[Recenzja] Univers Zero - "Heresie" (1979)



Nie ma wielkiej przesady w nazywaniu "Heresie" najmroczniejszym albumem w historii muzyki. Univers Zero kontynuuje tutaj stylistykę wypracowaną na swoim poprzednim, eponimicznym dziele, łącząc muzykę kameralną - szczególnie zdradzając inspirację twórczością Beli Bartóka czy Igora Strawinskiego - z awangardowym rockiem. Tym razem jednak środek ciężkości jeszcze bardziej przesuwa się w stronę muzyki klasycznej, a ściślej mówiąc poważnej awangardy XX-wiecznej. Rocka w tradycyjnym rozumieniu nie ma tu praktycznie wcale, jego wpływ słychać tylko w dynamice i wyraźnej rytmiczności tej muzyki. Rytmy są tu jednak mocno połamane. Nie ma tu miejsca na wyraziste motywy czy melodie, a budowa poszczególnych utworów dalece odbiega od piosenkowej struktury. W instrumentarium dominują takie instrumenty, jak obój, fagot, skrzypce, altówka, fisharmonia czy organy, wsparte basem i perkusją oraz tylko z rzadka pojawiającą się, zwykle na dalszym planie, gitarą.

Na album składają się tylko trzy, ale bardzo rozbudowane utwory: 25-minutowy "La Faulx" oraz zbliżające się do kwadransa "Jack the Ripper" i "Vous le saurez en temps voulu" (pierwszy został skomponowany przez Rogera Trigaux, ostatni przez Daniela Denisa, a za środkowy odpowiadają obaj). Całość jest niezwykle ponura, niczym ścieżka dźwiękowa nieistniejącego filmu grozy, jak przystało na opowieść o kwintesencji Zła. Opowiedzianą głównie za pomocą dźwięków, często dysonansowych, atonalnych, czasem naprawdę dziwacznych, naśladujących dźwięki otoczenia. Zawarta tu muzyka jest niezwykle intensywna, a nieliczne momenty pozornego wytchnienia służą budowaniu napięcia przed kolejnym zagęszczeniem atmosfery. Jeśli jakaś muzyka naprawdę mogłaby budzić prawdziwe przerażenie, to właśnie "Heresie". Nie jest to infantylny mrok w stylu zespołów metalowych, lecz znacznie poważniejsze, bardzo wyrafinowanie granie. Muzycy wykazują naprawdę sporą inwencję w kreowaniu upiornego nastroju, za pomocą doskonale dobranego instrumentarium i ciekawych eksperymentów sonorystycznych.

Nie jest to album, który zachwyci od razu. Wielu słuchaczy w ogóle nie zachwyci, szczególnie tych przyzwyczajonych do muzyki sztampowej i schematycznej. Jednak z pewnością zainteresuje tych o bardziej otwartym podejściu. To zresztą nie przypadkiem jeden z najbardziej cenionych albumów wśród wielbicieli rockowej awangardy.

Ocena: 9/10



Univers Zero - "Heresie" (1979)

1. La Faulx; 2. Jack the Ripper; 3. Vous le saurez en temps voulu

Skład: Roger Trigaux - gitara, pianino, organy, fisharmonia; Michel Berckmans - obój, fagot; Patrick Hanappier - skrzypce, altówka; Guy Segers - gitara basowa, głos; Daniel Denis - perkusja i instr. perkusyjne
Producent: Eric Faes


Komentarze

  1. Miałem ostatnio okazję posłuchać tego albumu i wbił mnie w fotel.Dawno nie słyszałem takiego mroku w muzyce.Misternie skonstruowane i wyraźnie awangardowe dźwięki.Black metal przy tym to kołysanki dla dzieci.A klimatem przywodzi mi ta płyta na myśl muzykę projektu Elend.

    OdpowiedzUsuń
  2. Szczerze to nie rozumiem czemu to jest avant-prog, a nie po prostu awangarda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przede wszystkim ze względu na rockową rytmikę, która w dużej mierze decyduje o charakterze tej muzyki.

      Usuń
  3. Żeby nie było że pisze tylko o rocku i metalu - bardzo dobra płyta. Specjalnie do jej słuchania zgasiłem światło i wszedłem z głową pod koc by było mi duszno, a do tego zamknąłem oczy i myślałem o różnych okropieństwach i odrażających miejscach pełnych murszu i pleśni. To mi się naprawdę podobało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawy patent, choć myślę, że sama muzyka mogłaby wywołać podobne wrażenia słuchana w normalnych warunkach.

      Usuń
    2. ja do oceny muzyki używam nie tylko uszu :D

      Usuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Death - "Human" (1991)

[Recenzja] Republika - "Nowe sytuacje" (1983) / "1984" (1984)

[Recenzja] Present - "This Is NOT the End" (2024)

[Zapowiedź] Premiery płytowe kwiecień 2024

[Recenzja] Extra Life - "The Sacred Vowel" (2024)