[Recenzja] Laboratorium ‎- "Modern Pentathlon" (1976)



Historia polskiego Weather Report - jak często nazywa się grupę Labolatorium - sięga 1970 roku. To właśnie wtedy, w Krakowie, uformował się pierwszy skład. Od samego początku występowali w nim klawiszowiec Janusz Grzywacz, saksofonista Marek Stryszkowski oraz perkusista Mieczysław Górka, zaś pozostali muzycy regularnie się zmieniali. Początkowo zespół grał podobno muzykę bliższą rocka progresywnego. Dopiero spotkanie z kwintetem Tomasza Stańki, zakończone wspólnym jamowaniem, spowodowało zwrot w bardziej jazzowym kierunku. Niedługo później zespół dokonał natomiast kilku nagrań z udziałem Zbigniewa Seiferta, instrumentalisty grupy Stańki. W epoce wydano je wyłącznie na płycie dla członków Polskiego Stowarzyszenia Jazzowego (wraz z fragmentem warszawskiego występu kwintetu Cannonballa Adderleya), obecnie można je znaleźć także na kompilacji "Anthology 1971 - 1988, Nagrania Wszystkie (No... Prawie Wszystkie)". Pokazują zespół grający całkiem oryginalną mieszankę rocka progresywnego, free jazzu oraz fusion.

Przez pierwsze pięć lat działalność Laboratorium skupiała się głównie na graniu koncertów, w tym także na zagranicznych festiwalach. Do ciekawego zdarzenia doszło w połowie dekady, gdy odbył się wspólny występ zespołu z Tomaszem Stańką i Czesławem Niemenem. Niestety, była to tylko jednorazowa współpraca, nieutrwalona nawet na taśmie. Niedługo później Laboratorium przygotowało materiał na swój pełnoprawny debiut, opublikowany w ramach serii Polish Jazz "Modern Pentathlon". W międzyczasie do trzech członków założycieli dołączył basista Krzysztof Ścierański, za namową którego przyjęto też jego brata Pawła w roli gitarzysty. Zmieniła się też stylistyka. Oryginalną mieszankę gatunków z wczesnych nagrań zastąpiła muzyka odwołująca się wprost do amerykańskiego fusion ze szczególnym wskazaniem na Weather Report. Naprawdę trudno tu uniknąć tego typu porównań, choć przecież nie jest to kopia 1:1.

"Modern Pentathlon" składa się z dwóch części. Pierwszą stronę winylowego wydania wypełnia tytułowa kompozycja, tylko tym razem zapisana po polsku, jako "Pięciobój nowoczesny". W rzeczywistości to pięć zróżnicowanych stylistycznie segmentów. Pierwszy z nich, "Przebieg niekontrolowany", za sprawą podobnych partii syntezatora, klarnetu basowego i perkusjonalii wywołuje bardzo silne skojarzenia z "Rain Dance" Herbiego Hancocka. Balladowy "Mur 1234" to już granie bliższe bardziej subtelnych momentów Weather Report czy nawet Mahavishnu Orchestra, aczkolwiek partia syntezatora zbliża się raczej do progresywnej elektroniki (prawdopodobnie inspiracji dostarczył Klaus Schulze, którego Laboratorium miało okazję supportować). Ostrzejsze partie gitary w "Kravhana" potwierdzają wpływ orkiestry Johna McLaughlina, saksofon w tym fragmencie też brzmi bardzo ekspresyjnie, wręcz freejazzowo, a momentami pobrzmiewa nawet coś z "Bitches Brew". Znalazło się też miejsce dla perkusyjnego popisu Górki. Dwa ostatnie segmenty to przede wszystkim dziwaczne wokalizy Stryszkowskiego, z akompaniamentem o charakterze niemalże swobodnej improwizacji lub żywszym, jazz-rockowym podkładem.

Pomimo bardzo czytelnych odniesień do innych twórców, słychać w tym nagraniu spore ambicje muzyków, którzy jednak wciąż łączyli różne rzeczy na swój sposób. Jednak album ma też drugie oblicze. Stronę B wypełniają kawałki o bardziej komercyjnym charakterze. "Funky dla Franki" zgodnie z tytułem podąża w kierunku bardzo wówczas popularnego jazz-funku. Przypomina te najbardziej merkantylne momenty Weather Report, Return to Forever czy Herbiego Hancocka. W "Szalonym Bacy" muzycy zwalniają, proponując coś w stylu latynoskiego jazz-rocka, tylko czerpiącego z polskiego folkloru. Dość oryginalny pomysł, ale niektóre partie za bardzo popadają w banał. Pewne zażenowanie mogą też budzić połączenie dość tandetnego brzmienia z instrumentalną ekwilibrystyką w "ABZ", w którym znów dochodzi do powielania klisz zachodniego fusion. W takim zestawie nie mogło zabraknąć ballady. Dwu i pół minutowa "Grymaszka" to fortepianowy popis Grzywacza, przywołujący odległe skojarzenia z miniaturami Chicka Corei z "Where Have I Known You Before" Return to Forever. Jest to najlepszy fragment drugiej strony płyty.

Zdecydowanie nie jestem wielbicielem późnego fusion - stąd tyle krytyki względem bardziej komercyjnej połowy "Modern Pentathlon" - ale trzeba przyznać, że nawet w tych fragmentach słychać dobry warsztat instrumentalistów. A choć często podobieństwa do zachodnich twórców są bardzo nachalne, to jednak muzycy Laboratorium proponują też trochę własnych pomysłów. Trochę szkoda, że zespół nie zadebiutował wcześniej, gdy grał bardziej oryginalną muzykę, albo nie ograniczył się tutaj do tego, co proponuje na pierwszej stronie winyla.

Ocena: 7/10



Laboratorium - "Modern Pentathlon" (1976)

1. Pięciobój nowoczesny (Przebieg niekontrolowany / Mur 1234 / Kravhana / Coyola / Taniec "Białego Karła"); 2. Funky dla Franki; 3. Szalony Baca; 4. ABZ; 5. Grzymaszka

Skład: Janusz Grzywacz - pianino, elektryczne pianino, syntezator; Marek Stryszowski - saksofon altowy, klarnet basowy, wokal; Paweł Ścierański - gitara; Krzysztof Ścierański - gitara basowa; Mieczysław Górka - perkusja i instr. perkusyjne
Producent: Wojciech Piętowski


Komentarze

  1. Czy to jeszcze Pablo's Reviews, czy już Polish Jazz Reviews?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to się wyklucza jakoś? Jeszcze będą inne rodzaje muzyki.

      Usuń
    2. A może by tak Pablo's Polish Jazz Reviews?

      Usuń
    3. I bardzo dobrze, jak największa różnorodność, ja sam znajduję coraz więcej dla siebie w innych gatunkach muzycznych.

      Usuń
    4. Jeżeli dla kogoś na tym blogu znajdują się tylko i wyłącznie recenzje polskiego jazzu, to szczerze współczuję.

      Usuń
    5. Jak dla mnie to może być jak najwięcej polskiego jazzu, ważne żeby był dobry ;)

      Usuń
  2. Paweł, kiedy Autechre?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W najbliższym czasie nie będzie, ale kiedyś z pewnością się pojawi więcej recenzji tego duetu.

      Usuń
  3. Dzięki Tobie bardzo dużo dobrej muzyki odnajduje dzięki wielkie !

    OdpowiedzUsuń
  4. Zastanawiam się dlaczego nie ma recenzji przynajmniej kilku albumów SBB. Czy dla Ciebie ta grupa mogłaby nie istnieć? Moim zdaniem zespół miał bardzo ciekawe momenty w karierze. Przez jakiś czas to był nawet mój ulubiony polski band.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są recenzje Grupy Niemen, której wyłonił się pierwszy skład SBB. Miałem dalej pociągnąć temat i omówić ich dokonania po rozstaniu z Niemenem, ale jakoś na razie cały czas wolę pisac o czym innym. Zresztą poza "Karlstad - Live" nic od SBB nie zrobiło na mnie bardzo dobrego wrażenia.

      Usuń
    2. Polecam archiwalny materiał o nazwie "Sikorki". Tamtejsza obecność nazwisk jak Tomasz Stańko, Andrzej Przybielski czy Tomasz Szukalski powinna Cię zaintrygować. Niestety nie ma tam momentu, gdzie wszyscy grają razem, ale jako ciekawostkę mogę zarzucić, że w pewnym fragmencie utworu "Z Tomaszem" muzycy, świadomie lub nie, zaczynają cytować eponimiczny kawałek z eponimicznego albumu Black Sabbath, co zostało wycięte i ktoś chciał to sprzedać jako demo Earth z czasów zanim BS zmieniło nazwę.
      https://youtu.be/0R88fQQCf8o - przykładowy fake

      Usuń
    3. W takim razie kojarzę to nagranie, bo wiele lat temu słuchałem bootlegu z demówkami Black Sabbath, gdzie pomiędzy ich utworami był też ten.

      Usuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Pearl Jam - "Dark Matter" (2024)

[Recenzja] Maruja - "Connla's Well" (2024)

[Recenzja] Oren Ambarchi / Johan Berthling / Andreas Werliin - "Ghosted II" (2024)

[Recenzja] Cristóbal Avendaño & Silvia Moreno - "Lancé esto al otro lado del mar" (2024)

[Recenzja] Kin Ping Meh - "Kin Ping Meh" (1972)