[Recenzja] Univers Zero - "Uzed" (1984)



Trzyletnia przerwa, dzieląca "Uzed" od poprzedniego w dyskografii Univers Zero albumu "Ceux Du Dehors", przyniosła wiele zmian. Przede wszystkim w składzie nie pozostał żaden z dotychczasowych muzyków, z wyjątkiem perkusisty i lidera Daniela Denisa oraz wracającego po przerwie Christiana Geneta. Nowi instrumentaliści wykazali się jednak doskonałym zrozumieniem specyficznej twórczości belgijskiego zespołu, który zachował swoją rozpoznawalność. Nie da się jednak ukryć, że "Uzed" to album wyjątkowo łatwy w odbiorze... Oczywiście, jak na Univers Zero. To wciąż muzyka silnie inspirowana XX-wieczną poważką, a szczególnie dokonaniami Igora Strawinskiego i Beli Bartoka, oparta w dużym stopniu na brzmieniach akustycznych, aczkolwiek wspartych mocną grą sekcji rytmicznej, dodającej rockową dynamikę. Tym razem jednak utwory wydają się jakby trochę mniej skomplikowane - wciąż jednak bardziej złożone i abstrakcyjne od zdecydowanej większości muzyki rockowej - a na pewno wyraźniej zaznaczona jest tu warstwa melodyczna. Niewiele tu też posępnego klimatu, który charakteryzował wcześniejsze płyty, szczególnie zaś budzący autentyczną grozę "Heresie".

Zmieniło się też trochę instrumentarium. Na dwóch pierwszych płytach było słychać dużo fisharmonii, organów i akustycznego pianina, na "Ceux Du Dehors" doszedł jeszcze melotron i syntezatory. Tutaj brzmienia klawiszowe ograniczają się wyłącznie do akustycznego i elektrycznego pianina oraz syntezatorów. Ponadto saksofony i klarnety zajęły miejsce fagotu i oboju, a altówka oraz (z wyjątkiem jednego utworu) skrzypce zostały zastąpione przez wiolonczelę. Trzeba jeszcze wspomnieć o większym niż kiedykolwiek wcześniej zastosowaniu elektrycznej gitary. Po raz pierwszy, choć jeszcze w dość zachowawczy sposób, pojawiają się też eksperymenty z taśmami. To wszystko ogromnie wpływa na brzmienie. Pewną nowością są także pobrzmiewające tu i ówdzie melodie typowe dla Środkowego Wchodu. Świetnie słychać to już na przykładzie rozpoczynającego longplay "Présage". Zresztą sam początek tego nagrania zaskakuje swoją delikatnością i prostotą, dopiero po kilkudziesięciu sekundach zaczyna się typowe dla Univers Zero kombinowanie, choć w zaskakująco melodyjnym wydaniu. I wcale nie pozbawia to tej muzyki walorów artystycznych, lecz wzbogaca ją o nową jakość. Zbliżony kierunek muzycy obrali w większości utworów, przede wszystkim w "Parade" i najdłuższym na płycie "Émanations", a jeszcze dalej od swoich korzeni odeszli w "Célesta (for Chantal)". Najbardziej zakręcony i najbliższy wcześniejszych dokonań jest natomiast najkrótszy w zestawie "L'Étrange Mixture Du Docteur Schwartz".

Univers Zero zaproponował na "Uzed" coś zdecydowanie odmiennego od wcześniejszych dokonań, a jednocześnie bardzo dobrze z nimi korespondującego. Daniel Denis z nowymi muzykami nie zaczął nagle grać zupełnie inaczej, a raczej rozwinął wcześniejszą koncepcję w innym kierunku, wprowadzając różne zmiany, ale to niewątpliwie wciąż Univers Zero. Dla słuchaczy, którzy dopiero zaczynają interesować się bardziej awangardowymi odmianami rocka progresywnego, "Uzed" to zdecydowanie lepszy wybór od "Heresie". Choć to jeszcze nie najłatwiejszy w odbiorze album grupy.

Ocena: 8/10



Univers Zero - "Uzed" (1984)

1. Présage; 2. L'Étrange Mixture Du Docteur Schwartz; 3. Célesta (for Chantal); 4. Parade; 5. Émanations

Skład: Jean-Luc Plouvier - instr. klawiszowe, instr. perkusyjne; Dirk Descheemaeker - saksofon sopranowy, klarnet, klarnet basowy; André Mergen - wiolonczela, saksofon altowy, głos; Christian Genet - gitara basowa, gitara, balafon, taśmy; Daniel Denis - perkusja i instr. perkusyjne, syntezator
Gościnnie: Michel Delory - gitara (3); Marc Verbist - skrzypce (3)
Producent: Univers Zero


Komentarze

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Pearl Jam - "Dark Matter" (2024)

[Recenzja] ||ALA|MEDA|| - "Spectra Vol. 2" (2024)

[Recenzja] Death - "Human" (1991)

[Recenzja] Republika - "Nowe sytuacje" (1983) / "1984" (1984)

[Recenzja] Present - "This Is NOT the End" (2024)