[Recenzja] David Bowie - "The Man Who Sold the World" (1970)



"The Man Who Sold the World" przynosi znaczące zmiany w twórczości Davida Bowie. Na ostateczny kształt albumu istotny wpływ miał nowy współpracownik, gitarzysta Mick Ronson. Choć zawarta tu muzyka jest tak naprawdę dziełem całego zespołu, którego rdzeń tworzyli także Tony Visconti (ponownie pełniący rolę basisty i producenta) oraz perkusista Mick Woodmansey. W części nagrań wziął też udział grający na syntezatorze Ralph Mace. Ponieważ przed wejściem do studia Bowie miał gotowe tylko dwie kompozycje, reszta materiału powstała w wyniku zespołowego jamowania. I takie podejście doskonale tutaj słychać - pomimo przeważnie piosenkowych struktur, muzyka posiada sporo luzu.

Album zdominowany jest przez energetyczne utwory o zdecydowanie hardrockowym brzmieniu. W nagraniach w rodzaju rozbudowanego, ośmiominutowego "The Width of a Circle", "All the Madman", "Saviour Machine" czy najcięższego "She Shook Me Cold", nie brakuje gitarowego czadu, ani mocnej gry sekcji rytmicznej, z bardzo fajnie uwypuklonymi partiami basu. Brzmienie przypomina to znane z koncertów Cream i Jimiego Hendrixa, a momentami zbliża się nawet do ciężaru Black Sabbath, jednak nierzadko urozmaicone jest wstawkami gitary akustycznej, fletu lub syntezatora. Na płycie znalazło się też parę momentów wytchnienia. "After All" to w znacznej mierze akustyczna, oniryczno-folkowa ballada, będąca echem wcześniejszej twórczości twórcy "Space Oddity". Z kolei najbardziej znany z tego albumu utwór tytułowy (spopularyzowany dzięki późniejszym przeróbkom popowej wokalistki Lulu oraz, oczywiście, Nirvany) to melodyjna, łagodna piosenka oparta na wyraźnie latynoskiej rytmice.

Album ma bardzo przyjemne brzmienie, szczególnie w tych ostrzejszych kawałkach. Uwagę zwraca tez wszechstronność wokalna Bowiego. W "Black Country Rock" udanie parodiuje Marca Bolana z T.Rex, a w "She Shook Me Cold" można pomylić go z Gregiem Lake'em. Niestety, same kompozycje - z wyjątkiem tytułowej i może jeszcze singlowego "All the Madman" - nie są szczególnie wyraziste. I zapewne to było przyczyną komercyjnego niepowodzenia albumu. W Stanach - gdzie ukazał się już w listopadzie 1970 roku - nie wszedł nawet do pierwszej setki listy Billboardu, pomimo ogromnej popularności poprzedniego longplaya. Nieco lepiej było w Wielkiej Brytanii, gdzie "The Man Who Sold the World" ukazał się dopiero w kwietniu 1971 roku, wzbogacony nową, kontrowersyjną okładką. Być może właśnie dzięki niej wydawnictwo dotarło do 21. miejsca notowania. 

Ocena: 7/10



Dawid Bowie - "The Man Who Sold the World" (1970)

1. The Width of a Circle; 2. All the Madmen; 3. Black Country Rock; 4. After All; 5. Running Gun Blues; 6. Saviour Machine; 7. She Shook Me Cold; 8. The Man Who Sold the World; 9. The Supermen

Skład: David Bowie - wokal, gitara, stylofon, organy, saksofon; Mick Ronson - gitara, dodatkowy wokal; Tony Visconti - gitara basowa, gitara, pianino, flet, dodatkowy wokal; Mick Woodmansey - perkusja i instr. perkusyjne
Gościnnie: Ralph Mace - syntezator
Producent: Tony Visconti 

Po prawej: okładka brytyjskiego wydania.


Komentarze

  1. Lubię na tym albumie 'She shook me cold', pomimo tego, że zalatuje Sabbath'ami, a może wręcz dlatego.
    To chyba 'najcieższa' płyta Bowie'go, z tych które znam. Dobry hardrock roku 1970.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja bym dal 8/10. Oprócz Low i Ziggy Stardust to jego najlepszy album :)
    Uważasz że takie utwory jak The Width of a Circle oraz The Supermen ocierają się o rock progresywny ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, raczej o koncertowe improwizacje w stylu np. Cream.

      Usuń
  3. Zmieniłem zdanie o tym gościu po ostatnich odsłuchach- warty poznania artysta- nie robił niczego wybitnego, ale warto poznać.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Death - "Human" (1991)

[Recenzja] Republika - "Nowe sytuacje" (1983) / "1984" (1984)

[Recenzja] Present - "This Is NOT the End" (2024)

[Zapowiedź] Premiery płytowe kwiecień 2024

[Recenzja] Death - "The Sound of Perseverance" (1998)