyzmatycznego frontmana, rozpoznawalnego wokalistę i głównego kompozytora w jednej osobie. Tylko dlatego, że Jon Anderson chwilowo przechodził poważne problemy zdrowotne, a akurat zbliżała się wielka trasa koncertowa. Cóż, kasa musiała się zgadzać. Następnie przyjęli na jego miejsce gościa, który występował wcześniej w... coverbandzie Yes. A w końcu doprowadzili do odejścia Olivera Wakemana (który parę lat wcześniej zajął miejsce swojego ojca Ricka), zapraszając na sesję nagraniową swojego byłego klawiszowca, Geoffa Downesa (który w miedzy czasie, przez trzy dekady życia, chałturzył w jednym z najbardziej żenujących zespołów w historii - Asia). "Fly From Here" to w pewnym sensie kontynuacja wydanego na początku lat 80. albumu "Drama", bo w proje