[Recenzja] Faust - "So Far" (1972)

Okładka Faust So Far


Choć skład nie zmienił się znacząco w porównaniu z eponimicznym debiutem - odszedł tylko jeden z dwóch perkusistów, Arnulf Meifert - muzyka Faust przeszła drastyczną metamorfozę. Na "So Far" miejsce awangardowych kolaży i jamów zajęły zdecydowanie krótsze, bardziej poukładane i melodyjne kawałki. Nie znaczy to jednak, że mamy tu do czynienia z konwencjonalnymi piosenkami. 

Utwory w rodzaju "It's a Rainy Day, Sunshine Girl", tytułowego "So Far", "Mamie Is Blue", a także "No Harm" (pomijając trzyminutową introdukcję) polegają na obsesyjnym powtarzaniu jednego motywu, dokładając do niego partie wokalne, solowe, a także różne dodatkowe dźwięki. Wszystkie z tych utworów charakteryzują się hipnotyczną grą sekcji rytmicznej, na ogół zgiełkliwymi partiami gitary, jazzującymi dęciakami, organowym tłem oraz niezbyt czystymi wokalami. Innymi słowy, jest to krautrock w najczystszej postaci. Niewątpliwie właśnie te nagrania są najmocniejszymi punktami albumu. Jednak pozostały materiał stanowi niezłe i całkiem zaskakujące uzupełnienie. Jest wśród nich i akustyczny, niemalże folkowy instrumental o pastoralnym nastroju ("On the Way to Abamäe"), jak również humorystyczne quasi-piosenki (jakby kreskówkowa "I've Got My Car and My TV" i kabaretowa "...In the Spirit"). Całości dopełniają dwie miniatury (awangardowa "Picnic on a Frozen River" oraz dźwiękowy kolaż "Me Lack Space...").

O ile poprzedni album wydaje się nieco przypadkowym efektem studyjnych eksperymentów - momentami naprawdę intrygującym, ale często odsłaniającym różne braki muzyków - tak na "So Far" Faust sprawia wrażenie zespołu znacznie bardziej świadomego swoich możliwości i ograniczeń, mającego też bardziej określony pomysł na swoją twórczość. Może nie jest to dzieło tak nowatorskie w kontekście muzyki rockowej, jak eponimiczny debiut, ale w ogólnym rozrachunku wypada moim zdaniem lepiej. Chciałbym móc dodać, że tylko odrobinę lepiej, ale tak naprawdę do pierwszego albumu Faust w ogóle nie mam ochoty wracać, a "So Far" chętnie sobie co jakiś czas przypominam.

Ocena: 8/10



Faust - "So Far" (1972)

1. It's a Rainy Day, Sunshine Girl; 2. On the Way to Abamäe; 3. No Harm; 4. So Far; 5. Mamie Is Blue; 6. I've Got My Car and My TV; 7. Picnic on a Frozen River; 8. Me Lack Space...; 9. ...In the Spirit

Skład: Rudolf Sosna - gitara, instr. klawiszowe, wokal; Jean-Hervé Péron - gitara basowa, gitara, trąbka, wokal; Gunter Wüsthoff - saksofon, syntezator; Hans Joachim Irmler - organy; Werner Diermaier - perkusja i instr. perkusyjne
Producent: Uwe Nettelbeck


Komentarze

  1. Faust zaskakuję na tej płycie, okazało się że awangardowcy z debiutu potrafią stworzyć melodyjny wręcz piosenkowy album. A co najlepsze nie traci na tym sama muzyka, duża sztuka.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Laurie Anderson - "Big Science" (1982)

[Recenzja] Julia Holter - "Something in the Room She Moves" (2024)

[Recenzja] Alice Coltrane - "The Carnegie Hall Concert" (2024)

[Recenzja] Księżyc - "Księżyc" (1996)

[Zapowiedź] Premiery płytowe marzec 2024