[Recenzja] deathcrash - "Less" (2023)

deathcrash - Less


Mniej to czasem lepiej. I tak właśnie jest w przypadku drugiego albumu deathcrash o wszystko mówiącym tytule "Less". W porównaniu z zeszłorocznym "Return" jest to płyta niemal o połowę krótsza, zarówno pod względem ilości utworów, jak i całkowitego czasu trwania. Wówczas pisałem, że potencjał nie został w pełni wykorzystany. A w sumie wystarczyłoby ograniczyć się do tych czterdziestu, góra czterdziestu pięciu minut, zamiast pakować na płytę co popadnie. No i chyba ktoś podrzucił ten tekst muzykom - albo, co bardziej prawdopodobne, sami wyciągnęli odpowiednie wnioski - bo najnowsze wydawnictwo dobija ledwie do trzydziestu ośmiu minut. Jednak nie z samą długością tamtej płyty mam największy problem, a z nierówną jakością poszczególnych utworów, które bazując często na tych samych rozwiązaniach, nie zawsze wypadają wystarczająco charakterystycznie. Tym razem nagrań jest tylko siedem, za to każde prezentuje się stosunkowo wyraziście.

Londyński kwartet nie dokonuje tu żadnej stylistycznej rewolucji, co może być pewnym rozczarowaniem dla tych, którzy spodziewali się wariantu black midi oraz Black Country, New Road, innych przedstawicieli młodej brytyjskiej sceny rockowej. Na "Less" wciąż eksplorowana jest zatem mieszanka slowcore'u i post-rocka z elementami post-hardcore'u. Do promocji singlowej wybrano dwa najbardziej piosenkowe kawałki, "Empty Heavy" i "Duffy's", oba bardzo przyjemne, choć przesiąknięte smutkiem, zgrabne melodycznie, z początku łagodne, by pod koniec nabrać ciężaru. Tuż przed premierą ujawniono jeszcze instrumentalny "And Now I Am Lit", w którym muzycy kreują bardzo ładny nastrój. Do momentu wydania albumu nie były więc znane tylko cztery nagrania, za to te najdłuższe. Siedmiominutowy otwieracz "Pirouette" przypomina najlepsze czasy slowcore'u. Chociaż w całości utrzymany jest w wolnym tempie oraz delikatnym, melancholijnym nastroju, to z pewnością nie można zarzucić monotonii. Zarówno w tym utworze, jak i "Distance Song" oraz "Turn", pojawiają się naprawdę świetne melodie, chyba jeszcze lepsze od tych z nagrań singlowych. "Distance Song" wyróżnia się dodatkowo mocniejszym, autentycznie chwytliwym refrenem, a w "Turn" zaostrzenia świetnie podkreślają nastrój rezygnacji. Finałowy "Dead, Crushed" to z kolei utwór, w którym następuje odwrócenie proporcji między gitarowym hałasem, a delikatniejszym graniem, jednak jest w nim wciąż sporo liryzmu, dzięki czemu idealnie wpasowuje się w klimat całego albumu.

Trudno wybrać mi najlepszy utwór z tego albumu. Łatwiej przyszłoby wskazać najsłabszy - byłby to ten instrumental, który ze względu na brak wokalu ma najmniejszy ładunek emocjonalny - ale to wciąż bardzo przyjemny kawałek, który sprawdza się jako cześć albumu (lepiej niż jako singiel), dodając trochę przestrzeni i odrobinę wytchnienia od tych bardziej przejmujących momentów. "Less" stanowi zatem wyraźny postęp w twórczości deathcrash, którego poprzedni longplay robił na mnie duże wrażenie momentami - a szczególnie jednym momentem, otwierającym "Sundown" - natomiast nie przekonywał jako całość. Tym razem muzykom udało się uniknąć dłużyzn, a dzięki temu stworzyć coś w rodzaju ulepszonej wersji debiutu. Dlatego nie czepiam się o brak nowych pomysłów. Jednak po kolejnym albumie oczekuję jakiegoś rozwoju. Może i tym razem zespół posłucha rady lub sam dojdzie do wniosku, że z dotychczasowego stylu trudno będzie wycisnąć jeszcze coś interesującego.

Ocena: 7/10

Nominacja do płyt roku 2023



deathcrash - "Less" (2023)

1. Pirouette; 2. Empty Heavy; 3. Duffy's; 4. And Now I Am Lit; 5. Distance Song; 6. Turn; 7. Dead, Crashed

Skład: Tiernan Banks - gitara, wokal; Matt Weinberger - gitara; Patrick Fitzgerald - gitara basowa; Noah Bennett - perkusja
Producent: Ric James


Komentarze

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Pearl Jam - "Dark Matter" (2024)

[Recenzja] ||ALA|MEDA|| - "Spectra Vol. 2" (2024)

[Recenzja] Death - "Human" (1991)

[Recenzja] Santana - "Welcome" (1973)

[Recenzja] Van der Graaf Generator - "The Least We Can Do Is Wave to Each Other" (1970)