[Recenzja] Elvin Jones and Richard Davis - "Heavy Sounds" (1968)



Gdyby była to strona poświęcona wyłącznie muzyce jazzowej, nie musiałbym tłumaczyć kim są Elvin Jones i Richard Davis, ani jak wielkie są ich dokonania. Niestety, nazwiska te niewiele - jeśli cokolwiek - mówią osobom, które z jazzem do czynienia mają mało lub wcale. Dlatego zacznę od kilku słów na ich temat. Elvin Jones był jednym z najwybitniejszych perkusistów. Pamiętany jest przede wszystkim za sprawą kilkuletniej obecności w kwartecie Johna Coltrane'a, m.in. na albumach "A Love Supreme" i "Ascension". Na sesje zapraszali go także tacy muzycy, jak Miles Davis, Kenny Burrell, Sonny Rollins, Freddie Hubbard, Andrew Hill, Wayne Shorter, Joe Henderson, Larry Young, McCoy Tyner czy Ornette Coleman. Wydawał też płyty pod własnym nazwiskiem. Z kolei Richard Davis (niespokrewniony z Milesem) to bardzo ceniony basista, z którego pomocy korzystali m.in. Eric Dolphy, Milt Jackson, Andrew Hill, Tony Williams, Joe Henderson, Bobby Hutcherson, Cannonball Adderley, Jaki Byard, Pharoah Sanders, Freddie Hubbard czy Charles Mingus. Nagrywał również płyty solowe. Na przestrzeni lat obaj muzycy mieli okazję wielokrotnie brać udział w tych samych sesjach - także odbywających się pod nazwiskiem jednego z nich. Ale tylko jeden raz wystąpili w równoważnej roli liderów.

Materiał na "Heavy Sounds" zarejestrowany został w dniach 19-20 czerwca 1967 roku w nowojorskim RCA Studios. Producentem nagrań był Bob Thiele, inżynierem dźwięku Rudy Van Gelder, a w sesji udział wzięli także dość znany saksofonista Frank Foster (grał m.in. u Count Basiego i Theloniousa Monka) oraz pianista Billy Greene, który wystąpił tylko na tym jednym albumie i nie sposób znaleźć żadnych informacji na jego temat (poza wypowiedzią Elvina Jonesa, że to właśnie od niego, niespełna miesiąc po tej sesji, dowiedział się o śmierci Coltrane'a). Na repertuar "Heavy Sounds" złożyły się dwie kompozycje Fostera ("Raunchy Rita" i nagrany już dekadę wcześniej przez Basiego "Shiny Stockings"), po jednej Jonesa ("Elvin's Guitar Blues") i Greene'a ("M.E."), a także przeróbki popularnej arii "Summertime" George'a Gershwina oraz standardu "Here's That Rainy Day" z muzyką Jimmy'ego Van Heusena.

Choć album został wydany nakładem Impulse! Records, celującej raczej w awangardowe odmiany jazzu, zawarty tu materiał zdradza mocne przywiązanie do bopowej tradycji, choć nie brakuje momentów o mniej konwencjonalnym charakterze. Są tu dwa naprawdę piękne utwory, zresztą najdłuższe i najmniej tradycyjne na płycie. "Raunchy Rita" zbudowany jest na rewelacyjnej grze sekcji rytmicznej, z błyskotliwymi partiami Jonesa i Davisa oraz pianinem w stylu Horace'a Silvera, a całości dopełniają porywające solówki Fostera, z jednej strony posiadające wyraźną i całkiem chwytliwą linię melodyczną, zaś z drugiej zadziorne brzmienie. Drugą perłą jest "Summertime", zarejestrowany tylko przez liderów, którym jednak udało się bardzo pomysłowo wypełnić te jedenaście i pół minuty. Nieco już mniej fantastycznie wypada "Shiny Stockings" - bardzo stylowy jazz, z ciekawie urozmaiconą grą Davisa i Jonesa, w pewnym momencie nabierający niemal freejazzowej swobody, ale pozostający na konwencjonalnym gruncie. Na tle tych nagrań, wykonania "M.E." i "Here's That Rainy Day" prezentują się wręcz staroświecko, choć w swoim tradycyjnym stylu wypadają naprawdę udanie i... dobrze korespondują z klimatem okładki. Od całości kompletnie oderwany jest natomiast "Elvin's Guitar Blues" - dwunastotaktowy blues z partią kompozytora na gitarze akustycznej. W porównaniu z pozostałymi utworami, wykonany jest bardzo przeciętne - sekcja rytmiczna nie prezentuje tu praktycznie nic, na plus wyróżnia się tylko partia Fostera (grającego tu jednak i tak mniej ciekawie, niż w pozostałych nagraniach). Może miał być to tylko żart, ale w takim razie wykonanie jest za mało zabawne.

Elvin Jones i Richard Davis nie do końca chyba mieli pomysł, jaki właściwie chcą nagrać album. Na "Heavy Sounds" panuje odrobinę za duży eklektyzm. Jednak poszczególne utwory na ogół wypadają naprawdę dobrze, czasem rewelacyjnie. Pomijając niespełna czterominutowy "Elvin's Guitar Blues", wykonanie stoi tu na naprawdę wysokim poziomie. Jones, Davis i Foster potwierdzają, że są muzykami z najwyższej półki, bardzo utalentowanymi i kreatywnymi, świetnie radzącymi sobie w zespołowej improwizacji. Anonimowy Greene okazuje się natomiast dość sprawnym pianistą, który dopełnia brzmienie dokładnie tam, gdzie jest taka potrzeba. Same kompozycje - z wspomnianym wyżej wyjątkiem - również prezentują wysoki poziom, choć trzeba pamiętać, że tylko część z nich powstała specjalnie na tę sesję. Album mogę polecić wszystkim wielbicielom przystępnego, ale niebanalnego jazzu.

Ocena: 8/10



Elvin Jones and Richard Davis - "Heavy Sounds" (1968)

1. Raunchy Rita; 2. Shiny Stockings; 3. M.E.; 4. Summertime; 5. Elvin's Guitar Blues; 6. Here's That Rainy Day

Skład: Elvin Jones - perkusja, gitara (5); Richard Davis - kontrabas; Frank Foster - saksofon tenorowy (1-3,5,6); Billy Greene - pianino (1,3,5,6)
Producent: Bob Thiele


Komentarze

  1. Znalazłem na YouTube inną płytę Elvina Jonesa ''Dear John C.'' - ma niezłe recenzje na serwisie AllMusic.
    Znasz? Polecasz? (jest do zdobycia w postaci SACD)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Pearl Jam - "Dark Matter" (2024)

[Recenzja] ||ALA|MEDA|| - "Spectra Vol. 2" (2024)

[Recenzja] Death - "Human" (1991)

[Recenzja] Republika - "Nowe sytuacje" (1983) / "1984" (1984)

[Recenzja] Present - "This Is NOT the End" (2024)