[Recenzja] Reverend Kristin Michael Hayter - "Saved!" (2023)

Reverend Kristin Michael Hayter - Saved


Pod koniec zeszłego roku Kristin Hayter postanowiła porzucić szyld Lingua Ignota i zrezygnować z wykonywania muzyki z dotychczasowych płyt. Materiał z tych czterech albumów powstał bowiem pod wpływem własnych doznań artystki, która w przeszłości doświadczała przemocy domowej. Granie tych utworów przypominało o traumatycznych przeżyciach. Stąd nowe otwarcie pod pseudonimem Reverend Kristin Michael Hayter i zmiana stylu. Ale album "Saved!" to też pod pewnymi względami logiczna kontynuacja wcześniejszych dokonań. Wokalnie trudno Hayter z kimkolwiek pomylić, a muzycznie dokonało się tu wcale nie aż tak bardzo zaskakujące przejście na całkowicie akustyczne instrumentarium, co poniekąd zapowiadały coraz bardziej organiczne brzmieniowo wydawnictwa poprzedniego projektu. Zaskoczyć może natomiast sama stylistyka, inspirowana religijnymi pieśniami, muzyką gospel, country czy folkiem.

Do tego dochodzi stylizacja na wydawnictwo sprzed kilkudziesięciu lat. Świetna jest już sama okładka, wyglądająca raczej jak zdjęcie wiekowej koperty winyla. No i to klimatyczne, stylizowane na znacznie dawniejsze zdjęcie, które sugeruje, że Kristin Hayter jednak nie zamierza skończyć z nawiązywaniem do swoich nieprzepracowanych traum. Muzyka także została wystylizowana na stare nagrania - w kolejnych utworach nieustannie słychać szumy, trzaski i inne zniekształcenia. A otwieracz "I'm Getting Out While I Can" jeszcze dodatkowo zdewastowano efektem wciąganej przez magnetofon taśmy oraz zanikającym dżwiękiem. Wszystko to nadaje ciekawego klimatu, jakby faktycznie słuchało się płyty sprzed dziesięcioleci, mimo że wykonanie bynajmniej nie jest staroświeckie, za wyjątkiem trzech miniatur: "Nothing But the Blood of Jesus" i zaśpiewanej a capella "There Is Power in the Blood", brzmiących jak nagrania z prowincjonalnego kościoła na południu Stanów, a także "Precious Lord Take My Hand", zaskakująco konwencjonalnej piosenki w stylu country gospel.


Dominują tu jednak dłuższe utwory, z tym charakterystycznym, zbolałym, a nierzadko nadekspresyjnym i histerycznym głosem Hayter, uzupełnianym dość oszczędnym akompaniamentem preparowanego - obłożonego dzwonkami oraz łańcuchami - pianina (np. "All My Friends Are Going to Hell", Idumea"), rzadziej gitary akustycznej ("I Will Be With You Always"). Mimo dość skromnych środków wyrazu, udało się stworzyć album o niesamowitym klimacie, niezwykle udramatyzowany, nieco upiorny i udziwniony, ale też pełen pięknych, dostojnych melodii, jak w "May This Comfort and Protect You", "How Can I Keep Crom Singing" czy najbardziej mnie zachwycającym "The Poor Wayfaring Stranger".

"Saved!" to album, od którego niewątpliwie łatwo się odbić. Te wszystkie nawiązania do odległej przeszłości, egzaltowane, melodramatyczne wykonanie wokalne czy masakrująca nagrania produkcja mogą powodować u odbiorców spory dyskomfort, zniechęcając do dalszego słuchania. Z tych samych względów - ale też np. powalającej atmosfery i mimo wszystko zgrabnych kompozycji - można się jednak tym materiałem zachwycić. I mnie do tej drugiej postawy jest zdecydowanie bliżej.

Ocena: 9/10

Nominacja do płyt roku 2023



Reverend Kristin Michael Hayter - "Saved!" (2023)

1. I'm Getting Out While I Can; 2. All of My Friends Are Going to Hell; 3. There Is Power in the Blood; 4. Idumea; 5. I Will Be With You Always; 6. Precious Lord Take My Hand; 7. May This Comfort and Protect You; 8. The Poor Wayfaring Stranger; 9. Nothing But the Blood of Jesus; 10. I Know His Blood Can Make Me Whole; 11. How Can I Keep From Singing

Skład: Reverend Kristin Michael Hayter - wokal, instrumenty
Producent: Reverend Kristin Michael Hayter i Brother Seth Manchester


Komentarze

  1. Moim zdaniem jest to album roku

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetna płyta. Wcześniej nie przepadałem za Hayter - nie ze względu na jakieś jej braki jako artystki, po prostu tworzyła muzykę kompletnie nie w moim guście - ten album jednak naprawdę mnie porwał. Świetna atmosfera, ten śpiew, jednocześnie przepełniony patosem i szczerością. Trochę mi się w dość pokrętny sposób kojarzy to z tym albumem Apokrifna Realnost, oba projekty w interesujący sposób wchodzą w dialog z tradycją wokalnej muzyki sakralnej. Rezultaty brzmią oczywiście zupełnie inaczej, ale są równie interesujące.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten quasi-sakralny klimat był już słyszalny co najmniej od czasu "Sinner Get Ready", np. w "Perpetual Flame of Centralia", który nie jest bardzo odległy od muzyki z "Saved!" - poza brzmieniem/instrumentarium oczywiście. Jeśli akurat tego albumu nie słuchałeś, albo powierzchownie, to może też się teraz przekonasz.

      Usuń
  3. Bardzo dziwna płyta, trudno się w tym rozeznać, czy to parodia, czy coś jak hauntology...

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ciekawa płyta - świetny, oryginalny głos! Klimat trochę jak z Poe'ego, a trochę jak z opowiadań Washingtona Irvinga (Rip van Winkle, Jeździec bez głowy). Fajnie, że choć gros muzyki, którą obecnie recenzuje Paweł, nie odpowiada mojemu gustowi - to co jakiś czas poznaję dzięki Niemu taką perełkę.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Polish Jazz Quartet - "Polish Jazz Quartet" (1965)

[Zapowiedź] Premiery płytowe maj 2024

[Recenzja] Light Coorporation - "Rare Dialect" (2011)

[Recenzja] SBB - "SBB" (1974)

[Recenzja] Gentle Giant - "In a Glass House" (1973)