[Przegląd] Nowości płytowe 2020 (część 2/4)

W drugiej części przeglądu tegorocznych płyt, które z różnych powodów nie dostaną pełnych recenzji - choć często powinny! - skupię się tych wydawnictwach, które faktycznie zasługują na polecenie. Wybrałem dziesięć najciekawszych tytułów. Niektóre z nich ukazały się już dość dawno temu, ale nie znałem ich jeszcze w chwili tworzenia poprzedniego przeglądu. Nie zasługują jednak na przeoczenie, dlatego musiały znaleźć się na tej liście. Wiem też, że niektórzy Czytelnicy czekają przede wszystkim na krytyczne opisy nowych popłuczyn powszechnie cenionych wykonawców, dlatego na końcu umieściłem też album, który należy omijać szerokim łukiem. Jeśli właśnie dla takich tekstów tu weszliście, możecie od razu przewinąć stronę do dołu. Wszystkich pozostałych, których interesuje poznanie ciekawych przykładów współczesnej muzyki, zachęcam do przeczytania całości. Rozrzut stylistyczny jest spory, bo obejmuje różne odmiany rocka, jazzu, muzyki elektronicznej, popu, a nawet hip hopu.


Aksak Maboul - "Figures" 7/10
Wydany: 15.05 |  awangardowy pop, RiO

Belgijski Aksak Maboul to avant-rockowy zespół, niegdyś działający w ramach ruchu Rock in Opposition. Na przełomie lat 70. i 80. wydał dwa albumy, by potem na wiele lat zniknąć ze sceny. Od niedawna jest jednak znów aktywny i właśnie opublikował swoje trzecie wydawnictwo z premierowym materiałem. Nieco bardziej przystępne od wcześniejszych, kierujące się w bardziej popowym kierunku, ale prezentujące wciąż wysoki poziom artystyczny. Co szczególnie istotne, zespół nie pozostał obojętny na to, co działo się w muzyce przez ostatnie 40 lat i nagrał album bardzo współczesny.


Astrokot - "Astrokot i przyjaciele z odległych galaktyk" 7/10
Wydany: 20.04 | space rock

Zgodnie z tym, co sugeruje nazwa tego projektu, tytuł jego debiutanckiego longplaya oraz nazwy poszczególnych utworów, mamy tu do czynienia z mocno odjechanym graniem. To blisko 40-minutowy jam (podzielony na pięć ścieżek), przesiąknięty kosmicznym klimatem. Oprócz psychodelii słychać też wpływy ambientu, jazzu (istotna rola saksofonu i klarnetu), a może nawet krautrocka. Szkoda tylko, że humor ogranicza się do całej otoczki wokół, a w samej muzyce jedynym zabawnym akcentem są wokalizy prawdziwego kota.


Dynasonic - "#2" 7/10
Wydany: 30.04 | dub, elektronika

W ostatnich latach wielokrotnie chwaliłem poczynania wytwórni Instant Classic, która ponoć kończy swoją działalność. Na pocieszenie jej katalog został poszerzony o jeszcze jedną bardzo ciekawą pozycję - drugą EPkę dubowego Dynasonic. To tylko 25 minut muzyki, całkowicie jednak wciągającej hipnotyzującymi rytmami, z wysuniętym na pierwszy plan basem, którym towarzyszą jedynie minimalistyczne dźwięki elektroniki, przetworzonej gitary lub wibrafonu.


Fire! Orchestra - "Actions" 8/10
Wydany: 28.02 | free jazz

O kompozycji "Actions", jednorazowej przygodzie Krzysztofa Pendereckiego z free jazzem, pisałem już w tej recenzji. Pod koniec 2018 roku utwór doczekał się drugiego wykonania, tym razem przez Fire! Orchestra. I właśnie zapis tego występu trafił na ten album. Nowa, uwspółcześniona wersja wypada nie mniej ciekawie. Choć dwukrotnie dłuższa, wydaje się też bardziej zwarta, a zachowując swobodę i brutalność, sprawia wrażenie bardziej przemyślanej. Można więc przypuszczać, że jest bliższa zamysłu kompozytora, który próbował połączyć improwizację ze ścisłymi regułami muzyki klasycznej.


Horse Lords - "The Common Task" 7/10
Wydany: 13.03 | math rock

Horse Lords to kwartet złożony z gitarzysty, saksofonisty, basisty i perkusisty, grający muzykę czerpiącą z minimalizmu, wykorzystującą mikrotonowość oraz polirytmię. Efektem są hipnotyzujące kompozycje, zbudowane na złożonych i wręcz matematycznie precyzyjnych partiach instrumentalnych. Skojarzenia mogą iść w stronę King Crimson z lat 80., Talking Heads lub Camberwell Now, ale jest to muzyka całkowicie odchodząca od piosenkowości. Choć fragmenty, na czele z "People's Park", brzmią na swój sposób bardzo chwytliwie.


The Necks - "Three" 8/10
Wydany: 3.02 | jazz

21. album australijskiego tria przynosi trzy rozbudowane kompozycje w stylistyce bardzo współczesnego jazzu (choć nie brakuje skojarzeń z sekcją rytmiczną najsłynniejszego kwartetu Johna Coltrane'a). Każda z nich posiada własny charakter i zachwyca w nieco inny sposób. Energetyczny "Bloom" opiera się na transowej rytmice oraz pięknych partiach klawiszowych. "Lovelock" posiada bardziej swobodną strukturę i skupia się na kreowaniu nastroju, natomiast "Further" to najbardziej uduchowione nagranie. Jeden z najładniejszych albumów tego roku.


Richard Pinhas & Norman Spinrad - "Flesh Empire" 7/10
Wydany: 9.01 | elektronika

Choć album "Flesh Empire" został przygotowany jako muzyka mająca towarzyszyć czytaniu powieści graficznej science-fiction Yanna Legendre o tym samym tytule, broni się jako samodzielne dzieło. Słychać pewne nawiązania do twórczości Richarda Pinhasa pod szyldem Heldon (szczególnie w partiach gitarowych), niemniej jednak nie jest to muzyka archaiczna, lecz taka, która całkiem dobrze wpisuje się w obraz współczesnej elektroniki. Całość utrzymana jest w dość mrocznym, ale intrygującym nastroju.


Oranssi Pazuzu - "Mestarin kynsi" 8/10
Wydany: 17.04 | black metal, rock psychodeliczny

Jeśli już szukać w muzyce metalowej artystycznych ambicji, to najwięcej do zaoferowania zdają się mieć zespoły black metalowe. W tej stylistyce najczęściej można spotkać wykonawców czerpiących inspiracje z innych gatunków i za ich pomocą ciekawie urozmaicających swoją twórczość. Doskonałym przykładem jest fiński Oranssi Pazuzu, który typowo blackmetalowe patenty (w tym skrzeczący wokal) interesująco łączy z elektroniką, czystymi gitarami oraz krautrockową perkusją, raczej z przewaga tych niemetalowych elementów. Bardzo kreatywna i oryginalna muzyka.


R.A.P. Ferreira - "Purple Moonlight Pages" 7/10
Wydany: 6.03 | jazz rap

Hip hop nie jest muzyką, po jaką często sięgam, ale potrafię ją docenić za dobrze zrobione podkłady. Tak jest w przypadku tego albumu. Rory Allen Philip Ferreira, znany tez pod pseudonimem Milo, nawija tutaj do pomysłowo skompilowanych, głównie z jazzowych sampli, akompaniamentów. Jest tu nawet wariacja na temat "The Creator Has a Masterplan" Pharoaha Sandersa! Całość jest może o kilka utworów i kilkanaście minut za długa, ale słucham tego albumu z zadziwiającą przyjemnością.


Yves Tumor - "Heaven to a Tortured Mind" 7/10
Wydany: 3.04 | glam rock, neo-psychodelia, soul

Jeśli ktoś myśli, że glam nie ma współcześnie nic do zaoferowania, koniecznie powinien sprawdzić ten album. Podobnie, jak inne pozycje na tej liście, w żadnym wypadku nie jest to muzyka brzmiąca archaicznie. To album na miarę 2020 roku. Do tego bardzo udanie udało się połączyć świetne, popowe melodie (np. "Kerosene!", "Gospel for a New Century") z niebanalnymi aranżacjami, pełnymi soulowo-psychodelicznych smaczków, a także solidnym wykonaniem (bardzo podobają mi się partie basu). Longplay w dodatku jest bardzo krótki, więc nie sposób się nudzić.



Płyta, której sprawdzać nie warto:


Pearl Jam - "Gigaton" 3/10
Wydany: 27.03 | rock

Nie ma chyba na świecie nic bardziej niepotrzebnego, niż albumy rockowych dinozaurów. Zdecydowana większość nowego albumu Pearl Jam brzmi jak odrzuty z kilku poprzednich płyt, które przecież też niewiele - jeśli cokolwiek - miały do zaoferowania. Pewną nowością jest tylko singlowy "Dance of the Clairvoyants", który brzmi, jakby grupa podstarzałych muzyków, cierpiących na anemię i różne choroby współistniejące, postanowiła zagrać w stylu Talking Heads. Ale przecież tych ludzi bardziej obchodzi robienie polityki niż muzyki, więc jak to ma być dobre?



Komentarze

  1. Aksak Maboul teraz pop gra? Ich płyta w Frithem i Cutlerem była znakomita, dziwny wybór stylistyczny ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pop, ale taki niekonwencjonalny, zbyt ambitny dla radia. Na tym albumie też udziela się Frith.

      Usuń
    2. Jezu, jaki to jest wspaniały album, aż szkoda, że dopiero teraz na niego trafiłem (mówię rzecz jasna o "Figures"). A trafiłem dzięki Twojemu wpisowi i wpisowi Bartka Chacińskiego.
      Co mi się niezwykle podoba, to lekka forma przy bogatej, wyrafinowanej aranżacji, co osiągnięto dzięki bogatemu instrumentarium. I wokal też świetny. Pierwszy raz w ogóle słucham czegoś z kręgu RIO i jestem zauroczony. Wcześniej miałem obawę przed słowem "awangarda", nie najlepiej mi się kojarzy.
      To jest coś, czego mi brakuje współcześnie, takiej sensownej, inteligentnej muzyki środka.

      Usuń
  2. Płyta Horse Lords wygląda interesująco, muszę sprawdzić. Wiesz może jakiego systemu mikrotonowego oni używają?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wikipedia trochę wyjaśnia: "The band uses the just intonation tuning system favored by avantgarde composers La Monte Young and James Tenney [...]". https://en.wikipedia.org/wiki/Horse_Lords

      Usuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Pearl Jam - "Dark Matter" (2024)

[Recenzja] ||ALA|MEDA|| - "Spectra Vol. 2" (2024)

[Recenzja] Death - "Human" (1991)

[Recenzja] Van der Graaf Generator - "The Least We Can Do Is Wave to Each Other" (1970)

[Recenzja] Santana - "Welcome" (1973)