[Recenzja] Deep Purple - "Shades of Deep Purple" (1968)
W przeciwieństwie do większości wykonawców, grupa Deep Purple bardzo wcześnie odniosła komercyjny sukces. Być może dlatego, że część składu już wcześniej zdobyła doświadczenie jako muzycy sesyjni. Już kilka tygodni po sformowaniu pierwszego składu, muzycy wypuścili singiel ze swoją wersją "Hush" (przeboju Billy'ego Joe Royala, autorstwa Joe Southa), który trafił na czwarte miejsce w amerykańskich notowaniach, a na drugie w Kanadzie (w rodzimej Wielkiej Brytanii zespół nie będzie zauważany aż do 1970 roku - wcześniej EMI/Parlophone skupiali się wyłącznie na promocji The Beatles). Kując żelazo póki gorące, Amerykanie wymusili na zespole jak najszybsze nagranie pełnego albumu. I dlatego właśnie "Shades of Deep Purple" jest albumem bardzo niezdecydowanym stylistycznie i portretującym zespół przed wypracowaniem własnego charakteru. Longplay aż w połowie składa się z cudzych utworów. Fakt, że zespół nie ograniczył się do zwykłego odegrania ich w zgodzie z p