[Recenzja] Eric Dolphy - "Iron Man" (1968)



Podczas sesji nagraniowych, których wynikiem był wydany w 1963 roku album "Conversations", zarejestrowano znacznie więcej materiału. Pozostałe nagrania opublikowano pięć lat później, na albumie zatytułowanym "Iron Man". Nazwanie tego wydawnictwa zbiorem odrzutów byłoby jednak sporym nietaktem. O pominięciu właśnie tych utworów na "Conversations" zadecydowały bowiem względy merkantylne. To mniej konwencjonalny materiał, w bardziej zdecydowany i odważny sposób łamiący schematy i zasady obowiązujące w bopie. Kładący większy nacisk na swobodne improwizacje, choć nie jest to, oczywiście, freejazzowy zgiełk w stylu Ornette'a Colemana, Alberta Aylera, Cecila Taylora, Archiego Sheppa czy późnego Johna Coltrane'a.

Nagrania powstały podczas dwóch nocnych sesji. 1 lipca 1963 roku Dolphy'emy towarzyszył jedynie basista Richard Davis. Poza "Alone Togheter", wydanym na "Conversations", muzycy zagrali także kompozycje "Come Sunday" Duke'a Ellingtona i "Ode to C. P." Jakiego Byarda (ta druga, jako "Ode to Charlie Parker", została oryginalnie nagrana trzy lata wcześniej przez Dolphy'ego w bardziej rozbudowanym składzie, na album "Far Cry"). Oba utwory wypadają rewelacyjnie. W "Come Sunday" wspaniały klimat tworzy połączenie granymi smyczkiem partii Davisa i pięknych dźwięków klarnetu basowego, raz bardziej lirycznych, kiedy indziej bardziej ekspresyjnych, bliskich free jazzu. Z kolei w "Ode to C. P." partie kontrabasu (tym razem szarpane palcami) przepięknie przeplatają się z subtelnymi dźwiękami fletu. Szkoda, że ten duet nigdy nie nagrał razem całego albumu, bo wzajemna interakcja Dolphy'ego i Davisa jest fenomenalna, podobnie jak ich kreatywność. Mając dość ograniczone możliwości, stworzyli trzy zupełnie różne utwory, z których każdy zachwyca pomysłowością, wirtuozerią (jednak bez niepotrzebnego popisywania się) i współpraca obu muzyków.

Dwa dni później, 3 lipca, skład był już znacznie rozbudowany. W przeciwieństwie do utworów z tego dnia, które trafiły na "Coversations", na "Iron Man" trafiły wyłącznie kompozycje lidera: tytułowa "Iron Man", "Mandrake" i "Burning Spear". Wszystkie charakteryzują się dużą swobodą. Partie muzyków z rozbudowanej sekcji dętej (poza instrumentami Dolphy'ego, słychać także saksofony Sonny'ego Simmonsa i Clifforda Jordana, trąbkę Woody'ego Shawa, flet Prince'a Lashy i fagot Garvina Bushella) niemalże wchodzą sobie w drogę, a tak naprawdę świetnie się uzupełniają. Ekspresyjne partie lidera nierzadko zbliżają się do freejazzowej wściekłości. Sporo swobody dostała także sekcja rytmiczna (bez pianina, za to z wibrafonem Bobby'ego Hutchersona), która nie ogranicza się do prostego akompaniamentu, a w każdym utworze dostaje też trochę czasu na zaprezentowanie swoich umiejętności bez wsparcia dęciaków. I pomyśleć, że mając do dyspozycji tak świetny materiał - przede wszystkim pod względem wykonania, choć samym kompozycjom też nie mogę nic zarzucić - przy wyborze repertuaru na "Conversations" zrezygnowano z niego na rzecz dość przyjemnego, ale jednak nie tak porywającego "Jitterbug Waltz", nie mówiąc już o miałkim "Music Matador".

Choć wydany ze sporym opóźnieniem, "Iron Man" jest jednym z najwspanialszych albumów Erica Dolphy'ego. Gdyby jeszcze na pojedynczym winylu udało się zmieścić najlepsze momenty "Coversations" ("Alone Togheter" i solo na alcie "Love Me"), byłoby to może najlepsze wydawnictwo tego wybitnego muzyka, pozostawiające w tyle nawet słynny "Out to Lunch!". Ale i bez nich jest to fantastyczne dzieło.

Ocena: 9/10



Eric Dolphy - "Iron Man" (1968)

1. Iron Man; 2. Mandrake; 3. Come Sunday; 4. Burning Spear; 5. Ode to C. P.

Skład: Eric Dolphy - saksofon altowy, klarnet basowy, flet; Sonny Simons - saksofon altowy (1,2,4); Clifford Jordan - saksofon sopranowy (1,2,4);  Woody Shaw - trąbka (1,2,4); Prince Lasha - flet (1,2,4); Garvin Bushell - fagot (1,2,4); Richard Davis - kontrabas; Eddie Kahn - kontrabas (1,2,4); J.C. Moses  - perkusja (1,2,4); Bobby Hutcherson - wibrafon (1,2,4)
Producent: Alan Douglas


Komentarze

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Pearl Jam - "Dark Matter" (2024)

[Recenzja] ||ALA|MEDA|| - "Spectra Vol. 2" (2024)

[Recenzja] Death - "Human" (1991)

[Recenzja] Santana - "Welcome" (1973)

[Recenzja] Van der Graaf Generator - "The Least We Can Do Is Wave to Each Other" (1970)