[Recenzja] Cecil Taylor - "Unit Structures" (1966)



Dyskografia Cecila Taylora z pierwszej połowy lat 60. wygląda bardzo skromnie. Parę miesięcy po sesji nagraniowej "The World of Cecil Taylor" z października 1960 roku, w styczniu 1961 odbyły się kolejne nagrania (znów z udziałem Archiego Sheppa, Buella Neidlingera i Denisa Charlesa, ale też paru dodatkowych muzyków). Światło dzienne ujrzały jednak dopiero w latach 70. i 80. Następnie pianista rozpoczął działalność tria Cecil Taylor Unit, z którym coraz śmielej zapuszczał się na terytorium zyskującego coraz większą popularność free jazzu. Składu dopełniali saksofonista Jimmy Lyons i perkusista Sunny Murray. Ten drugi przeszedł później pod skrzydła Alberta Aylera, a jego miejsce w Unit zajął Andrew Cyrille. Okres ten został udokumentowany dwiema koncertówkami: "Live at the Cafe Montmartre" i "Nefertiti, the Beautiful One Has Come". Obie zarejestrowano podczas tego samego występu w listopadzie 1962 roku (jeszcze z udziałem Murraya), a wydano odpowiednio w latach 1963 i 1965.

Druga połowa dekady okazała się dla pianisty bardziej owocna. Niespodziewanie doszło do współpracy Taylora z Blue Note. Jak to się stało, że ta szacowna wytwórnia podpisała kontrakt z muzykiem specjalizującym się w graniu anty-muzyki? Cóż, o ile free jazz początkowo mógł się wydawać jedynie wygłupami paru młodych wywrotowców w rodzaju Ornette'a Colemana, Dona Cherry'ego, Alberta Aylera, Archiego Sheppa czy Anthony'ego Braxtona (bądź też narzędziem w rękach białych dziennikarzy, służącym do zniszczenia czarnej muzyki, jak twierdził Miles Davis), tak z czasem idea wyzwolonego jazzu zaczęła zdobywać wiesze uznanie i być uznawana za prawdziwą sztukę. W dodatku, w połowie lat 60. do grona freejazzowych muzyków dołączył sam John Coltrane (przede wszystkim za sprawą wydanego w 1966 roku "Ascension", choć już wcześniej adaptował do swojej twórczości pewne elementy tej stylistyki). Przedstawiciele Blue Note, stale trzymający rękę na pulsie, nie mogli pozostać na to obojętni. I stąd też zapewne podjęcie współpracy z takimi twórcami, jak Cherry czy właśnie Taylor.

Pierwsza sesja pianisty dla Blue Note (i zarazem jego pierwsza sesja od stycznia 1961) miała miejsce 19 maja 1966 roku w Van Gelder Studios. W nagraniach uczestniczył rozbudowany skład. Oprócz Taylora, Lyonsa i Cyrille'a, w studiu pojawili się także: Ken McIntyre grający na alcie, klarnecie basowym i oboju, trębacz Eddie Gale (znany ze współpracy z Sun Ra), a także basiści Henry Grimes i Alan Silva (obaj najbardziej znani ze współpracy z Aylerem - parę miesięcy później wzięli udział w koncertach uwiecznionych na słynnym albumie "Albert Ayler in Greenwich Village"). Materiał jeszcze w tym samym roku (prawdopodobnie w październiku) został opublikowany na albumie "Unit Structures".

Podczas gdy "The World of Cecil Taylor" jest albumem dość zachowawczym z dzisiejszej perspektywy (co nie znaczy, że w chwili wydania nie był czymś nowatorskim), tak na "Unit Structures" nie ma już żadnej taryfy ulgowej. To radykalne free, pełne zgiełku, przedęć, dysonansów, atonalizmu, pozornego niedopasowania poszczególnych instrumentów i wynikającego z tego wrażenia chaosu. Ale oprócz brutalności są tu też momenty wytchnienia, prawdziwego piękna. Na albumie znalazły się tylko cztery utwory, za to bardzo rozbudowane. Zaczyna się od dziesięciominutowego "Steps" - to bardzo intensywne granie, gdzie każdy instrumentalista jest właściwie na pierwszym planie, niby grając niezależnie od pozostałych, ale jednak wszyscy wyraźnie zmierzają w tym samym kierunku, doskonale się uzupełniając. Lider gra niesamowite partie na swoim pianinie, pokazując, że Coleman i Ayler niekoniecznie mieli słuszność, rezygnując z tego instrumentu, aby mieć większą swobodę improwizacji. Ale też Taylor traktuje pianino w sposób zupełnie niekonwencjonalny, nie używając go do zapewniania harmonicznej podstawy, ale grając szalone, nieprzewidywalne improwizacje. Pozostali muzycy nie pozostają daleko w tyle, ich gra jest równie bezkompromisowa, brutalna, a jednocześnie niezwykle kreatywna.

Nieznacznie dłuższy "Enter, Evening" to już granie mniej intensywne, ale z jeszcze bardziej rozluźnioną strukturą. Tym razem muzycy budują klimat, nie brakuje tu bardziej lirycznych partii (szczególnie Taylora), kontrapunktowanych jednak bardziej agresywnymi dźwiękami saksofonowych przedęć i kontrabasowych pisków. Dla osób nieosłuchanych z freejazzem jest to pewnie zwyczajny chaos, ale pozostali z pewnością usłyszą tkwiące tu piękno. Centralnym punktem albumu jest blisko 18-minutowy "Unit Structure / As of a Now / Section". Tutaj muzycy osiągają szczyt w zespołowej improwizacji i improwizacyjnej kreatywności, grając zarówno w bardzo agresywny, intensywny sposób, jak i bardziej lirycznie, choć wciąż daleko od subtelności. Brzmienie jest tu wzbogacone o klarnet basowy, z którego zrobiono świetny użytek. Ale każdy instrumentalista ma okazję pokazać się od najlepszej strony. Na tej samej stronie winylowego wydania udało się zmieścić jeszcze siedmiominutowy "Tales (8 Whisps)". To przede wszystkim popis Taylora, który zachwyca swoją kreatywnością i sprawnym przechodzeniem od jednej do innej techniki gry. Na początku i końcu towarzyszy mu Cyrille, w środku pojawia się też trochę piłowania kontrabasu, co ciekawie ubogaca nagranie, ale gdyby przez cały czas lider grał samotnie, to też byłoby bardzo interesująco.

"Unit Structures" to piękny, wspaniały, bardzo kreatywny album. To jest dokładnie ta sama półka, co "Ascension" Coltrane'a, "Free Jazz" Colemana, "For Alto" Braxtona, "Mama Too Tight" Sheppa, "Eternal Rhythm" Cherry'ego, "In Greenwich Village" Aylera czy "Intents and Purposes" Billa Dixona. A że oceny tych wydawnictw są różne, to już kwestia mało istotnych szczegółów.

Ocena: 9/10



Cecil Taylor - "Unit Structures" (1966)

1. Steps; 2. Enter, Evening; 3. Unit Structure / As of a Now / Section; 4. Tales (8 Whisps)

Skład: Cecil Taylor - pianino, dzwonki; Ken McIntyre - saksofon altowy, klarnet basowy, obój; Jimmy Lyons - saksofon altowy; Eddie Gale - trąbka; Henry Grimes - kontrabas; Alan Silva - kontrabas; Andrew Cyrille - perkusja
Producent: Alfred Lion


Komentarze

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Death - "Human" (1991)

[Recenzja] Republika - "Nowe sytuacje" (1983) / "1984" (1984)

[Recenzja] Present - "This Is NOT the End" (2024)

[Zapowiedź] Premiery płytowe kwiecień 2024

[Recenzja] Death - "The Sound of Perseverance" (1998)