[Recenzja] Magma - "1001° Centigrades" (1971)



Drugi album Magmy kojarzony jest zwykle z tytułem "1001° Centigrades" i barwną okładką. Jednak pierwsze francuskie wydanie ukazało się pod tytułem "2", a okładka była znacznie skromniejsza: czarne logo i napisy na szarym tle (tak samo wydano niektóre z kompaktowych reedycji). Ten bardziej minimalistyczny projekt nawet dobrze oddaje, pod pewnym sensem, charakter longplaya. W porównaniu z wydanym rok wcześniej debiutem, wszystkiego jest tu mniej. Tylko jedna płyta i zaledwie trzy utwory. Nawet skład jest mniejszy. W międzyczasie z zespołu odeszli trzej muzycy: saksofonista Richard Raux, trębacz Alain Charlery i gitarzysta Claude Engel. Dwóch pierwszych zastąpili odpowiednio Yochk'o Seffer i Louis Toesca, natomiast na stanowisku gitarzysty pozostał przez jakiś czas wakat. Pomimo tego, powstał album bardzo bogaty brzmieniowo.

"2" / "1001° Centigrades" to wciąż Magma w wydaniu jazzrockowym. Przy czym zespół nie kopiuje tu innych przedstawicieli tego stylu, a proponuje jego własną odmianę. Z freejazzowymi skłonnościami trzyosobowej sekcji dętej, bardzo gęstą i kreatywną grą sekcji rytmicznej, a także charakterystyczną warstwą wokalną - nie są to jeszcze te słynne orffowskie chóry, ale już tutaj Klaus Blasquiz i Christian Vander śpiewają w taki bardziej teatralno-operowy sposób. A właściwie nie tyle śpiewają, co bawią się brzmieniem słów w nieistniejącym, improwizowanym języku. Całość spajają partie pianina (akustycznego i elektrycznego), zwykle nadające muzyce bardziej melodyjnego charakteru. Jak już wspomniałem, na album składają się tylko trzy utwory. Ponad dwudziestominutowa kompozycja Vandera, "Rïah Sahïltaahk", to świetny popis umiejętności wszystkich muzyków, doskonale ze sobą współpracujących, pomimo bardzo złożonej budowy, pełnej nagłych zmian. W dwunastominutowym "Iss", napisanym przez saksofonistę Teddy'ego Lasrę, dominuje granie instrumentalne - czasem jest to transowe budowanie klimatu, kiedy indziej ma bardziej melodyjny charakter, by za chwilę trochę bardziej pokomplikować. Ogólnie sporo się tu dzieje. Podobnie jak w najkrótszym, zaledwie ośmiominutowym "Ki Ïahl Ö Lïahk" autorstwa pianisty Françoisa Cahena. Jest to najbardziej przystępny fragment całości, nie tylko ze względu na długość, ale także wyrazistą melodię i charakterystyczne motywy o wyraźnie żartobliwym zabarwieniu.

Słychać tu rozwój i doskonalenie - już wtedy oryginalnego - stylu. Biorąc jednak pod uwagę całą twórczość francuskiego zespołu, "Dwójka" wydaje się tylko małym krokiem do przodu względem debiutu. A zarazem brakuje tu elementu zaskoczenia (o ile nie jest to czyjś pierwszy kontakt z Magmą). Już na kolejnym wydawnictwie Vander i spółka znacznie odważniej rozwinęli swoją muzykę. Dlatego tym razem odrobinę niższa ocena.

Ocena: 8/10



Magma - "1001° Centigrades" (1971)

1. Rïah Sahïltaahk; 2. Iss; 3. Ki Ïahl Ö Lïahk

Skład: Klaus Blasquiz - wokal, instr. perkusyjne; Teddy Lasry - saksofon, klarnet, flet, głos; Yochk'o Seffer - saksofon, klarnet basowy; Louis Toesca - trąbka; François Cahen - pianino, elektryczne pianino; Francis Moze - gitara basowa; Christian Vander - perkusja i instr. perkusyjne, wokal
Producent: Roland Hilda



Po prawej: okładka pierwszego wydania francuskiego i niektórych reedycji. 


Komentarze

  1. Ten album podoba mi sie duzo bardziej niz debiut.Jest wieksza rownowaga miedzy miedzy jazzem a rockiem,wieksza ilosc pianina.Szczegolnie lubie ze sekcja dęta nie gra taka chaotycznie jak na poprz.plycie,tylko bardziej skladnie w swingującym stylu.8,5/10.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Pearl Jam - "Dark Matter" (2024)

[Recenzja] ||ALA|MEDA|| - "Spectra Vol. 2" (2024)

[Recenzja] Santana - "Welcome" (1973)

[Recenzja] Van der Graaf Generator - "The Least We Can Do Is Wave to Each Other" (1970)

[Recenzja] Death - "Human" (1991)