[Recenzja] The Lounge Society - "Tired of Liberty" (2022)

The Lounge Society - Tired of Liberty


Trzy najlepsze współczesne zespoły rockowe - black midi, Squid oraz Black Country, New Road - mają zaskakująco zbieżne ze sobą biografie. Wszystkie te grupy powstały w ciągu kilku ostatnich lat w Wielkiej Brytanii, a rozpoznawalność przyniosły im występy w londyńskim klubie Windmill Brixton oraz współpraca z wytwórnią Speedy Wunderground Dana Careya, który także produkował ich pierwsze nagrania. Dokładnie tak samo zaczyna się historia kwartetu The Lounge Society, który właśnie zaprezentował swój debiutancki album "Tired of Liberty". Czy to kolejne wielkie dzieło tej sceny?

W porównaniu z "Ants From Up There", "Bright Green Field" czy "Cavalcade" i "Hellfire", pierwsze długogrające wydawnictwo Salonu Towarzyskiego wypada na pewno niezbyt oryginalnie. Stylistycznie najbliżej tu do Squid - i to chyba niekoniecznie ze względu na wspólną inspirację twórczością Talking Heads - jednak brakuje tego szaleństwa, precyzji oraz kreatywności w rozwijaniu estetyki post-punkowej. Co jeszcze wcale nie znaczy, że to kiepska płyta. W porównaniu z wcześniejszą, zeszłoroczną EPką "Silk for the Starving" daje się zauważyć pewien rozwój w kwestii piosenkopisarstwa. Zespołowi coraz lepiej idzie tworzenie bardziej wyrazistych melodii, czego przykładem "Blood Money", "Remains" czy "Upheaval". W samych kompozycjach zdarzają się niekoniecznie spodziewane zwroty akcji, w czym przodują otwieracz "People Are Scary" oraz wieńczący całość "Generation Game", oba łączące czadowe, fajnie bujające granie z nastrojowymi zwolnieniami. Także aranżacyjnie nie brakuje różnych urozmaiceń. Dan Carey aktywnie wspiera zespół za pomocą syntezatora czy klawinetu, a w nagraniach wziął też  udział muzyk grający na perkusjonaliach. Ich wkład wpływa znacząco na charakter takich kawałków, jak "Beneath the Screen", "Last Breath", czy najlepszego na płycie, powalającego intensywnością "No Driver". Natomiast warstwę wokalną czasem wzbogacają żeńskie głosy, jak w refrenach "North Is Your Heart" i "Blood Money". Tak więc niemal każde z tych jedenastu nagrań w jakiś sposób się wyróżnia.

"Tired of Society" nie powinien zawieść miłośników post-punka, szczególnie w tym bardziej klasycznym wydaniu. Debiutowi The Lounge Society brakuje jednak indywidualności i na ten moment kompletnie nie widzę kwartetu w pierwszym szeregu tej młodej brytyjskiej sceny rockowej. Ewentualny awans będzie zależeć od kolejnych płyt, na których być może muzycy zaprezentują własny pomysł na siebie. Pod innymi względami nie mam większych zarzutów - jest to bardzo sprawne poruszanie się po obranej konwencji.

Ocena: 7/10



The Lounge Society - "Tired of Liberty" (2022)

1. People Are Scary; 2. Blood Money; 3. No Driver; 4. Beneath the Screen; 5. North Is Your Heart; 6. Last Breath; 7. Remains; 8. Boredom Is a Drug; 9. It's Just a Ride; 10. Upheaval: 11. Generation Game

Skład: Cameron Davey - wokal, gitara, gitara basowa; Herbie May - gitara, gitara basowa, dodatkowy wokal; Hani Paskin-Hussain - gitara, gitara basowa, dodatkowy wokal; Archie Dewis - perkusja, dodatkowy wokal
Gościnnie: Dan Carey - instr. klawiszowe; Zands Duggan - instr. perkusyjne; Yuri Shibuichi - klaskanie; Anouska Sokolow - dodatkowy wokal; Heartworms - dodatkowy wokal
Producent: Dan Carey


Komentarze

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Pearl Jam - "Dark Matter" (2024)

[Recenzja] Oren Ambarchi / Johan Berthling / Andreas Werliin - "Ghosted II" (2024)

[Recenzja] Cristóbal Avendaño & Silvia Moreno - "Lancé esto al otro lado del mar" (2024)

[Zapowiedź] Premiery płytowe maj 2024

[Recenzja] Kin Ping Meh - "Kin Ping Meh" (1972)