[Recenzja] David Bowie - "Station to Station" (1976)



"Station to Station" to przejściowy album w karierze Davida Bowie. On sam niewiele pamięta z okresu tworzenia tego materiału. Artysta był wówczas poważnie uzależniony od kokainy, co istotnie wpływało na jego stan psychiczny i wygląd zewnętrzny. W tamtym czasie stworzył swoje ostatnie słynne alter-ego, powszechnie znane jako The Thin White Duke. Najbardziej ze wszystkich kontrowersyjne, ze względu na na zainteresowania tej postaci okultyzmem i... nazizmem. Po latach Bowie tłumaczył się, że była to tylko kreacja artystyczna, stworzona pod wpływem narkotyków. Jego nowy wizerunek docenił natomiast brytyjski reżyser Nicolas Roeg, który zaproponował muzykowi główną rolę w filmie "Człowiek, który spadł na ziemię". Był to jego pierwszy poważny występ aktorski. Kadr z filmu trafił na okładkę albumu "Station to Station". Znalazły się na nim utwory, które Bowie tworzył z myślą o jego ścieżce dźwiękowej. Nie udało się jednak dogadać z reżyserem, w wyniku czego rzeczywisty soundtrack powstał bez udziału artysty, a przygotowane przez niego nagrania stały się samodzielnym dziełem. Jednym z najbardziej cenionych w całym jego dorobku.

Jeśli zaś chodzi o wspomnianą przejściowość, to album z jednej strony jest wyraźną kontynuacją poprzedniego "Young Americans", a z drugiej stanowi już zapowiedź przyszłych dokonań. O fascynacji lidera soulem przypomina przede wszystkim "Golden Years", największy przebój z tej płyty. To akurat dość banalna piosenka, która o wiele bardziej pasowałaby na poprzedni longplay. Mocno funkowy "Stay" to już ciekawsze nagranie, mimo wciąż tanecznego charakteru, dające duże pole do popisu gitarzystom. Echa tamtej stylistyki słychać też w "TVC 15", nieco kabaretowym kawałku, który wymyka się prostej kwalifikacji gatunkowej. Na albumie znalazły się też dwie udane, typowe dla artysty ballady, "Word on a Wing" i "Wild is the Wind", choć akurat ta druga to przeróbka utworu z końca lat 50., oryginalnie wykonane przez Johnny'ego Mathisa na potrzeby identycznie zatytułowanego filmu. Najważniejszy jest tu jednak tytułowy "Station to Station", który z długością przekraczającą dziesięć minut okazuje się najdłuższym studyjnym nagraniem Bowiego. Tu również pobrzmiewają jeszcze pewne echa funku czy soulu, jednak słychać też wpływy najnowszych fascynacji lidera - dokonań takich grup, jak Kraftwerk, Neu! czy innych przedstawicieli krautrocka. To obok tytułowej kompozycji z "Aladdin Sane" najbardziej ambitne nagranie w dotychczasowym dorobku artysty i punkt wyjścia dla jego kolejnych albumów, czyli słynnej Trylogii Berlińskiej.

"Station to Station" to longplay wciąż mocno osadzony w bardziej komercyjnych, tanecznych klimatach. Jednak w porównaniu z "Young Americans" jest dziełem o wiele dojrzalszym, w większym stopniu nacechowanym osobowością twórcy, a przy tym zdradzającym pewne ambicje artystyczne. Zdecydowanie jest to jeden z najbardziej udanych albumów w dyskografii Davida Bowie.

Ocena: 8/10



David Bowie - "Station to Station" (1976)

1. Station to Station; 2. Golden Years; 3. Word on a Wing; 4. TVC 15; 5. Stay; 6. Wild is the Wind

Skład: David Bowie - wokal, gitara, saksofon altowy, saksofon tenorowy, syntezator, melotron; Roy Bittan - pianino, organy; Harry Maslin - syntezator, wibrafon, melodyka; Carlos Alomar - gitara; Earl Slick - gitara; George Murray - gitara basowa; Dennis Davis - perkusja; Warren Peace - dodatkowy wokal
Producent: David Bowie i Harry Maslin


Komentarze

  1. Moim zdaniem jego drugi najlepszy album

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Imo "Low". Może lepsze określenie to ulubiony.

      Usuń
  2. Dla mnie zdecydowanie najlepszy album Davida, równy ale przede wszystkim z arcydziełem w postaci tytułowego utworu.

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie Outside, Blackstar i Earthling

    OdpowiedzUsuń
  4. A u mnie jeszcze jak słuchałem kiedyś Bowiego to był Heroes.

    OdpowiedzUsuń
  5. "Wild is the Wind" jest oparty bardziej na wersji Niny Simone z 1966 roku

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Pearl Jam - "Dark Matter" (2024)

[Recenzja] ||ALA|MEDA|| - "Spectra Vol. 2" (2024)

[Recenzja] Santana - "Welcome" (1973)

[Recenzja] Van der Graaf Generator - "The Least We Can Do Is Wave to Each Other" (1970)

[Recenzja] Death - "Human" (1991)