[Recenzja] Motörhead - "Overkill" (1979)
Motörhead to zespół, którego twórczość sprawdza się przede wszystkim na koncertach czy w pubie przy kuflu piwa. Do słuchana w domu, w większym skupieniu, jest zbyt monotonna (to jeszcze zależy od albumu), nastawiona wyłącznie na rozrywkę, pozbawiona jakiś większych artystycznych aspiracji. Sam kompletnie nie rozumiałem fenomenu popularności grupy, dopóki nie wziąłem udziału w jej koncercie (na Sonisphere Festival 2011). W takich warunkach trudno nie dać się porwać energetycznej muzyce zespołu. Historia Motörhead sięga 1975 roku. Właśnie wtedy Lemmy Kilmister został zwolniony z grupy Hawkwind i postanowił zebrać własny skład. Od samego początku zespół posiadał rozpoznawalny styl, wywodzący się bezpośrednio z rock and rolla i łączący hardrockowy, a nawet już metalowy ciężar z punkową prostotą. Dzięki temu grupa zdobyła popularność zarówno wśród słuchaczy modnego wówczas punku, jak i właśnie powstającego metalu. Przy czym jest to muzyka pozbawiona największych wad tych stylów. W