[Recenzja] Frank Zappa - "Sleep Dirt" (1979)



"Sleep Dirt" to kolejny, po wydanym cztery miesiące wcześniej "Studio Tan", zbiór nagrań niewykorzystanych na poprzednich albumach. Pięć z siedmiu zawartych tu utworów - z wyjątkiem "Time Is Money" i tytułowego - Frank Zappa planował umieścić na czteropłytowym wydawnictwie "Läther". Wydawca, moim zdaniem słusznie, rozbił ten materiał na cztery osobne longplaye. Sam artysta nie miał praktycznie żadnego wpływu na ich kształt. Odrzucono chociażby jego sugestię, by recenzowany tu zbiór zatytułować "Hot Rats III", pomimo potencjalnych korzyści merkantylnych, jakie mogłoby to zapewnić. Akurat taką decyzję wytwórni trudno mieć za złe. "Sleep Dirt" co prawda nawiązuje do jazz-rockowej stylistyki "Hot Rats" i "Waka/Jawaka" (nieformalnego "Hot Rats II"), jednak pod względem jakościowym ustępuje im znacząco.

Większość materiału powstała w grudniu 1974 roku, podczas prac nad albumem "One Size Fits All". Dlatego oprócz lidera można w nich usłyszeć takich muzyków, jak George Duke, Ruth Underwood, Chester Thompson, Bruce Fowler czy basista James Youman. Wyjątek stanowi tytułowy "Sleep Dirt", w którym słychać jedynie duet Zappy i Youmana na gitarach akustycznych. Ponadto, "Flambay" i "Spider of Destiny" trafiły tu w wersjach przerobionych dwa lata później -  oryginalne partie basu zastąpiono kontrabasem Patricka O'Hearna. Stanowiące klamrę albumu "Filthy Habits" i "The Ocean Is the Ultimate Solution" to natomiast odrzuty z sesji "Zoot Allures", z udziałem Terry'ego Bozzio na oraz Dave'a Parlato lub O'Hearna na basie. Oryginalna wersja albumu jest w pełni instrumentalna, jednak większość kompaktowych edycji zawiera miks Zappy z 1991 roku, z dogranym wówczas śpiewem Thany Harris do utworów "Flambay", "Spider of Destiny" i "Time Is Money". Ponadto, oryginalne bębny Thompsona z dwóch pierwszych oraz "Regyptian Strut" zostały zastąpione partiami Chada Wackermana. Nie da się jednak ukryć, że smooth-jazzowy wokal Harris kompletnie rujnuje te kawałki, więc warto poszukać wersji z oryginalnym miksem.

Ale także pierwotnemu wydaniu albumu daleko do ideału. Ten materiał wypada wyjątkowo, jak na Zappę, przeciętnie. "Fifty Habits" ma dość fajny, minorowy nastrój, a "The Ocean Is the Ultimate Solution" charakteryzuje się równie przyjemnym, jamowym klimatem, jednak oba wydają się trochę za długie, bo instrumentaliści wcale nie pokazują w nich wiele. Nagrany bez udziału lidera, quasi-jazzowy "Flambay" zwraca uwagę popisem Underwood, ale pozostali muzycy grają w strasznie schematyczny sposób. Lepiej prezentują się "Spider of Destiny" - podobny stylistycznie, ale bardziej zwarty i wzbogacone niezłą solówką Zappy. "Regyptian Strut" wyróżnia się udziałem dęciaków oraz tym, że lider tym razem gra wyłącznie na perkusjonaliach. Znów jednak brakuje czegoś wyrazistego, a utwór ciągnie się jakby bez pomysłu. Nieco więcej zaczyna się dziać dopiero w "Time Is Money", z kolejnym gitarowym popisem Franka, któremu towarzyszy bardziej złożona, wręcz avant-progowa gra pozostałych instrumentalistów. Całkiem ciekawie wypada też tytułowy "Sleep Dirt", będący chyba jedynym tego rodzaju utworem w dorobku artysty. Dialogi ze studia na początku i końcu dodają fajnej atmosfery.

Pomimo kilku ciekawszych momentów, "Sleep Dirt" wypada po prostu blado na tle wcześniejszego dorobku Franka Zappy. To, że nie wytrzymuje porównania z "Hot Rats", "Waka/Jawaka", "The Grand Wazoo" czy "One Size Fits All" nie powinno dziwić, bo mało co może się z nimi równać. Ale lepiej prezentuje się też taki "Studio Tan", na którym przecież znalazły się dwa naprawdę mocarne utwory. Tymczasem tutaj jednych kawałków słucha mi się nieco lepiej, innych trochę gorzej, ale żaden nie budzi we mnie zachwytu. "Sleep Dirt", nawet w tej lepszej, całkowicie instrumentalnej wersji, to raczej tylko ciekawostka dla wielbicieli artysty. Na koniec warto jeszcze dodać, że w 1996 roku, już po śmierci Zappy, w końcu doszło do wydania "Läther" - na trzech płytach kompaktowych oddano oryginalną wizję muzyka lub przynajmniej coś do niej zbliżonego. Panujący tam chaos i mnogość wypełniaczy czynią go kolejnym wydawnictwem, które można polecić wyłącznie największym miłośnikom Franka.

Ocena: 6/10



Frank Zappa - "Sleep Dirt" (1979)

1. Filthy Habits; 2. Flambay; 3. Spider of Destiny; 4. Regyptian Strut; 5. Time Is Money; 6. Sleep Dirt; 7. The Ocean Is the Ultimate Solution

Skład: Frank Zappa - gitara (1,3,6,7), instr. klawiszowe (1), instr. perkusyjne (4); George Duke - instr. klawiszowe (2-5); Bruce Fowler - puzon (4); Dave Parlato - gitara basowa (1); Patrick O'Hearn - kontrabas (2,3,7); James Youman - gitara basowa (4,5), gitara (6); Terry Bozzio - perkusja (1,7); Chester Thompson - perkusja (2-5); Ruth Underwood - instr. perkusyjne (2-5)
Dodatkowo w wersjach CD: Thana Harris - wokal (2,3,5); Chad Wackerman - perkusja (2-4)
Producent: Frank Zappa


Komentarze

  1. Zappa w oryginale chciał wydać jeden album ale wytwórnia zrobiła inaczej i wydała wtedy osobno 3 płyty w tym te dwa recenzowane teraz. Po latach wydano 3 płytowy album Lather z krową na okładce przypominającą tą z Atom Heart Mother tylko rysunkową z wąsami Zappy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, już napisałem o tym w tej i poprzedniej recenzji. Swoją drogą płyt było cztery, o czym też wspominam.

      Usuń
  2. najgorsza płyta Zappy z lat 70-tych

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Pearl Jam - "Dark Matter" (2024)

[Recenzja] ||ALA|MEDA|| - "Spectra Vol. 2" (2024)

[Recenzja] Death - "Human" (1991)

[Recenzja] Van der Graaf Generator - "The Least We Can Do Is Wave to Each Other" (1970)

[Recenzja] Santana - "Welcome" (1973)