Posty

Wyświetlam posty z etykietą univers zero

[Recenzja] Univers Zero - "Heatwave" (1986)

Obraz
Ostatni album Univers Zero przed kilkunastoletnią przerwą w działalności przynosi zdecydowanie najłatwiejszy w odbiorze materiał, jaki do tamtej pory zaprezentował zespół. Oczywiście, wciąż trudno tutaj mówić o komunikatywności na miarę bardziej mainstreamowych odmian rocka progresywnego. Jeśli na "Heatwave" słychać jakieś podobieństwa do głównego nurtu proga, to wyłącznie w kwestii brzmieniowej. Zdecydowanie bardziej prominentną rolę odgrywają tu syntezatory i gitara elektryczna, nierzadko spychające na dalszy plan instrumenty dęte oraz smyczkowe. Był to zapewne efekt kolejnych zmian składu, który na tym albumie zdaje się być wypadkową poprzednich wcieleń zespołu. U boku Daniela Denisa pozostali Jean-Luc Plouvier, Dirk Descheemaeker i Christian Genet, którzy zadebiutowali na poprzednim w dyskografii "Uzed", a Andy Kirk i Patrick Hanappier wrócili po kilkuletniej przerwie. Ponadto, status pełnoprawnego członka zyskał współpracujący z grupą już wcześniej Michel Delor

[Recenzja] Univers Zero - "Uzed" (1984)

Obraz
Trzyletnia przerwa, dzieląca "Uzed" od poprzedniego w dyskografii Univers Zero albumu "Ceux Du Dehors", przyniosła wiele zmian. Przede wszystkim w składzie nie pozostał żaden z dotychczasowych muzyków, z wyjątkiem perkusisty i lidera Daniela Denisa oraz wracającego po przerwie Christiana Geneta. Nowi instrumentaliści wykazali się jednak doskonałym zrozumieniem specyficznej twórczości belgijskiego zespołu, który zachował swoją rozpoznawalność. Nie da się jednak ukryć, że "Uzed" to album wyjątkowo łatwy w odbiorze... Oczywiście, jak na Univers Zero. To wciąż muzyka silnie inspirowana XX-wieczną poważką, a szczególnie dokonaniami Igora Strawinskiego i Beli Bartoka, oparta w dużym stopniu na brzmieniach akustycznych, aczkolwiek wspartych mocną grą sekcji rytmicznej, dodającej rockową dynamikę. Tym razem jednak utwory wydają się jakby trochę mniej skomplikowane - wciąż jednak bardziej złożone i abstrakcyjne od zdecydowanej większości muzyki rockowej - a na pewn

[Recenzja] Univers Zero - "Ceux Du Dehors" (1981)

Obraz
Univers Zero był jednym z tych zespołów, które najdalej przesunęły granice rocka, praktycznie całkiem zrywając z rozrywkowym charakterem tej muzyki, proponując własną wersję XX-wiecznej poważnej kameralistyki. Muzycy oparli swoje brzmienie przede wszystkim na takich instrumentach, jak skrzypce, altówka, obój, fagot, fisharmonia czy organy, wspartych jednak przez grającą z rockową dynamiką sekcję rytmiczną. Na dwóch pierwszych albumach, eponimicznym debiucie (znanym też jako "1313") oraz "Heresie", dochodziły do tego jeszcze sporadyczne partie gitary. Jednak w związku z odejściem Rogera Trigaux, trzeci w dyskografii "Ceux Du Dehors" pozbawiony jest tego instrumentu. Nowym członkiem zespołu został Andy Kirk, który w przeciwieństwie do swojego poprzednika grał wyłącznie na instrumentach klawiszowych. W tym także na melotronie - instrumencie nadużywanym przez niektórych przedstawicieli głównego nurtu rocka progresywnego, przeważnie w celu uzyskania symfoniczne

[Recenzja] Univers Zero - "Heresie" (1979)

Obraz
Nie ma wielkiej przesady w nazywaniu "Heresie" najmroczniejszym albumem w historii muzyki. Univers Zero kontynuuje tutaj stylistykę wypracowaną na swoim poprzednim, eponimicznym dziele, łącząc muzykę kameralną - szczególnie zdradzając inspirację twórczością Beli Bartóka czy Igora Strawinskiego - z awangardowym rockiem. Tym razem jednak środek ciężkości jeszcze bardziej przesuwa się w stronę muzyki klasycznej, a ściślej mówiąc poważnej awangardy XX-wiecznej. Rocka w tradycyjnym rozumieniu nie ma tu praktycznie wcale, jego wpływ słychać tylko w dynamice i wyraźnej rytmiczności tej muzyki. Rytmy są tu jednak mocno połamane. Nie ma tu miejsca na wyraziste motywy czy melodie, a budowa poszczególnych utworów dalece odbiega od piosenkowej struktury. W instrumentarium dominują takie instrumenty, jak obój, fagot, skrzypce, altówka, fisharmonia czy organy, wsparte basem i perkusją oraz tylko z rzadka pojawiającą się, zwykle na dalszym planie, gitarą. Na album składają się tylko

[Recenzja] Univers Zero - "Univers Zero" (1977)

Obraz
Sytuacja na rynku fonograficznym dla wykonawców grających niekomercyjną muzykę zaczęła być w drugiej połowie lat 70. coraz trudniejsza. Muzycy brytyjskiej grupy Henry Cow, zmagający się z niechęcią wytwórni płytowych. postanowili stworzyć organizację zrzeszającą podobnych im artystów z całej Europy. Tak narodził się ruch i stowarzyszenie w jednym, któremu nadano nazwę Rock in Opposition. Na początek zaproszono do niego cztery inne zespoły: szwedzki Samla Mammas Manna, włoski Stormy Six, francuski Etron Fou Leloublan, a także belgijski Univers Zero. 12 marca 1978 roku cała piątka wystąpiła razem podczas zorganizowanego w Londynie (z finansową pomocą Arts Council of Great Britain) festiwalu Rock in Opposition. Podobne wydarzenia organizowano w kolejnych miesiącach, a skład stowarzyszenia poszerzył się o belgijki Aksak Maboul, francuski Art Zoyd, a także brytyjski Art Bears, założony przez muzyków rozwiązanego Henry Cow. Organizacja zakończyła działalność pod koniec 1979 roku. Nini