[Recenzja] Univers Zero - "Heatwave" (1986)



Ostatni album Univers Zero przed kilkunastoletnią przerwą w działalności przynosi zdecydowanie najłatwiejszy w odbiorze materiał, jaki do tamtej pory zaprezentował zespół. Oczywiście, wciąż trudno tutaj mówić o komunikatywności na miarę bardziej mainstreamowych odmian rocka progresywnego. Jeśli na "Heatwave" słychać jakieś podobieństwa do głównego nurtu proga, to wyłącznie w kwestii brzmieniowej. Zdecydowanie bardziej prominentną rolę odgrywają tu syntezatory i gitara elektryczna, nierzadko spychające na dalszy plan instrumenty dęte oraz smyczkowe. Był to zapewne efekt kolejnych zmian składu, który na tym albumie zdaje się być wypadkową poprzednich wcieleń zespołu. U boku Daniela Denisa pozostali Jean-Luc Plouvier, Dirk Descheemaeker i Christian Genet, którzy zadebiutowali na poprzednim w dyskografii "Uzed", a Andy Kirk i Patrick Hanappier wrócili po kilkuletniej przerwie. Ponadto, status pełnoprawnego członka zyskał współpracujący z grupą już wcześniej Michel Delory. 

Bardziej rockowe brzmienie to jedno, jednak budowa poszczególnych utworów zachowuje dotychczasowy charakter. To wciąż muzyka mocno abstrakcyjna i nieprzewidywalna. Rozpoczynający album utwór tytułowy dość długo się rozkręca, zanim w końcu pojawi się więcej intensywnego, zakręconego w typowy dla tej grupy sposób grania, choć i potem nie brakuje momentów oddechu. Stylistyka Univers Zero nabrała tu jakby więcej przestrzeni, jednak nawet w tych łagodniejszych, bardziej melodyjnych fragmentach kreowana jest dość gęsta, ponura atmosfera. W "Chinavox" muzycy już od samego początku proponują zwariowane, złożone motywy, które zupełnie nagle się zmieniają. Jednocześnie jest to utwór o bardziej zwartej formie i z całkiem wyraźnie zaznaczoną warstwą melodyczną. Pewnym zaskoczeniem może być "Bruit Dans Les Murs", w całości utrzymany w dość subtelnym, choć niepokojącym klimacie. Główną rolę odgrywają brzmienia klawiszowe, w które wpleciono naprawdę ładne, melodyjne partie dęciaków, a momentami także potężną, wręcz nieco zeuhlową sekcję rytmiczną. Nastrój grozy podtrzymuje ostatni i najdłuższy utwór, wypełniający samodzielnie druga stronę winylowego wydania "The Funeral Plain". Początek nagrania udanie przywołuje mroczny klimat albumu "Heresie" i jego poważniejsze brzmienie, choć tym razem jest to jednak znacznie bardziej melodyjne granie. Gdy jednak pojawiają się ostre partie gitary i ciężka gra sekcji rytmicznej, skojarzenia idą bardziej w stronę dokonań powiązanej personalnie grupy Present.

Podobnie jak poprzednie cztery albumy Univers Zero, "Heatwave" posiada swój własny, nieco odmienny charakter, a jednocześnie trudno mieć wątpliwości, że to dzieło tego samego zespołu, który po prostu cały czas się rozwijał. W przypadku większości wykonawców poznawanie ich twórczości najlepiej zacząć od najbardziej cenionych wydawnictw albo słuchać ich chronologicznie począwszy od debiutu. Univers Zero nie jest jednak typowym zespołem i w jego przypadku najlepiej zacząć właśnie od "Heatwave", a później sięgać po coraz starsze, trudniejsze do zrozumienia albumy.

Ocena: 8/10



Univers Zero - "Heatwave" (1986)

1. Heatwave; 2. Chinavox; 3. Bruit Dans Les Murs; 4. The Funeral Plain

Skład: Andy Kirk - instr. klawiszowe, głos; Jean-Luc Plouvier - instr. klawiszowe, głos; Dirk Descheemaeker - saksofon sopranowy, klarnet, klarnet basowy; Patrick Hanappier - skrzypce, altówka; Michel Delory - gitara; Christian Genet - gitara basowa; Daniel Denis - perkusja i instr. perkusyjne, głos
Gościnnie: Chantal Smets - głos (2)
Producent: Univers Zero


Komentarze

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Pearl Jam - "Dark Matter" (2024)

[Recenzja] ||ALA|MEDA|| - "Spectra Vol. 2" (2024)

[Recenzja] Death - "Human" (1991)

[Recenzja] Republika - "Nowe sytuacje" (1983) / "1984" (1984)

[Recenzja] Present - "This Is NOT the End" (2024)