[Recenzja] David Bowie - "Diamond Dogs" (1974)



Po blisko dwóch latach wcielania się w postać Ziggy'ego Stardusta, wypełnionych intensywnym promowaniem albumów "The Rise and Fall of Ziggy Stardust and the Spiders from Mars" i "Aladdin Sane", David Bowie miał już serdecznie dość swojego alter ego. Zwieńczeniem tamtego etapu w jego działalności jest nagrany na szybko "Pin Ups". Album okazał się kompletnie nijakim zbiorem przeróbek rockowych hitów z połowy lat 60., przearanżowanych na glamową modłę. Już to wydawnictwo przyniosło pewną zmianę w składzie. Miejsce Micka Woodmanseya, oryginalnego perkusisty Pająków z Marsa, zajął sam Aynsley Dunbar - utalentowany bębniarz, który dał się już poznać jako członek zespołów Johna Mayalla, Franka Zappy i Lou Reeda. Niedługo po tamtej sesji, chcąc definitywnie zerwać z wizerunkiem Ziggy'ego, Bowie pozbył się pozostałych Pająków, gitarzysty Micka Ronsona i basisty Trevora Boldera, a także współodpowiedzialnego za niedawne sukcesy producenta Kena Scotta.

Artysta pracował w tym okresie nad kilkoma projektami, których nie udało się zrealizować: musicalem na podstawie historii Ziggy'ego Stardusta, muzyczną adaptacją "Roku 1984" George'a Orwella (tu na przeszkodzie stanęły kwestie prawne), a także albumem koncepcyjnym o apokaliptycznej tematyce, inspirowanym twórczością Williama S. Burroughsa. Ostatecznie, pomysły ze wszystkich tych przedsięwzięć złożyły się na jeden album, "Diamond Dogs". Bowie wciela się tutaj w kolejną postać, Halloween Jacka, dość jednak podobną do Stardusta, a i pod względem muzycznym nie odchodzi daleko od kilku poprzednich albumów. Co ciekawe, lider samodzielnie wykonał większość partii gitarowych, z wyjątkiem jednego utworu, w którym na gitarze zagrał Alan Parker. Ponadto, w sesji nagraniowej udział wzięli: klawiszowiec Mike Garson, znany już z dwóch poprzednich albumów Bowiego, basista Herbie Flowers, który udzielał się wcześniej na "Space Oddity", a także dwóch perkusistów, wspomniany Aynsley Dunbar oraz Tony Newman, były członek The Jeff Beck Group. Co istotne, lider odnowił współpracę z Tonym Viscontim. Tutaj jego udział ograniczył się do zaaranżowania smyczków w jednym kawałku, ale już wkrótce miał wrócić do roli producenta.

"Diamond Dogs" to ostatni album Bowiego wpisujący się w stylistykę glam rocka. Do stylistyki poprzednich albumów nawiązują przede wszystkim dwa kawałki napisane z myślą o wspomnianym wyżej musicalu: energetyczny i bardzo chwytliwy, ale i dość banalny "Rebel Rebel" , a także podniosła, stadionowa ballada "Rock 'n' Roll with Me". Nieodległe czasy "Ziggy'ego Stardusta" i "Aladdin Sane'a" przypomina także tytułowy "Diamond Dogs", w którym Bowie po raz kolejny zbliża się do stylistyki The Rolling Stones z okolic "Exile on Main St.". Co ciekawe, zarówno ten kawałek, jak i przede wszystkim finałowy "Chant of the Ever Circling Skeletal Family", zdają się antycypować nadchodzącą falę punk rocka. W przyszłość wybiega także "1984" i to nie tylko ze względu na tytuł oraz tekst, ale także taneczną warstwę rytmiczną, inspirowaną funkiem i soulem, zwiastującą erę muzyki disco. To także zapowiedź kierunku, w jakim Bowie śmielej podążył już na kolejnym albumie. Na "Diamond Dogs" znalazły się także nagrania świadczące o nieco większych ambicjach lidera. Ballada "We Are the Dead", której posępny klimat dobrze koresponduje z apokaliptyczną tematyką albumu, a zwłaszcza nieco podniosły i zarazem całkiem przebojowy "Big Brother", to doskonałe przykłady aranżacyjnego kunsztu. Z kolei "Sweet Thing", "Canditate" i "Sweet Thing (Reprise)" tworzą coś na kształt progowej suity, a pod względem stylistycznym będącą udaną fuzją rocka, soulu oraz jazzu.

"Diamond Dogs", podobnie jak wcześniej "Aladdin Sane", charakteryzuje się naprawdę sporym rozrzutem stylistycznym. Płynne przejścia między wieloma nagraniami sprawiają jednak, że całość klei się trochę bardziej od tamtego wydawnictwa. A i poziom poszczególnych utworów wydaje się tym razem nieco równiejszy. Właśnie dlatego uważam "Diamond Dogs" za najlepszy album Bowiego z glamowego okresu, który jednak ogólnie nie był najlepszym etapem jego działalności.

Ocena: 7/10



David Bowie - "Diamond Dogs" (1974)

1. Future Legend; 2. Diamond Dogs; 3. Sweet Thing; 4. Candidate; 5. Sweet Thing (Reprise); 6. Rebel Rebel; 7. Rock 'n' Roll with Me; 8. We Are the Dead; 9. 1984; 10. Big Brother; 11. Chant of the Ever Circling Skeletal Family

Skład: David Bowie - wokal, gitara, saksofon, syntezator, melotron; Mike Garson - instr. klawiszowe; Herbie Flowers - gitara basowa; Tony Newman - perkusja; Aynsley Dunbar - perkusja
Gościnnie: Alan Parker - gitara (9); Tony Visconti - aranżacja instr. smyczkowych (9)
Producent: David Bowie


Komentarze

  1. rebel rebel myślałem że tak przebój z lat 60,brzmi jak klasyczny rock`nroll w stylu Chucka berrego czy Jerry l Lewisa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie może być z lat 60-tych z powodu brzmienia gitary, ten kawałek jest proto-punkowy- jest to zapowiedź punk rocka.

      Usuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Julia Holter - "Something in the Room She Moves" (2024)

[Recenzja] Alice Coltrane - "The Carnegie Hall Concert" (2024)

[Recenzja] Laurie Anderson - "Big Science" (1982)

[Recenzja] Księżyc - "Księżyc" (1996)

[Zapowiedź] Premiery płytowe marzec 2024