[Recenzja] Sun Ra & His Solar Arkestra - "The Magic City" (1966)



Sun Ra był jedną z najbardziej barwnych i ekscentrycznych postaci na jazzowej scenie. Urodził się w 1914 roku w Alabamie jako Herman Poole Blount, choć sam uważał się za przybysza z kosmosu, który przyszedł na świat na Saturnie. Nie do końca jest jasne, czy to tylko element artystycznej kreacji, skutek niezdiagnozowanej choroby psychicznej, czy może efekt mistycznych przeżyć, o których chętnie opowiadał. Tak czy inaczej, oficjalnie zmienił swoje nazwisko Le Sony'r Sun Ra. Pomimo różnych dziwactw, był też prawdziwym nowatorem i niezwykle wpływowym muzykiem. Jako jeden z pierwszych grał muzykę inspirowaną kosmosem, co w praktyce polegało na stosowaniu przez niego i członków jego zespołu - The Arkestra - nietypowych instrumentów (jako jeden z pierwszych jazzmanów sięgnął po syntezator), a te bardziej typowe używano w niekonwencjonalny sposób. Był też jednym z pionierów wykorzystywania na szeroką skalę improwizacji, dlatego też jest uznawany za prekursora free jazzu. Warto też dodać, że w składzie Arkestry karierę zaczynało wielu cenionych muzyków, m.in. Don Cherry, Eddie Gale, John Gilmore, Clifford Jarvis, Julian Priester, James Spaulding czy Pharoah Sanders. Ten ostatni swój sceniczny pseudonim zawdzięcza właśnie Blountowi.

Pianista pozostawił po sobie niesamowitą ilość muzyki. Oficjalna dyskografia Sun Ra obejmuje blisko dwie setki studyjnych i koncertowych wydawnictw (wiele z nich ukazało się już po śmierci Blounta w 1993 roku), nie licząc singli, EPek oraz kompilacji. Jest to jedna z najbardziej obszernych dyskografii w historii muzyki. Znaczną część swoich płyt Blount opublikował we własnej, niezależnej wytwórni El Saturn Records. Poszczególne tytuły, z ręcznie wykonywanymi okładkami, ukazywały się zwykle w ilości kilkudziesięciu egzemplarzy, rozprowadzanych podczas koncertów. Jak łatwo się domyślić, nie należą one dziś do tanich ani łatwo dostępnych. Na szczęście, wiele z tych wydawnictw doczekało się wznowień przez profesjonalne, prestiżowe wytwórnie. Sun Ra i The Arkestra zaczęli swoją działalność w latach 50. ubiegłego wieku. Najwcześniejsze dokonania są, przynajmniej z dzisiejszej perspektywy, raczej konwencjonalne. Z czasem jednak muzyka coraz bardziej się radykalizowała, czego apogeum nastąpiło w połowie lat 60. - to właśnie wtedy ukazały się albumy, które należy uznać za jedne z najbardziej istotnych dla free jazzu. Doskonałym przykładem jest "The Magic City", zarejestrowany wiosną i jesienią 1965 roku, następnie wydany własnym sumptem, a w 1973 roku wznowiony nakładem Impulse! Records.

To właśnie na tym wydawnictwie zaczęły się eksperymenty Sun Ra z elektroniką. Ściślej mówiąc muzyk zagrał tutaj nie tylko na pianinie, ale również na instrumencie o nazwie clavioline - jednym z pierwszych syntezatorów analogowych. Jego możliwości zostały zaprezentowane w blisko półgodzinnym nagraniu tytułowym. W bardziej nastrojowych momentach - bo nie brakuje tu też intensywnego grania, z atonalnymi dźwiękami pianina oraz rzężącymi dęciakami -  Blount kreuje na tym urządzeniu niezwykłą, retro-futurystyczną atmosferę. Do jego brzmieniowych eksploracji stopniowo dołącza 14-osobowy zespół. Pomimo tak licznego aparatu wykonawczego, utwór posiada mnóstwo przestrzeni - całkiem swobodne partie występujących w różnych konfiguracjach zdają się być jednocześnie niezależne od siebie i tworzyć spójną całość. Im silniej jednak na siebie oddziałują, wchodzą we wzajemną interakcję, tym mniej w nich harmonii. To zestawienie chaosu i ładu zdaje się być całkiem dobrym przedstawieniem kosmosu za pomocą dźwięków. Pozostałe trzy nagrania, wypełniające stronę B, powstały parę miesięcy wcześniej i w nich słychać wyłącznie akustyczne instrumentarium. Jest to granie równie radykalne, nieokrzesane, a jednocześnie bardzo przestrzenne, które nie tylko w momentach subtelniejszych (należących do rzadkości) przywołuje kosmiczną atmosferę.

"The Magic City" w bardzo udany sposób rozpoczyna najbardziej eksperymentalny i najtrudniejszy w odbiorze okres w twórczości Sun Ra. Inne ciekawe wydawnictwa zarejestrowane i wydane w tym czasie, to m.in. dwuczęściowy "The Heliocentric Worlds of Sun Ra", "Other Planes of There" oraz koncertowy "Nothing Is...". Nie poświęcę im osobnych recenzji, ponieważ w ogólnym charakterze są do siebie bardzo podobne, jednak wielbicielom free jazzu - tym, którzy jakimś cudem jeszcze nie znają któregoś z tych albumów lub w ogóle nie dotarli do dokonań pianisty - a także miłośnikom kosmicznych klimatów, z czystym sumieniem polecam każde z tych wydawnictw.

Ocena: 8/10

PS. w zbliżającym się 37. numerze magazynu "Lizard" zostanie opublikowany mój artykuł na temat free jazzu, w którym wspominam także o tym albumie. Pismo można zamówić tutaj.



Sun Ra & His Solar Arkestra - "The Magic City" (1966)

1. The Magic City; 2. The Shadow World; 3. Abstract Eye; 4. Abstract 'I'

Skład: Sun Ra - instr. klawiszowe; John Gilmore - saksofon tenorowy; Marshall Allen - saksofon altowy, flet, obój; Danny Davis - saksofon altowy, flet; Harry Spencer - saksofon altowy; Pat Patrick - saksofon barytonowy, flet, instr. perkusyjne; Robert Cummings - klarnet basowy; Walter Miller - trąbka; Chris Capers - trąbka; Ali Hassan - puzon; Teddy Nance - puzon; Bernard Pettaway - puzon; Ronnie Boykins - kontrabas; Roger Blank - perkusja i instr. perkusyjne; Jimhmi Johnson - perkusja i instr. perkusyjne
Producent: Alton Abraham

Po prawej: okładka wydania Impulse! Records (1973).


Komentarze

  1. Dla fanów free jazzu to ta płyta jest 10+/10, a właściwie poza skalą. Należy do świętej trójcy najważniejszych płyt w początkach historii zbiorowego free obok "Free Jazz" Ornette Colemana i "Ascension" Johna Coltrane.
    Sama postać Sun Ra to osobna historia. Jako wielbiciel jego muzyki posiadam ponad 50 jego albumów ze wszystkich okresów życia (w drugiej połowie swoich lat nie był tak ekstremalnym free) i jest on jednym z najczęściej słuchanych jazzmanów. Jest też jednym z prekursorów hip hopu - polecam płytę Nuclear War. Tytułowy utwór to antywojenny rap z bardzo niecenzuralnym słowem.
    Jeżeli Paweł nie wytnie tego wpisu, to polecam mój artykuł o tym artyście z roku 2006 opublikowany w Diapazonie:

    http://www.diapazon.online/PelnaWiadomoscae36.html?bn=Artykuly&Id=510

    OdpowiedzUsuń
  2. O! Wreszcie jest Sun Ra!
    "Heliocentric Worlds" nie są podobne do "Magic City", w ogóle nie za wiele mają wspólnego z free jazzem, bliżej im do współczesnej kameralistyki.
    Linka do numeru "Lizarda" nie działa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powszechnie są zaliczane do free jazzu, po prostu taka stylistyka ma różne oblicza.

      Link nie działa, bo jeszcze nie ma podstrony dla tego numeru, ale w ciągu kilku dni powinna się pojawić i taki właśnie będzie jej adres.

      Usuń
  3. Mój ulubiony album Sun Ra. Niesłychanie barwny, nieszablonowy i jednocześnie przystępny. Miód i malina z niepryskanej dzikiej doliny.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Pearl Jam - "Dark Matter" (2024)

[Recenzja] ||ALA|MEDA|| - "Spectra Vol. 2" (2024)

[Recenzja] Death - "Human" (1991)

[Recenzja] Present - "This Is NOT the End" (2024)

[Recenzja] Republika - "Nowe sytuacje" (1983) / "1984" (1984)