[Recenzja] Eno - "Taking Tiger Mountain (by Strategy)" (1974)



Drugi z zaledwie czterech piosenkowych albumów Briana Eno, "Taking Tiger Mountain (by Strategy)" powstawał w nieco inny sposób niż poprzedni "Here Come the Warm Jets". Lider zrezygnował chociażby z nagrywania poszczególnych utworów w różnych składach. Tym razem nagrał większość materiału z pomocą jedynie czterech instrumentalistów. W sesji wzięli udział Phil Manzanera na gitarze, Brian Turrington na basie, Freddie Smith na bębnach, a także Robert Wyatt na przeszkadzajkach i jako dodatkowy wokalista. Przez studio przewinęło się też kilku dodatkowych muzyków, w tym Phil Collins, który zastąpił Smitha w jednym kawałku - był to rodzaj podziękowania za pomoc Eno przy tworzeniu "The Lamb Lies Down on Broadway" Genesis. Co ciekawe, także "Taking Tiger Mountain (by Strategy)" jest czymś na kształt albumu koncepcyjnego, a może raczej parodią takiej formy. Tytuł zaczerpnięto z chińskiej opery rewolucyjnej, ale wątek tego kraju pojawia się w tekstach zaledwie trzech czy czterech utworów. W jednym z późniejszych wywiadów Eno tłumaczył, że nie był nigdy zwolennikiem maoizmu. Zresztą cała warstwa liryczna na tej płycie ma raczej pesymistyczny wydźwięk.

W przeciwieństwie do samej muzyki, która sprawia wrażenie bardzo optymistycznej. Muzycy nie odchodzą tutaj od artrockowo-popowo-glamowej stylistyki "Here Come the Warm Jets". Jednak jeszcze większą rolę zdają się odgrywać różnego rodzaju studyjne sztuczki. Poniekąd był to efekt wydarzeń, do których doszło podczas trasy koncertowej promującej album debiutancki. Już w jej pierwszych dniach problemy zdrowotne lidera zmusiły go do odwołania pozostałych występów. Eno, będąc świadomym, że nie zdoła już nigdy regularnie koncertować, mógł skupić się na tworzeniu muzyki, której nie będzie trzeba odtwarzać na scenie. Dało to znacznie większe pole do popisu w kwestii brzmienia czy aranżacji. Mnóstwo tu przeróżnych smaczków, z których część odkrywa się dopiero przy kolejnych przesłuchaniach. O ile jednak aranżacje są złożone, to struktury poszczególnych kawałków przybierają raczej piosenkowe formy, a ich dodatkowym atutem okazują się wyraziste, atrakcyjne melodie. Całość trzyma bardzo równy poziom, ale gdybym już musiał coś z tej płyty wyróżnić, to byłby to z jednej strony przywołujący echa psychodelicznej końcówki poprzedniej dekady "Mother Whale Eyeless", a z drugiej - antycypujące post-punk kawałki "The True Wheel" i "Third Uncle". Ten ostatni doczekał się nawet przeróbki grupy Bauhaus, co tylko potwierdza wpływ Eno na powstanie tego nurtu. Późniejsza współpraca z Talking Heads nie była zatem przypadkiem.

Brian Eno na "Taking Tiger Mountain (by Strategy)" nie zdołał przebić "Here Come the Warm Jets", a nawet nie zbliżył się do jego poziomu. Trochę brakuje tu świeżości i aż tak mocnych punktów, jak "Baby's on Fire" czy tytułowy utwór z poprzednika, choć równiejszy poziom poszczególnych kawałków może działać na korzyść tego longplaya. Mimo wszystko, jest to bardzo przyjemna płyta, po którą warto sięgnąć, jeśli szuka się muzyki łatwej w odbiorze, lekkiej i bezpretensjonalnej, ale nie banalnej. Nawet jeśli łatwo to przeoczyć przy bardziej pobieżnym kontakcie, zawartość "Taking Tiger Mountain (by Strategy)" to bardzo wyrafinowane granie, które powinni docenić także słuchacze preferujący ambitniejszą muzykę.

Ocena: 7/10



Eno - "Taking Tiger Mountain (by Strategy)" (1974)

1. Burning Airlines Give You So Much More; 2. Back in Judy's Jungle; 3. The Fat Lady of Limbourg; 4. Mother Whale Eyeless; 5. The Great Pretender; 6. Third Uncle; 7. Put a Straw Under Baby; 8. The True Wheel; 9. China My China; 10. Taking Tiger Mountain

Skład: Brian Eno - wokal, gitara, instr. klawiszowe, elektronika; Phil Manzanera - gitara; Brian Turrington - gitara basowa, pianino (10); Freddie Smith - perkusja (1-3,5-10); Robert Wyatt - instr. perkusyjne, dodatkowy wokal
Gościnnie: Andy Mackay - instr. dęte (3); Phil Collins - perkusja (4); Portsmouth Sinfonia - instr. smyczkowe (7); The Simplistics - dodatkowy wokal (2,10); Polly Eltes - dodatkowy wokal (4); Randi and the Pyramids - dodatkowy wokal (8)
Producent: Brian Eno


Komentarze

  1. Zawiera mój ulubiony utwór Eno (nie licząc pięknego i ponadczasowego An Ending (Ascent)): The Fat Lady of Limbourg

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Pearl Jam - "Dark Matter" (2024)

[Recenzja] Maruja - "Connla's Well" (2024)

[Recenzja] Oren Ambarchi / Johan Berthling / Andreas Werliin - "Ghosted II" (2024)

[Recenzja] Cristóbal Avendaño & Silvia Moreno - "Lancé esto al otro lado del mar" (2024)

[Recenzja] Kin Ping Meh - "Kin Ping Meh" (1972)