[Recenzja] Bobby Hutcherson - "Now!" (1970)



Druga połowa lat 60. była dla Bobby'ego Hutchersona niezwykle intensywna. Pomiędzy licznymi sesjami, na których występował w roli sidemana, nagrywał też mnóstwo własnego materiału. Wypełnił on takie albumy, jak "Happenings", "Stick-Up!", "Total Eclipse" czy wydane dopiero po wielu latach "Oblique", "Patterns", "Spiral" i "Medina". Na wszystkich znalazł się bardzo sprawnie zagrany post-bop. Hutcherson zaczął jednak popadać w pewną rutynę, a na jego wydawnictwach zaczęło brakować świeżości. Sam muzyk najwyraźniej zaczął być tego świadomym, bo jeszcze przed końcem dekady zdecydował się na odświeżenie swojego stylu. Album "Now!" zawiera bardzo ciekawe, oryginalne podejście do muzyki fusion z elementami spiritual jazzu.

Nagrania odbyły się w nowojorskim A&R Studios w dwóch podejściach: 3 października i 5 listopada 1969 roku. Hutchersonowi towarzyszyli następujący muzycy: saksofonista Harold Land, pianiści Kenny Barron (w październiku) i Stanley Cowell (w listopadzie), gitarzysta Wally Richardson, basista Herbie Lewis, grający na perkusjonaliach Candido Camero oraz, jak zwykle, Joe Chambers na bębnach, a ponadto... wokalista Gene McDaniels i trzyosobowy żeński chórek. Obecność wokalistów odróżnia "Now!" nie tylko od poprzednich wydawnictw wibrafonisty, ale także od większości muzyki fusion. A partie wokalne odgrywają tutaj naprawdę istotną rolę.

Na albumie znalazło się pięć premierowych utworów: dwa napisane przez lidera z pomocą McDanielsa ("Slow Change", tytułowy), jeden przez McDanielsa i Chambersa ("Hello to the Wind"), a także po jednym autorstwa Lewisa ("The Creators") i Landa ("Black Heroes"). Tworzą spójną, lecz zróżnicowaną całość.

W "Slow Change" fragmenty z partiami wokalnymi mogą kojarzyć się z avant-progiem z okolic Magmy, nieregularne dźwięki wibrafonu i gitary świetnie wzbogacają brzmienie, sekcja rytmiczna (włącznie z grającym na elektrycznym pianinie Cowellem) gra w dość hipnotyczny sposób, a całości dopełniają zadziorne solówki saksofonu. Jeszcze większym zaskoczeniem jest "Hello to the Wind", wyróżniający się quasi-piosenkową strukturą, z wyraźnym podziałem na zwrotki i refreny. W bardziej konwencjonalnych, choć naprawdę udanych, momentach na pierwszy plan wychodzą McDaniels i Richardson, ale nie brakuje też świetnych fragmentów instrumentalnych, w których błyszczą przede wszystkim Hutcherson i Land. Ostatnie dwie minuty mają bardziej swobodny charakter, a uduchowionym partiom instrumentalnym towarzyszą chóralne partie wokalistek i dzika wokaliza McDanielsa (trochę kojarząca się z popisami Leona Thomasa z "The Creator Has a Master Plan" Pharoaha Sandersa). Pierwszą stronę winylowego wydania kończy niespełna trzyminutowy utwór tytułowy, charakteryzujący się bardziej wyciszonym nastrojem, z ładnymi partiami wibrafonu, subtelnymi dźwiękami saksofonu i prawie magmowym chórem.

Druga stronę rozpoczyna natomiast najbardziej rozbudowana i najbardziej niezwykła kompozycja - "The Creators". Chóralne partie wokalne, fantastyczne popisy lidera na wibrafonie oraz hipnotyzująca, wyrafinowana gra perkusji i perkusjonaliów - dopełniane przez elektryczne pianino, ostre dźwięki gitary i zadziorne, a zarazem uduchowione partie saksofonu - tworzą wciągający, dość mroczny, ale piękny klimat. Właściwie trudno porównać ten utwór do czegokolwiek innego - to jedyne w swoim rodzaju połączenie fusion, spiritual jazzu i awangardowego proga (przy czym ten ostatni element to tylko skojarzenie, a nie rzeczywista inspiracja, bo przecież w 1969 roku niczego takiego jeszcze nie było). Całość zamyka najmniej zaskakujący, bo podobny do otwieracza (choć z warstwą instrumentalną bliższą zwykłego jazzu), "Black Heroes". W ten sposób album został spięty klamrą, która sprawia, że jest jeszcze bardziej spójnym i przemyślanym dziełem. A sam utwór przyciąga uwagę przede wszystkim kolejnym świetnym popisem Hutchersona.

W 2004 roku album doczekał się jedynego wznowienia na płycie kompaktowej. Przy okazji został wzbogacony o koncertowe wykonania kilku utworów ("Slow Change", "Now", "Hello to the Wind" i "Now (Reprise)"). Nie są to jednak nagrania z epoki - materiał został zarejestrowany 13 sierpnia 1977 roku w Hollywood Bowl w Los Angeles. Hutchersonowi towarzyszyli wówczas zupełnie inni, mniej znani instrumentaliści, a miejsce gitarzysty i wokalistów zajęła... orkiestra. W takiej aranżacji (przygotowanej przez Dale'a Oehlera) utwory także prezentują się bardzo ciekawie, choć już nie tak wyjątkowo. Bonusowy materiał został oryginalnie wydany na albumie "Blue Note Meets The L.A. Philharmonic" (1978), na którym znalazły się także utwory grane przez orkiestrę z innymi muzykami jazzowymi.

"Now!" to najbardziej oryginalny i kreatywny album, jaki w swojej długoletniej karierze nagrał Bobby Hutcherson. Pozostaje tylko żałować, że wibrafonista szybko porzucił wypracowany tutaj styl, bo był to doskonały pomysł na rozwinięcie i zsyntetyzowanie stylistyki fusion i spiritual jazzu. W 1970 roku zawarta tu muzyka okazała się jednak zbyt odważna, by zyskać większe uznanie - zwłaszcza wśród jazzowych ortodoksów, a przy tym nie była aż tak atrakcyjna i przystępna dla rockowych odbiorców, jak ówczesna twórczość Milesa Davisa. W rezultacie album został szybko zapomniany, a po 1973 roku nie wznawiano go aż do wspomnianej edycji kompaktowej z 2004 roku (pięć lat później ukazała się też winylowa reedycja, bez bonusów). Pomimo tego, że w XXI wieku przedstawiciele Blue Note w końcu sobie o "Now!" przypomnieli, longplay wciąż jest znacznie mniej znany, niż powinien być.

Ocena: 9/10



Bobby Hutcherson - "Now!" (1970)

1. Slow Change; 2. Hello to the Wind; 3. Now; 4. The Creators; 5. Black Heroes

Skład: Bobby Hutcherson - wibrafon, marimba; Harold Land - saksofon tenorowy; Stanley Cowell - pianino i elektryczne pianino (1,4,5); Kenny Barron - pianino (2,3); Wally Richardson - gitara; Herbie Lewis - kontrabas; Joe Chambers - perkusja; Candido Camero - instr. perkusyjne; Gene McDaniels - wokal; Christine Spencer - dodatkowy wokal; Eileen Gilbert i Maeretha Stewart - dodatkowy wokal (1,4,5); Hilda Harris i Albertine M. Robinson - dodatkowy wokal (2,3)
Producent: Duke Pearson


Komentarze

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Laurie Anderson - "Big Science" (1982)

[Recenzja] Julia Holter - "Something in the Room She Moves" (2024)

[Recenzja] Alice Coltrane - "The Carnegie Hall Concert" (2024)

[Recenzja] Księżyc - "Księżyc" (1996)

[Zapowiedź] Premiery płytowe marzec 2024