[Recenzja] Sun Ra - "Nothing Is..." (1970)



Zdecydowana większość dokonań Sun Ra została pierwotnie wydana przez niego własnym sumptem, w ilości kilkudziesięciu egzemplarzy sprzedawanych podczas koncertów. Artysta miewał też jednak okresy współpracy z bardziej profesjonalnymi wytwórniami. W połowie lat 60. podpisał kontrakt ze specjalizującą się w awangardowym jazzie ESP-Disk. To właśnie jej nakładem ukazały się obie części "The Heliocentric Worlds of Sun Ra", a także kilka zarejestrowanych w tym okresie koncertówek, z których najbardziej znana to "Nothing Is...". Nie do końca jasna jest kwestia, kiedy ten album został wydany. Większość źródeł podaje 1970 rok. ale np. według Discogs nastąpiło to już cztery lata wcześniej. Brak również zgodności co do dokładnej daty nagrania. Niemal na pewno była to pierwsza połowa 1966 roku, podczas wiosennej trasy po amerykańskich uniwersytetach.

"Nothing Is..." pokazuje Sun Ra i jego Solarną Arkestrę w ciekawym momencie. Już po nagraniu "The Magic City" oraz wspomnianych "The Heliocentric Worlds of Sun Ra", a więc jednych z najbardziej bezkompromisowych, prawdziwie freejazzowych albumów w dorobku artysty. Jednak na żywo zespół prezentuje się mniej radykalnie. Nie brakuje tu brutalniejszych momentów, mogących sprawiać wrażenie chaotycznych improwizacji, ale są też fragmenty bliższe bopowej tradycji. Ówczesne eksperymenty ze swobodniejszą formą mieszają się tu zatem z wcześniejszymi doświadczeniami muzyków. Świetny przykład stanowi rozpoczynający oryginalne wydanie (na niektórych wznowieniach kolejność utworów jest inna) "Dancing Shadows". To odświeżona, rozbudowana wersja kompozycji z poprzedzającego freejazzowy okres albumu "When Sun Comes Out", wydanego pierwotnie w 1963 roku. Długimi momentami klasycznie swingująca, z melodyjnymi solówkami dęciaków, niepozbawiona jednak bardziej zgiełkliwych partii.

Podobne wpływy, tylko już przewagą freejazzowego grania, przeplatają się także w "Shadow World", przearanżowanej wersji utworu z "The Magic City". O ile przez większość płyty lider trzyma się wyłącznie pianina, tak w tym jednym nagraniu słychać też partię wczesnego syntezatora analogowego, Clavioline, z którym muzyk na większą skalę eksperymentował w studiu. Dla odmiany w "Exotic Forest" muzycy właściwie przez cały czas grają bardzo nastrojowo. Zgodnie z tytułem, nagranie wyróżnia się egzotycznym klimatem, tworzonym przede wszystkim przez perkusjonalia, hipnotyczną linię basu Ronniego Boykinsa oraz partie Marshalla Allena na instrumencie raczej nie kojarzonym z jazzem - oboju. Poza tymi trzema rozbudowanymi utworami, trwającymi od niespełna dziesięciu do ponad trzynastu minut, trafiło tu też kilka miniatur, często o lżejszym, bardziej humorystycznym charakterze, co dodatkowo podkreśla grupowy śpiew ("Imagination", "Sun Ra and His Band from Outer Space", "Theme of the Stargazers", "Next Stop Mars"). Choć taki "Outer Spaceways Incorporated" to już freejazzowy radykalizm w pigułce.

W przebogatej dyskografii Sun Ra trudno znaleźć jedno wydawnictwo, które byłoby reprezentatywne dla całej jego twórczości. "Nothing Is..." stanowi natomiast całkiem dobre podsumowanie dokonań do 1966 roku, z naciskiem na te późniejsze, bardziej eksperymentalne. Na płycie jest mnóstwo freejazzowej spontaniczności i ekspresji, ale też trochę rzadkiego w tej stylistyce humoru, a nawet sporo przystępniejszego grania. To ostatnie powinno uświadomić awangardo-sceptykom, że muzycy naprawdę potrafią grać, a pozorny chaos w pozostałych momentach nie wynika z braku umiejętności, lecz był świadomym wyborem, by wyrwać się ze schematów. Wykonanie jest tu zresztą naprawdę świetne. Ponadto wspomnieć muszę o wyjątkowo dobrym, jak na album Sun Ra, brzmieniu. W przypadku znacznej części jego płyt słychać, że to budżetowe nagrania, natomiast "Nothing Is..." brzmi jak profesjonalna rejestracja. Trudno o lepsze wprowadzenie w te bardziej radykalne dokonania Arkestry i jej lidera, dlatego polecam poznawać je właśnie od tego wydawnictwa.

Ocena: 8/10



Sun Ra - "Nothing Is..." (1970)

1. Dancing Shadows; 2. Imagination; 3. Exotic Forest; 4. Sun Ra and His Band from Outer Space; 5. Shadow World; 6. Theme of the Stargazers; 7. Outer Spaceways Incorporated; 8; Next Stop Mars

Skład: Sun Ra - pianino, Clavioline (5); Marshall Allen - saksofon altowy, obój (3); Pat Patrick - saksofon barytonowy; John Gilmore - saksofon tenorowy; Ali Hassan - puzon; Teddy Nance - puzon; Robert Cummings - klarnet; Carl Nimrod - róg, gong; Ronnie Boykins - kontrabas, tuba; Clifford Jarvis - perkusja; James Jackson - instr. perkusyjne, flet
Producent: -


Komentarze

  1. Znasz może tę edycję na dwóch CD? Warto ją nabyć?

    "muzycy naprawdę potrafią grać"
    Chyba nikt nie ma co do tego wątpliwości! Gilmore to najbardziej niedoceniany saksofonista jazzowy! Coltrane u niego brał nawet lekcje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, słuchałem tego albumu tylko w oryginalnej wersji.

      Sądząc po komentarzach, które nawet tutaj czasem się pojawiają, niektórzy mają takie wątpliwości.

      Usuń
  2. Świetny album! Ogólnie dokonania Sun Ra z połowy lat 60. są wspaniałe. The Heliocentric Worlds i Strange Strings należą, moim zdaniem, do jego najlepszych i najbardziej udanych dzieł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ale "Strange Strings" najlepsze? Niecodzienny wybór!

      Usuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Laurie Anderson - "Big Science" (1982)

[Recenzja] Julia Holter - "Something in the Room She Moves" (2024)

[Recenzja] Alice Coltrane - "The Carnegie Hall Concert" (2024)

[Recenzja] Księżyc - "Księżyc" (1996)

[Zapowiedź] Premiery płytowe marzec 2024