[Recenzja] Pharoah Sanders - "Village of the Pharoahs" (1973)



#zostańwdomu i słuchaj dobrej muzyki

Pomimo wydawania co najmniej jednego albumu rocznie, Pharoah Sanders potrafił, przynajmniej do pewnego momentu, utrzymać wysoki poziom swojej muzyki. "Village of the Pharoahs" to kolejne bardzo udane dzieło saksofonisty. Longplay zawiera nagrania dokonane na przestrzeni niemal dwóch lat. Najstarszy w zestawie "Mansion Worlds" został zarejestrowany w Van Gelder Studio w New Jersey już 8 grudnia 1971 roku - dokładnie dwa tygodnie po nagraniu albumu "Black Unity". W obu sesjach wziął udział bardzo podobny skład, nieco tylko okrojony podczas tej późniejszej: saksofoniście towarzyszyli wówczas pianista Joe Bonner, basiści Cecil McBee i Stanley Clarke, perkusista Norman Connors, a także grający na perkusjonaliach "Hannibal" Marvin Peterson (na co dzień trębacz) i Lawrence Killian. "Memories of Lee Morgan" to z kolei nagranie z 22 listopada 1972 roku w nowojorskim A & R Studios, dedykowane zmarłemu na początku tamtego roku trębaczowi Lee Morganowi. Skład jest tu bardzo podobny, jedynie miejsce Petersona zajął flecista Arthur Web.

Ostatnia i najważniejsza sesja, podczas której zarejestrowano ponad połowę albumu, odbyła się 14 września 1973 roku w studiu Wally Heider Recording w San Francisco. Sanders tym razem zebrał trochę inną, ale wciąż świetną ekipę. W składzie ponownie znaleźli się Bonner i Killian, ponadto dołączyli basista Calvin Hill, grający na tamburze Kylo Kylo, bębniarze Kenneth Nash i Jimmy Hopps oraz perkusjonalista Sadatrius Brown. Na przeszkadzajkach grali zresztą prawie wszyscy muzycy, a większość z nich udzielała się także wokalnie. To właśnie z tej sesji pochodzi trzyczęściowy utwór tytułowy, stanowiący główną atrakcję albumu. Instrumentaliści kreują tutaj fantastyczny, uduchowiony klimat o naprawdę unikalnym brzmieniu, powstałym z połączenia typowo jazzowego instrumentarium z hindustańską tamburą, japońskim fletem shakuhachi oraz afrykańskimi perkusjonaliami, a do tego wszystkiego z melodyką kojarzącą się ze starożytnym Egiptem. Wszyscy muzycy grają bardzo intensywnie, partie Sandersa na saksofonie sopranowym mają freejazzową zadziorność, ale cały czas wyraźnie zaznaczona jest linia melodyczna. Swego rodzaju dopełnieniem tego utworu jest mantrowa miniatura "Myth", składająca się głównie z ciekawie zaaranżowanych, wielogłosowych partii wokalnych, którym towarzyszą tylko dźwięki kontrabasu i jakaś afrykańska piszczałka. Podczas tej samej sesji powstał również finałowy "Went Like It Came", będący swego rodzaju humorystyczną dekonstrukcją bardziej tradycyjnych odmian jazzu. Dobrze, że ten drugi został umieszczony na końcu, ponieważ znacznie różni się od pozostałych nagrań. Także tych zarejestrowanych wcześniej. "Mansion Worlds" i "Memories of Lee Morgan" to bowiem kolejne utwory o bardzo uduchowionym nastroju. W pierwszym z nich dochodzi też trochę ostrości za sprawą agresywnych partii lidera.

Pierwsza strona winylowego wydania, z tytułowym "Village of the Pharoahs i "Myth", moim zdaniem ani trochę nie ustępuje tym najbardziej uznanym osiągnięciom Pharoaha Sandersa, jak "The Creator Has a Master Plan" czy "Black Unity". Druga strona wypada odrobinę słabiej. "Mansion Worlds" i "Memories of Lee Morgan" są bardzo ładne, ale też trochę zbyt przewidywalne i konwencjonalne, natomiast "Went Like It Came" jest już bardzo zaskakujący, jednak trochę ze stratą na artystycznej wartości. Ogólnie jednak longplay pozostawia bardzo pozytywne wrażenie. Jest to jedna z mocniejszych pozycji w dyskografii Sandersa. Niestety, dość mało znana, co zapewne ma związek ze słabą dostępnością. Oprócz paru wydań winylowych z lat 1973-74, album doczekał się nielicznych reedycji kompaktowych: japońskich wydań z lat 2005 i 2007, a także europejskiego z 2011 roku, na którym znalazł się też materiał z kolejnego albumu Faraona, wyraźnie już słabszego "Wisdom Through Music" (takie kompilacje z wielu powodów nie są zbyt mądrym rozwiązaniem). Szczęściem w nieszczęściu jest fakt udostępnienia tego materiału przez Impulse! Records w serwisach streamingowych.

Ocena: 8/10



Pharoah Sanders - "Village of the Pharoahs" (1973)

1. Village of the Pharoahs (Part One); 2. Village of the Pharoahs (Part Two); 3. Village of the Pharoahs (Part Three); 4. Myth; 5. Mansion Worlds; 6. Memories of Lee Morgan; 7. Went Like It Came

Skład: Pharoah Sanders - saksofon sopranowy (1-3,5,6), saksofon tenorowy (7), instr. perkusyjne (1-3,5-7), wokal (1-4,7); Joe Bonner - pianino (1-3,5-7), flet (1-3), instr. perkusyjne (1-3), wokal (4); Calvin Hill - kontrabas (1-4,7); Kylo Kylo - tambura (1-3), instr. perkusyjne (1-3,7); Kenneth Nash - perkusja (1-3), instr. perkusyjne (1-3,7), piszczałka (4); Jimmy Hopps - perkusja (1-3,7); Sedatrius Brown - instr. perkusyjne (1-3,7), wokal (1-4,7); Lawrence Killian - instr. perkusyjne (1-3,5,7), wokal (4); Cecil McBee - kontrabas (5,6); Stanley Clarke - kontrabas (5,6); Norman Connors - perkusja (5,6); "Hannibal" Marvin Peterson - instr. perkusyjne (5); Arthur Web - flet (6)
Producent: Ed Michel


Komentarze

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Death - "Human" (1991)

[Recenzja] Republika - "Nowe sytuacje" (1983) / "1984" (1984)

[Recenzja] Present - "This Is NOT the End" (2024)

[Zapowiedź] Premiery płytowe kwiecień 2024

[Recenzja] Extra Life - "The Sacred Vowel" (2024)