Posty

Wyświetlam posty z etykietą julia holter

[Recenzja] Julia Holter - "Something in the Room She Moves" (2024)

Obraz
Płyta tygodnia 18.03-24.03 Pierwszy kwartał 2024 w muzyce nie wypada spektakularnie, ale możliwe, że właśnie przyniósł płytę roku. Długo wyczekiwany "Something in the Room She Moves"  bierze co najlepsze z poprzednich dzieł Julii Holter - na czele z pomysłowymi aranżacjami oraz umiejętnością kreowania fascynującego klimatu - i łączy to z najlepszym dotychczas zestawem kompozycji. Zaprocentowała tu pewnie najdłuższa przerwa wydawnicza - od premiery poprzedniego "Aviary" minęło już w końcu całe sześć lat - dzięki czemu artystka nie musiała tworzyć w pośpiechu żadnych wypełniaczy. Najpewniej wybrała co lepsze i pasujące do siebie ze skomponowanych w tym czasie utworów, nie probując tym razem przytłoczyć słuchaczy zbyt dużą dawką muzyki. Album trwa 53 minuty i wydaje się to optymalną długością dla materiału utrzymanego na tak dobrym, a przy tym wyrównanym poziomie. W porównaniu z kilkoma poprzednimi dziełami Holter, "Something in the Room She Moves" ma jakby o

[Recenzja] Julia Holter - "Aviary" (2018)

Obraz
Już tylko tydzień pozostał do premiery nowego albumu Julii Holter, "Something in the Room She Moves". Będzie to jej pierwsza autorska płyta od sześciu lat, czyli od wydania "Aviary", na którym artystka naprawdę wysoko podniosła poprzeczkę. Chyba nikt się wówczas nie spodziewał, że tak szybko po całkiem sporym sukcesie komercyjnym wyjątkowo na nią przystępnego "Have You in My Wilderness" Julka powróci do naprawdę ambitnego grania. Na "Aviary" artyzm całkowicie zwycięża nad komercyjnymi zapędami, choć punktem wyjścia są zgrabnie napisane piosenki pop, które w innych aranżach mogłyby podbijać listy przebojów - tracąc jednak jeden ze swoich największych atutów. Na albumie wykorzystano niektóre partie wokalne i klawiszowe z domowych wykonań Holter, jednak nie oznacza to powrotu do bardziej oszczędnego grania z czasów "Ekstasis". Podobnie, jak na "Loud City Song" i "Have You in My Wilderness", liderkę mocno wspierają dodat

[Recenzja] Julia Holter - "Loud City Song" (2013)

Obraz
Dzięki "Ekstasis" o Julii Holter zrobiło się dość głośno w niezalu, a w efekcie pojawiła się możliwość nagrania kolejnej płyty dla nieco większej, choć wciąż niezależnej wytwórni Domino. W praktyce oznaczało to choćby przeniesienie się z własnej sypialni, gdzie dotąd powstawała większość nagrań artystki, do profesjonalnego studia nagraniowego. I zaangażowanie całej grupy sesyjnych muzyków, którzy znacząco wzbogacili brzmienie, wcześniej ograniczające się niemal wyłącznie do wokalu, instrumentów klawiszowych oraz automatu perkusyjnego.  "Loud City Song" to swego rodzaju album koncepcyjny, opowiadający o życiu w wielkim, głośnym mieście. Punktem wyjścia była kompozycja "Maxim's I", zainspirowana fragmentem musicalu "Gigi" - odrzut z "Ekstasis", który nie pasował tam tematycznie. To przyjemna, melodyjna piosenka o bogatej, nieco baroque-popowej aranżacji ze smyczkami i sekcją dętą, tworzących jednak dość subtelny, nocny nastrój. Kompoz

[Recenzja] Julia Holter - "Ekstasis" (2012)

Obraz
Nadchodzący album Julii Holter "Something in the Room She Moves" to jedna z najbardziej oczekiwanych przeze mnie premier pierwszego kwartału tego roku. I dobry moment, aby przyjrzeć się wcześniejszym dokonaniom tej artystyki, bo poza pojedynczymi wzmiankami oraz recenzją zeszłorocznego "Behind the Wallpapper", na którym wystąpiła jedynie w gościnnej roli wokalistki, nie poswięciłem jej wystarczająco miejsca. A jako jedna z czołowych postaci dzisiejszego art popu zdecydowanie na to zasługuje. "Ekstasis" z pewnością nie jest oczywistym wyborem na zaprezentowanie twórczości Holter. Póżniejsze płyty - "Loud City Song", "Have You in My Wilderness" oraz "Aviary" - okazały się większym sukcesem komercyjnym i na ogół są oceniane wyżej. Jednak to właśnie wydawnictwo z 2012 uchwyciło sam początek kariery Julii jako autorki zgrabnych piosenek, choć do tamtej pory specjalizowała się w graniu bardziej eksperymentalnym. Pewne echa tych wcze

[Recenzja] Spektral Quartet, Julia Holter & Alex Temple - "Behind the Wallpaper" (2023)

Obraz
Album "Behind the Wallpaper" przyciąga nazwiskiem Julii Holter, jednej z głównych przedstawicielek współczesnego ambitnego popu. Nie ona jest jednak inicjatorką całego przedsięwzięcia. To dzieło przede wszystkim Alex Temple, formalnie wykształconej kompozytorki. Muzyka i tekst, oparty na własnych doświadczeniach autorki, w tym jej tranzycji płciowej, powstały już blisko dekadę temu, jednak dopiero teraz doszło do nagrania oraz wydania na płycie i w formie cyfrowej. Jedenaście ścieżek składa się w trzydziestopięciominutowy utwór na głos oraz kwartet smyczkowy. Za partie instrumentalne odpowiada Spektral Quartet, który wprawdzie niedawno zadecydował o zakończeniu działalności, jednak z zamiarem nagrania jeszcze trzech płyt - ta jest z nich pierwsza i sami muzycy postrzegają ją jako bardzo istotną dla swojego dziedzictwa. Stylistycznie "Behind the Wallpaper" mieści się gdzieś w połowie drogi między art popem a współczesną muzyką kameralną, po drodze zahaczając - co pod