[Recenzja] Just Mustard - "Heart Under" (2022)

Just Mustard - Heart Under


Irlandzki kwintet Just Mustard nie spieszył się z wydaniem drugiego albumu. Od premiery debiutanckiego "Wednesday" minęły już cztery lata. Warto było jednak czekać. Zespół przez ten czas dopracował swój styl, znacznie poprawił warsztat songwriterski i przeszedł do nieco większej - choć wciąż niezależnej - wytwórni, dzięki czemu nagrania odbyły się w bardziej profesjonalnych warunkach. Stylistycznie są to wciąż klimaty krążące wokół shoegaze'u, dream popu, noise rocka, post-punku, rocka gotyckiego, trip-hopu czy estetyki darkwave. Sami muzycy twierdzą natomiast, że w trakcie prac nad tym materiałem słuchali bardzo różnej muzyki, od nie aż tak dalekiego stylistycznie Bowery Electric, przez elektronicznych twórców w rodzaju Apex Twina, Boards of Canada, Andy'ego Stotta i Squarepushera czy eksperymentujących hip-hopowców z Death Grips, aż po poważnych kompozytorów Krzysztofa Pendereckiego i Belę Bartóka. Na ostateczny kształt "Heart Under" wpłynęła także pandemia, dając punkt wyjścia do przemysleń zawartych w tekstach, ale też ustawiając dość nihilistyczną atmosferę całości.

Gitary Davida Noonana i Mete'a Kalyoncuoglu ani przez moment nie są używane w konwencjonalny sposób. Zamiast tego ulegają przeróżnym przetworzeniom, dzięki którym tworzą quasi-ambientowe pejzaże albo zgrzytliwe ściany dźwięku - nierzadko jedno i drugie na przestrzeni danego kawałka, jak już w otwierającym całość "23" czy chociażby "Mirrors" lub "Rivers". To właśnie gitary w znacznej mierze odpowiadają za klimat niemal jak z horroru, a czasem kierują utwory w bardziej eksperymentalne rejony, czego najlepszym przykładem "Blue Chalk". Sekcja rytmiczna dla odmiany jest bardziej powściągliwa. Basista Robert Hodgers Clarke gra głównie hipnotyczne ostinata - nierzadko wysuwające się na pierwszy plan - a Shane Maguire bębni w minimalistyczny sposób, czasem wcielając się w żywy automat perkusyjny. Nie mniej istotne dla całości - a może najważniejsze - są partie wokalne Katie Ball, na ogół eteryczne, jakby nieco odrealnione, bardzo intymne, choć także emocjonalne, zwłaszcza gdy wchodzą w naprawdę wysokie rejestry, jak we fragmentach "I Am You" czy "Sore". Pomimo tego upiornego nastroju, a czasem bardziej eksperymentalnego charakteru, zawarte tu utwory pozostają piosenkami. Naprawdę świetnymi piosenkami o wyrazistych melodiach, by wyróżnić tylko "Still", "Seed", "Early" i mojego absolutnego faworyta "In Shade" (jeden z najlepszych tegorocznych refrenów), ale tak w zasadzie każdy z tych dziesięciu kawałków wypada na swój sposób bardzo chwytliwie.

"Heart Under" ukazał się już w maju, więc recenzja wydaje się trochę spóźniona, jednak ta muzyka o wiele lepiej sprawdza się teraz, idealnie korelując z ponurą, jesienną atmosferą. Można by wprawdzie ponarzekać na pewną wtórność tego materiału - skojarzenia z wczesnym Cocteau Twins, Cranes, Slowdive czy My Blood Valentine są podczas odsłuchu nieuniknione - jednak Irlandczycy doskonale się odnajdują w takim graniu, a pod względem kompozycji, wykonania czy umiejętności tworzenia sugestywnego klimatu bynajmniej nie ustępują swoim prekursorom. Jednocześnie ta płyta wcale nie brzmi staromodnie, wręcz przeciwnie, tego typu granie wciąż wydaje się tak samo aktualne, czego nie można powiedzieć o bardziej klasycznych formach rocka.

Ocena: 8/10



Just Mustard - "Heart Under" (2022)

1. 23; 2. Still; 3. I Am You; 4. Seed; 5. Blue Chalk; 6. Early; 7. Sore; 8. Mirrors; 9. In Shade; 10. Rivers

Skład: Katie Ball - wokal, instr. perkusyjne; Mete Kalyoncuoglu - gitara; David Noonan - gitara, dodatkowy wokal; Robert Hodgers Clarke - gitara basowa; Shane Maguire - perkusja i instr. perkusyjne
Producent: Just Mustard


Komentarze

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Death - "Human" (1991)

[Recenzja] Republika - "Nowe sytuacje" (1983) / "1984" (1984)

[Recenzja] Present - "This Is NOT the End" (2024)

[Zapowiedź] Premiery płytowe kwiecień 2024

[Recenzja] Death - "The Sound of Perseverance" (1998)