[Recenzja] This Heat - "Deceit" (1981)



"Deceit" to jeden z najdoskonalszych zapisów strachu, jaki towarzyszył ludzkości w trakcie tzw. zimnej wojny. Niepokój, wywołany obawą o wybuch kolejnej wojny światowej, która doprowadzi do nuklearnej zagłady, znalazł tu odzwierciedlenie zarówno w tekstach, jak i samej muzyce. Tym razem muzycy This Heat zaproponowali jednak materiał o nieco bardziej piosenkowym charakterze, z wyraźnie zaznaczonymi liniami melodycznymi. Nierzadko jest to granie bliskie typowego post-punka. Zdecydowanie więcej tutaj śpiewu, a wielogłosowe partie wokalne mogą kojarzyć się z chociażby z Talking Heads. To jednak wciąż muzyka bardzo intensywna, nerwowa, złowieszcza, niepozbawiona dysonansów i innych nieprzyjemnych brzmień, wykorzystująca niekonwencjonalne techniki tworzenia dźwięku i nagrywania. Trio zachowuje tu status jednego z najbardziej unikalnych i bezkompromisowych wykonawców (nie tylko) tamtych czasów, jednocześnie prezentując trochę większą przystępność.

Do wcześniejszych dokonań This Heat nawiązują przede wszystkim dwie krótsze formy, czyli avant-progowy (i, za sprawą partii klarnetu, nieco jazzowy) "Triumph" oraz najbardziej eksperymentalny "Radio Prague" - a także ambientowo-gamelanowy "Hi Baku Shyo 被爆症 (Suffer Bomb Disease)", dedykowany ocalałym z zbombardowanej Hiroszimy. Cała reszta albumu to już nagrania o quasi-piosenkowej formie, z w miarę konwencjonalnymi partiami wokalnymi i silniej zaakcentowanymi melodiami, ale o dość swobodnych i nie zawsze oczywistych strukturach. Najłatwiej chyba przyswajalna dla przypadkowego słuchacza jest otwierająca całość, upiorna kołysanka "Sleep". W pozostałych utworach atmosfera znacznie gęstnieje, robi się znacznie bardziej nerwowo za sprawą połamanych, polifonicznych partii gitar i sekcji rytmicznej oraz studyjnych sztuczek z taśmami. Wciąż jednak jest na swój sposób melodyjnie, czego doskonały przykładem są takie nagrania, jak "S. P. Q. R.", "Cenotaph" oraz orientalizujący "Independence". Choć zdarzają się też momenty bardziej hałaśliwe i agresywne, szczególnie w "Paper Hats", "Shrink Wrap" i przede wszystkim "Makeshift Swahili". Nie będę chyba przesadnie oryginalny, jeśli napiszą, że najwspanialszym momentem jest "A New Kind of Water". Ten utwór jest tutaj dokładnie tym, czym "The Fall of Saigon" na eponimicznym debiucie. Nagraniem o doskonale budowanym napięciu, niezwykle gęstym i intensywnym, autentycznie angażującym i wciągającym. Do tego momentu całość trzyma bardzo równy, bardzo wysoki poziom, ale to, co dzieje się w "A New Kind of Water", jest właściwie nie do opisania słowami.

"Deceit" to niezwykle kreatywna, oryginalna i wizjonerska muzyka, której wpływ na późniejszą muzykę trudno przecenić. Zresztą chyba nikt z naśladowców This Heat - tych świadomych i, znacznie liczniejszych, nieświadomych - nie nagrał niczego równie wspaniałego. A sam zespół nie nagrał już niczego, bo tuż po zakończeniu prac nad tym albumem, ze składu odszedł Gareth Williams (wyjechał do Indii, gdzie uczył się tradycyjnego tańca hinduskiego, kathakali). Charles Hayward i Charles Bullen jeszcze przez jakiś czas koncertowali w składzie poszerzonym o basistę Trefora Goronwy'ego i klawiszowca Iana Hilla, jednak nie szło im ponoć najlepiej i postanowili zakończyć działalność. Hayward i Goronwy kontynuowali współpracę w bardzo fajnym projekcie Camberwell Now. Natomiast już w XXI wieku pojawił się pomysł na powrót This Heat w oryginalnym składzie - nie dożył tego jednak Williams, więc Hayward i Bullen występowali pod szyldem This Is Not This Heat. Choć zespół pozostawił po sobie tylko dwa pełnowymiarowe albumy, bez wątpienia zasługuje na tytuł jednego z najważniejszych rockowych twórców poprzedniego stulecia.

Ocena: 10/10



This Heat - "Deceit" (1981)

1. Sleep; 2. Paper Hats; 3. Triumph; 4. S. P. Q. R.; 5. Cenotaph; 6. Shrink Wrap; 7. Radio Prague; 8. Makeshift Swahili; 9. Independence; 10. A New Kind of Water; 11. Hi Baku Shyo 被爆症 (Suffer Bomb Disease)

Skład: Charles Hayward - gitara, gitara basowa, perkusja, instr. klawiszowe, efekty, wokal; Charles Bullen - gitara, klarnet, perkusja, efekty, wokal; Gareth Williams - gitara basowa, instr. klawiszowe, efekty, wokal
Producent: This Heat i David Cunningham


Komentarze

  1. Świetna płyta, zaskakująco dobrze pasująca do obecnych wydarzeń na świecie ;). Mój faworyt to chyba Makeshift Swahili z opętańczym śpiewem Haywarda na początku. Widziałem wcześniej, że oceniłeś na RYM też nagrania, których zespół dokonał dla Johna Peela. Moim zdaniem fajnie funkcjonują jako dodatek do podstawowej dyskografii.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zawsze jak słucham Cenotaph mam wrażenie, że to protoplasta stylu Alice In Chains. A Makeshift Swahili przypomina te agresywniejsze momenty Nirvany. Widać grunge też jest dłużnikiem tego zespołu. This Heat to oczywiście dużo bardziej interesujące granie. Szkoda, że mniej znane. Ale fajnie, że są ludzie którzy promują taką muzykę. Obserwuje tego bloga od jakiegoś czasu i bardzo mi się podoba o czym i jak piszesz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warstwa wokalna "Cenotaph" wywołuje u mnie podobne skojarzenia. Na pewno muzyka z ostatnich 40 lat byłaby uboższa bez This Heat.

      Usuń
    2. Kurde wysłuchałem, genialny instrumental. Szkoda że KC nie było takie mroczne w kolorowej trylogii.

      Usuń
  3. Zawsze przeraża mnie okładka tego albumu, kojarzy mi się bardzo masakrycznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jedna z lepszych płyt w świecie awangardowego rocka.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Death - "Human" (1991)

[Recenzja] Republika - "Nowe sytuacje" (1983) / "1984" (1984)

[Recenzja] Present - "This Is NOT the End" (2024)

[Zapowiedź] Premiery płytowe kwiecień 2024

[Recenzja] Extra Life - "The Sacred Vowel" (2024)