[Recenzja] McCoy Tyner - "The Real McCoy" (1967)



Alfred McCoy Tyner, znany po prostu jako McCoy Tyner, to jeden z najsłynniejszych wciąż żyjących jazzowych pianistów. Jego charakterystyczny, perkusyjny styl gry wywołuje mieszane odczucia. Krytykował go chociażby Miles Davis. Najwyraźniej zupełnie inne zdanie miał John Coltrane, w którego zespole Tyner występował przez wiele lat - grając m.in. na takich albumach, jak "My Favorite Things", "Live at the Village Vanguard", "A Love Supreme" czy "Ascension". Nie sposób wymienić wszystkich muzyków, z którymi pianista współpracował. Autorskie albumy zaczął nagrywać jeszcze jako członek kwartetu Trane'a, jednak dopiero po opuszczeniu go nagrał swoje największe dzieła. Za pierwsze z nich powszechnie uznawany jest longplay zatytułowany "The Real McCoy".

Materiał został zarejestrowany 21 kwietnia 1967 roku w Van Gelder Studio, z Alfredem Lionem jako producentem. McCoy Tyner na sesję zaprosił swoich dobrych znajomych: Elvina Jonesa, z którym grał u boku Coltrane'a, a także Joego Hendersona i Rona Cartera, z którymi również miał już okazję wcześniej współpracować. Na album trafiło pięć premierowych kompozycji autorstwa lidera.

Jeśli ktoś spodziewa się tu freejazzowych odjazdów i uduchowionego klimatu, jak na płytach Johna Coltrane'a, to bardzo się zawiedzie - Tyner i Jones odeszli z zespołu saksofonisty właśnie dlatego, że taki kierunek im nie odpowiadał. "The Real McCoy" stanowi dla nich powrót na terytorium bopu. Pozornie album nie wyróżnia się niczym szczególnym na tle tego rodzaju muzyki. Wypełniają go dość rozbudowane utwory (żaden nie schodzi poniżej sześciu minut), oparte na tradycyjnym schemacie temat-improwizacje-temat. Jednak zarówno kompozycje, jak i wykonanie prezentują naprawdę wysoki poziom, a w poszczególnych utworach nie brakuje różnych smaczków, przede wszystkim w warstwie rytmicznej (jak nietypowe metrum 6/8 w "Contemplation" czy złożony rytm w "Four by Five"). Carter i Jones grają w niezwykle kreatywny sposób, ani przez chwilę nie ograniczając się do prostego akompaniamentu, nie chowają się w tle. Nie mniej interesująco wypadają partie Hendersona, zarówno wtedy, gdy gra chwytliwe, lecz niebanalne tematy, jak i wtedy, gdy prezentuje ekspresyjne solówki (czasem, jak w "Passion Dance", zbliżające się do freejazzowej agresji). A całości dopełnia rozpoznawalna gra Tynera, rozwijającego styl, który wypracował podczas współpracy z Trane'em. Całość jest przy tym bardzo zróżnicowana, bo obok ekspresyjnych "Passion Dance" i "Four by Five" znalazło się też miejsce dla klimatycznego "Contemplation" i dla subtelnej ballady "Search for Peace", i dla ciekawego podejścia do bluesa w "Blues on the Corner". A mimo tego, album brzmi niezwykle spójnie.

"The Real McCoy" to mnóstwo swobody, kreatywności i doskonała współpraca kwartetu - w którym żaden muzyk nie zdaje się dominować nad pozostałymi ani im ustępować - w połączeniu z dobrze napisanymi tematami. Choć druga strona winylowego wydania wypada odrobinę mniej ekscytująco od pierwszej (z utworami "Passion Dance" i "Contemplation"), to całość i tak sprawia naprawdę dobre wrażenie. McCoy Tyner udowodnił tu, że jest nie tylko zdolnym sidemanem, ale doskonale sprawdza się także jako lider i kompozytor.

Ocena: 8/10



McCoy Tyner - "The Real McCoy" (1967)

1. Passion Dance; 2. Contemplation; 3. Four by Five; 4. Search for Peace; 5. Blues on the Corner

Skład: McCoy Tyner - pianino; Joe Henderson - saksofon tenorowy; Ron Carter - kontrabas; Elvin Jones - perkusja
Producent: Alfred Lion


Komentarze

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Death - "Human" (1991)

[Recenzja] Republika - "Nowe sytuacje" (1983) / "1984" (1984)

[Recenzja] Present - "This Is NOT the End" (2024)

[Zapowiedź] Premiery płytowe kwiecień 2024

[Recenzja] Death - "The Sound of Perseverance" (1998)