[Recenzja] Black Country, New Road - "Live at Bush Hall" (2023)

Black Country, New Road - Live at Bush Hall


Nie spodziewałem się tak szybko nowego albumu Black Country, New Road. "Live at Bush Hall" to wprawdzie materiał nagrany podczas koncertów, ale składa się wyłącznie z kompozycji bez wcześniejszej premiery fonograficznej. W trakcie zeszłorocznej trasy zespół nie promował swojego znakomitego drugiego albumu "Ants From Up There" ze względu na rozstanie z dotychczasowym frontmanem Isaacem Woodem. To drugi raz, gdy muzycy musieli zaczynać właściwie od nowa. Wcześniej, po nagraniu jedynego albumu pod szyldem Nervous Conditions, rozstali się z oryginalnym wokalistą Connorem Browne'em ze względu na zarzuty kryminalne pod jego adresem. Wówczas następca znalazł się w zespole i znakomicie sprawdził się w tej roli, dzięki charyzmie, która uczyniła go najbardziej, jak się przynajmniej zdawało, rozpoznawalnym ogniwem zespołu. Kiedy Wood postanowił zrezygnować z powodu złego stanu zdrowia psychicznego, zdecydowano się na podobne rozwiązanie.

Zastąpienie tak rozpoznawalnego i cenionego przez miłośników grupy wokalisty było jednak ryzykowne i nikt z pozostałych muzyków nie chciał się go podjąć samodzielnie. Ostatecznie śpiewanie podzieli między siebie basistka Tyler Hyde, pianistka May Kershaw oraz saksofonista Lewis Evans. Najczęściej udziela się Tyler, faktycznie najbardziej charyzmatyczna i wszechstronna z całej trojki, chociaż technicznie niedoskonała. Lepiej pod tym ostatnim względem wypada May, dysponująca bardzo przyjemnym, delikatnym głosem, który dobrze sprawdza się w najłagodniejszych kawałkach. Lewis śpiewa natomiast dość poprawnie, lecz zupełnie niecharakterystycznie. Ciekawe, że w zespole jest jeszcze jedna świetna wokalistka, Georgia Ellery, która udziela się w tej roli we własnym projekcie Jockstrap. Trudno byłoby jednak pogodzić na żywo śpiewanie i grę na skrzypcach, a w dodatku Georgia często nie bierze udziału w  koncertach, jeśli te kolidują z występami jej drugiego zespołu. Udziela się zatem jedynie w chórkach, podobnie jak gitarzysta Luke Mark i perkusja Charlie Wayne.

Muzycy zdecydowali się nie grać materiału z albumów "For the First Time" i "Ants From Up There", zdając sobie sprawę, jak ważnym elementem tych utworów jest niepodrabialny wokal Wooda. Na koncerty przygotowano nowy repertuar, w znacznej mierze bazujący na przearanżowanych piosenkach Hyde z jej solowego projektu Tyler Cryde ("Up Song", "I Won't Always Love You", "Laughing Song", "Dancers"). Pierwsze koncerty w okrojonym składzie odbyły się w maju zeszłego roku. Przez kolejne miesiące zespół ogrywał i doskonalił utwory na trasie po Europie i Stanach Zjednoczonych, czego zwieńczeniem okazały się trzy występy w londyńskiej Bush Hall w dniach 15-16 grudnia. Zarejestrowany wówczas materiał najpierw został opublikowany w formie wideo w serwisie YouTube, a wkrótce ukaże się także fizyczne wydanie audio, przeznaczone prawdopodobnie głównie na rynek japoński, w związku z właśnie trwającą azjatycką trasą grupy.

Muzycy wciąż nie są przekonani, czy nagrają chociaż niektóre z tych utworów na trzeci album studyjny. Szczególnie mało prawdopodobne wydaje się to w przypadku kompozycji Tyler, która może chcieć je zachować na planowany własny album. Dobrze zatem, że ten etap historii Black Country, New Road doczekał się utrwalenia w postaci koncertówki, ponieważ naprawdę świetnie poradzono sobie bez dotychczasowego frontmana. Pomimo straty tak charakterystycznego głosu, wciąż słychać, że to ten sam zespół, który jednak bynajmniej nie stoi w miejscu. Materiał pokazuje logiczny rozwój. Tak, jak po intensywnym, post-punkowym "For the First Time" ukazał się subtelniejszy, lecz posiadający potężny ładunek emocjonalny "Ants From Up There", tak ten koncertowy materiał jest jeszcze bardziej kameralny, czasem wręcz intymny, wciąż pełen emocji, ale też wyraźnie już odchodzi od rocka na rzecz ambitnego popu, momentami o folkowym zabarwieniu. Gitara - po odejściu Wooda już tylko jedna - schodzi zwykle na dalszy plan, zostawiając więcej przestrzeni dla saksofonu, fletu, skrzypiec czy pianina.

Występ rozpoczyna najbardziej żywiołowy "Up Song", zbudowany na podobnych rozwiązaniach do "Chaos Space Marine" z poprzedniego albumu, by wymienić niemal identyczne operowanie dynamiką, zbliżoną melodykę czy równie bogate brzmienie z rozpoznawalnymi partiami Evansa i Ellery na pierwszym planie. Są też zespołowe chórki, które fajnie wspierają Hyde, jednak i bez nich basistka naprawdę świetnie się sprawdza w nowej roli wokalistki. "Up Song" powraca na koniec materiału, tym razem w wolnej, bardzo kameralnej wersji, która przekonuje mnie nieco mniej, a przede wszystkim stanowi niezbyt imponujący finał. Sporo dobrego dzieje się natomiast pomiędzy. Np. w drugim na trackliście "The Boy", który podąża w zdecydowanie folkowym, quasi-mediewalnym kierunku, ze znaczną rolą fletu i skrzypiec oraz bardziej skoczną rytmiką. Idealnie w takich klimatach sprawdza się głos Kershaw. Wpływy muzyki dawnej pobrzmiewają także w "I Won't Always Love You" oraz "Laughing Song", które bardzo ładnie się rozwijają, stopniowo nabierając intensywności. Znakomite są wokalne interpretacje Tyler, nieco teatralne, ale przy tym bardzo emocjonalne i zgrabne melodycznie.

Z kawałków śpiewanych przez Lewisa całkiem przyjemnie wypada indie-popowy "Across the Pond Friend", natomiast nie jestem wielbicielem "The Wrong Trousers", wyciszonego kawałka o aranżacji i linii wokalnej nawiązujących do staromodnego popu tradycyjnego. Tuż po nim rozbrzmiewają jednak dwa najmocniejsze punkty albumu. "Turbines" (dawniej "Turbines/Pigs") to w znacznej części niemal solowy popis May Kershaw, przez większość czasu śpiewającej jedynie z własnym akompaniamentem pianina, do którego sporadycznie dołączają skrzypce Georgii, a dopiero w drugiej połowie także reszta zespołu. Utwór wyróżnia się wyjątkowo intymną, przepiękną partią wokalną, ale też bardziej impresjonistycznym charakterem muzyki, choć w części zespołowej jest to już typowe BC,NR. "Dancers" to z kolei jeszcze jeden popis wokalny Hyde, najbardziej udramatyzowany i teatralny - co akurat w tym przypadku świetnie wypada - a do tego wspaniały melodycznie. Refren tego nagrania jest prawdopodobnie najbardziej chwytliwym na całym albumie, choć świetnych melodii tu nie brakuje. Do tego w środku pojawia się jeszcze zdecydowanie cięższa cześć instrumentalna w klimatach wczesnego King Crimson. Oba te utwory można postawić tuż obok najbardziej emocjonalnych fragmentów "Ants From Up There".

Bardzo się cieszę, że muzycy nie poddali się po rozstaniu z Isaacem Woodem, a jeszcze bardziej z tego, że udało im się utrzymać wysoki poziom, zachować rozpoznawalność, a jednocześnie nieco poszerzyć dotychczasową stylistykę. "Live at Bush Hall" - który z względu na premierowy repertuar można traktować jako trzeci album Black Country, New Road - zachwyca mnie przede wszystkim zgrabnie napisanymi utworami i całkiem bogatymi aranżacjami. Trudno też przyczepić się do wykonania, w którym słychać znakomite zgranie tego składu. Największe obawy miałem jednak w stosunku do jakości rejestracji - na szczęście i pod tym względem jest super.

Ocena: 9/10

Nominacja do płyt roku 2023



Black Country, New Road - "Live at Bush Hall" (2023)

1. Up Song; 2. The Boy; 3. I Won't Always Love You; 4. Across the Pond Friend: 5. Laughing Song: 6. The Wrong Trousers; 7.Turbines; 8. Dancers; 9. Up Song (Reprise)

Skład: Lewis Evans - saksofon, flet, wokal (4,6), dodatkowy wokal; May Kershaw - pianino, akordeon, wokal (2,7), dodatkowy wokal; Georgia Ellery - skrzypce, dodatkowy wokal; Luke Mark - gitara, dodatkowy wokal; Tyler Hyde - gitara basowa, wokal (1,3,5,8,9), dodatkowy wokal; Charlie Wayne - perkusja, dodatkowy wokal
Producent: Black Country, New Road


Komentarze

  1. Kurcze, muszę powiedzieć, że mam nieco inne wrażenia co do wokalistów. Nieco mnie drażni wokal Tyler, szczególnie jej vibrato, które dla mnie wydaje się być nieco nieszczególnie udolną próbą udawania Wooda. W dodatku traci na tym jej gra na basie, która nie była nigdy wybitna, a jednak pogodzenie tego instrumentu z śpiewem jest niezwykle trudne, przez co zespół nieco traci. Co do reszty się zgadzam, Turbines to jeden z najlepszych utworów w dotychczasowej karierze BCNR i May wypada na wokalach po prostu fantastycznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też mam zastrzeżenia do Tyler - o czym wspominam w recenzji - ale po pewnym czasie się przekonałem do takiej ekspresji. W tej jej niedoskonałości jest autentyczność - słuchając tych utworów mam wrażenie, że to, co śpiewa, jest dla niej naprawdę ważne. Pod tym względem faktycznie przypomina Wooda, ale w dobrym znaczeniu. May na pewno wypada lepiej jako wokalistka, ale według mnie nie sprawdziłaby się w tych mocniejszych momentach, jak "Dancers" czy pierwszy "Up Song". Lewisa tym bardziej o to nie podejrzewam.

      Usuń
    2. Nie no, to zdecydowanie. Śpiew Lewisa jest "jedynie" przesympatyczny, a May jednak bardziej pasuje do bardziej delikatnych nastrojów. Tyler zdecydowanie - jak powiedziałeś - jest najbardziej ekspresyjna i chyba masz rację, że po prostu muszę się przyzwyczaić, bo za każdym razem bardziej mi się podoba. Choć tego potworka jakim jest "Look at all we did together/BC,NR friends forever" trudno mi będzie wybaczyć, rzadko zwracam uwagę na słowa, ale aż mnie rozbolało jak to usłyszałem :p

      Swoją drogą, obił ci się o uszy zespół cowboyy? Też powiązany ze sceną Windmill, choć bardziej chyba mu popularność przyniosło to, że zarówno w jednej ze swoich piosenek, jak i podobno na swoich koncertach mówią, że "nie są kopią black midi". Wydali niedawno epkę. Możesz się domyślić, jak brzmi. Na moje jest średnia, ale warto w ramach zapoznania się i z tą mniej imponującą częścią sceny wygospodarować chyba nieco ponad 15 minut.

      Usuń
    3. Nazwę kojarzę i to wszystko. Pewnie sprawdzę, jak wszystko z tej sceny. Najbardziej wyczekuje jednak drugiego lp Squid i czegoś od Leather.head.

      Usuń
  2. Już grają nowe piosenki. https://www.youtube.com/watch?v=FpccxvHLsYE https://www.youtube.com/watch?v=phofHxpljAI https://www.youtube.com/watch?v=RWlCt6oEBDo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetne! Konsekwentnie idą w takim folkowo-popowo-progowym kierunku. Mam nadzieję, że te utwory trafią na kolejny, już studyjny album i będę dla niego reprezentatywne.

      Usuń
  3. Siema, byłeś może na koncercie w wwa?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, niestety nie miałem takiej możliwości.

      Usuń
    2. Jak coś to był bardzo fajny (nawet zaprezentowali 1 utwór "in progress", ten Cold Country i wypadł znakomicie, zdecydowanie highlight koncertu). Support też się zaprezentował bardzo dobrze, głos Agi jest prześliczny i przypomina trochę barwą młodą Bjork.

      Usuń
    3. Słuchałem niedawno EPki Agi Ujmy i będę obserwował, co dalej. Nie mogę się też doczekać nowego albumu BC,NR z utworami, które teraz testują na żywo, ale bez powtórek z "Bush Hall".

      Usuń
    4. A mi support zupełnie z kolei nie podszedł. Natomiast sam koncert fantastyczny, te 3 kawałki których nie było na Bush Hall wyśmienite, czekam na tę nową płytę jak nie wiem co :D

      Usuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Pearl Jam - "Dark Matter" (2024)

[Recenzja] Maruja - "Connla's Well" (2024)

[Recenzja] Gentle Giant - "Octopus" (1972)

[Recenzja] Oren Ambarchi / Johan Berthling / Andreas Werliin - "Ghosted II" (2024)

[Recenzja] ||ALA|MEDA|| - "Spectra Vol. 2" (2024)